Rozdział 25

2.2K 87 20
                                    

Umów mnie na wywiad u Caine'a. Dostaniesz swój skandal.

Wysłałam SMS do Veronici i schowałam telefon czując na sobie uważny wzrok matematyczki. Wiem że rodzice pewnie mnie nie puszczą do Los Angeles, ale potrzebuje skandalu jeśli nadal chce mieć jakiekolwiek życie. Popatrzyłam za okno, próbując zrozumieć jak dopuściłam do sytuacji, w której moje życie się tak poplątało i w którym podjęłam tą głupią decyzję wywołania skandalu, serce mnie ściskało gdy pomyślałam czyim kosztem to ma się stać.

-Twój bart robi dziś imprezę po meczu?- Nina trąciła mnie ramieniem.

Kiwnęłam głową.

-Przyjdź jeśli chcesz- Szepnęłam i nerwowo zerknęłam na telefon, który wydał, krótki dźwięk oznaczający wiadomość.

-Nie będzie ciebie- Powiedziała kładąc głowę na ławce- Z kim będę gadać?

-Panny z tyłu- Nauczycielka popatrzyła na nas groźnie- Czy ja wam przeszkadzam?

Przez chwilę biłam się ze sowimi myślami, nie wiedziałam jak mam odpowiedzieć, czy robić sobie jeszcze więcej kłopotów niż mam w zamiarze czy lepiej nie?

-Przepraszam- Odpowiedziałam w końcu.

Kłopoty mogą jeszcze trochę poczekać, przynajmniej do wieczora.

***

Lekcje dziś zostały skrócone, z powody meczu cała szkoła była podekscytowana jakby wygrana oznaczała coś więcej niż tylko puchar, który stanie w szkolnej gablocie trofeów i będzie się kurzył przez kolejne lata. Dziewczyny przygotowywały transparenty, mamy piekły ciasta, żeby rozdawać w czasie meczu. Chłopcy z drużyny byli na zmianę podenerwowani i pewni swojej wygranej.

Wywróciłam oczami, gdy usłyszałam podekscytowany pisk Madeleine, tuż przy swoim uchu.

-Jestem pewna, że wygracie- Powiedziała wciskając się pomiędzy mnie i Chrisa.

-Ja jestem pewna, że ogłuchnę jeżeli nie nauczysz się zamiast piszczeć mówić- Powiedziałam uszczypliwie, na co dostałam w ramię od brata.

-Ty się nie cieszysz z meczu?- Zapytała wielce zdziwiona.

-No jasne że się cieszę, najbardziej dlatego bo chłopcy po meczy zdejmują koszulki- Powiedziałam znudzona.

-Co cię dziś ugryzło?- Zapytał Matt patrząc na mnie z zmarszczonym czołem.

Pokręciłam tylko głową i wstałam od stołu.

-Jestem pewna że wygracie- Powiedziałam tylko i postarałam się uśmiechnąć.

Wzięłam torebkę i skierowałam się do wyjścia ze szkoły, nie mogę przecież im powiedzieć co mnie ugryzło, a gdybym posiedziała tam jeszcze trochę to Chris by coś wywęszył i mój skandal spalił by się na panewce.

-Hunt wyglądasz jakbyś chciała kogoś zabić- Usłyszałam głos od którego moje serce zabiło szybciej, ale z pewnością nie z powodu, że tak bardzo chciałam go usłyszeć.

-Może chcę- Zawołałam odwracając się do mężczyzny, który własnie wchodził do budynku szkoły.

-I kto będzie tym szczęściarzem?- Jake posłał mi uśmiech, który tak bardzo mnie zirytował, uśmiech pełen ironii ale i troski, którą tak często widziałam w jego oczach i która zawsze sprawiała ze krew we mnie wrzała.

-Możesz być ty jeśli chcesz- Powiedziałam i weszłam do samochodu zatrzaskując za sobą drzwi.

***

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz