Rozdział 46

1.9K 91 5
                                    

Rzuciłam poduszkę na podłogę, gdy usłyszałam jak ktoś po raz piąty dzwoni do mojego mieszkania. Była noc, a mnie w końcu udało się zasnąć, nie spałam przez kilka dni. Nie miałam zamiaru otwierać osobie po drugiej stronie drzwi, ale ten dzwonek był naprawdę irytujący.

Wzdrygnęłam się, gdy moje bose stopy dotknęły marmurowej posadzki i poszłam w stronę drzwi. Popatrzyłam przez wizjer i szybko odsunęłam się od drzwi, gdy po drugiej stronie zobaczyłam piękną twarz Jake'a. Nie miało go tu być, nie może tu być.

-Viviane- Krzyknął- Viviane wiem że tam jesteś otwieraj.

Podskoczyłam lekko w miejscu, gdy mocno walną pięścią w drewnianą powłokę.

-Cholera jasna Viv otwieraj, albo wyważę drzwi- Powoli przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam.

-Jake co..?- Mężczyzna był zły i to bardzo.

Jego zaciśnięta szczęka, napięte mięśnie pleców, oczy które miały kolor niemal tak czarny że trudno było rozróżnić tęczówkę od źrenicy.

-To nie ty.

-Co?- Stanęłam osłupiała, gdy ten szybko wszedł do salonu i odpalił mojego laptopa.

-To nie ty go zabiłaś.

-Jake jesteś piany?- Podeszłam do niego ostrożnie, ale zachowałam bezpieczną odległość.

-Nie Viviane, to nie ty zabiłaś Dylana- Już miałam odpowiedzieć mu niezbyt grzecznie, gdy odpalił nagranie, od którego starałam się uciec w moich najgorszych koszmarach- Patrz.

-Jake nie chce- Prawie płakałam, gdy mężczyzna cały czas kazał mi patrzeć na ekran.

-Viv, zaufaj mi- Chwycił moją dłoń, której nie miałam siły wyrywać.

Patrzyłam na ekran komputera, a po moich policzkach ściekały słone łzy, czemu on mi to robi? Chcę się zemścić za to że kazałam mu wracać do domu?

-Patrz- Krzyknął nagle rozemocjonowany i zatrzymał film w momencie, w którym odwracam głowę nieco w prawo- Patrz na policzek.

-Jake tam nic nie ma- Powiedziałam ostrożnie, może rzeczywiście jest piany?

Turner wskazał na mały, ledwo widoczny pieprzyk na policzku.

-Viviane ty nie masz pieprzyka na policzku- Przez ułamek sekundy poczułam się szczęśliwa, wolna.

Ja nie mam pieprzyka, nie mam. Chciałam skakać z radości, to nie ja, nie jestem morderczynią. Ale po chwili absurdalność tego dowodu sprawiła że wróciłam na ziemię i poczułam jak rzeczywistość uderza mnie w tył głowy.

-Jake to głupie- Zacisnęłam pięści, żeby powstrzymać łzy- To głupi, mały pieprzyk którego prawie nie widać.

-Viviane nie zastanawia cię to że na nagraniu ani razu nie jest pokazana twoja twarz, a poza tym słuchaj- Mężczyzna wyjął z kieszeni spodni telefon i położył go na stoliku kawowym włączając nagranie głosowe.

Jake

Patrzyłem uważnie na twarz Viviane, gdy słuchała tego co udało mi się nagrać w klubie. Widziałem jak w jej oczach zbierają się łzy, jak jej ciało drży. Oddech dziewczyny przyśpieszył w momencie, w którym nagranie się skończyło, miałem wrażenie że zaraz zemdleję, dlatego szybko ją przytuliłem i poprowadziłem na kanapę. Viviane położyła swoją głowę na mojej klatce piersiowej i mocno ścisnęła moją rękę.

-Cii skarbie nie płacz- Gładziłem ją po plecach, żeby nieco uspokoić jej przerywany oddech.

-Jake musimy coś zrobić- Uniosła się na łokciach i popatrzyła w moje oczy.

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz