Rozdział 29

2.2K 82 5
                                    

Ostatni barbecue w tym sezonie miał się odbyć właśnie dziś, gdy nadal czuję się jak siedem nieszczęść, a moja głowa to jeden wielki bałagan, mad którym nie potrafiłam zapanować. Wstałam z łóżka jak tylko pokojówka weszła do mojego pokoju, przekazując że moja mama każe mi zejść na dół. Ubrałam szlafrok i poszłam do kuchni uprzednio zaglądając do pokoju Chrisa, w którym chłopak nadal smacznie spał. Na dole panował nie mały zgiełk, chociaż nie takie rzeczy działy się w tym domu.  

Mama stała przed lustrem w przedpokoju, malując usta czerwoną szminką. Jej włosy byłe zebrane w koka, a białe spodnie i blado różowa koszula prezentowały się nienagannie, nie było na nich ani jednego zagniecenia. 

-Mamo?- Kobieta odwróciła się do mnie, gdy weszłam do przedpokoju i ubierając płaszcz uśmiechnęła się lekko. 

-Muszę pojechać na chwilę do pracy, czy mogłabyś dopilnować, żeby wszystko zostało przygotowane?

-Jasne- Powiedziałam ziewając, co jak co ale jest sobota dziewiąta rano. 

-I zjedz coś - Powiedziała wychodząc na co westchnęłam. 

Od iluś dni nie jadłam zbyt dużo i rodzice zauważyli, że obcisłe jeansy nie są już takie obcisłe, mimo że starałam się to ukrywać. Poszłam do jadalni i usiadłam na swoim miejscu, gdzie była już przygotowana cała zastawa do śniadania. Wzięłam kromkę chleba i posmarowałam go serkiem. Wiedziałam że mama ma rację i że muszę coś zjeść, ale jedzenie po prostu nie przechodzi mi przez gardło, nie i już. Wypiłam tylko czarną, mocna kawę zostawiając kanapkę na talerzu. Gdy zbierałam się do wyjścia, do jadalni wszedł tata, na którego widok nieco się zdziwiłam, sądziłam że skoro mama jest w pracy to i on. 

-Nie jesteś w pracy? - Zapytałam i odstawiłam kubek z kawą z hukiem na stół. 

-Nie- Powiedział nalewając sobie równie mocnej kawy co moja- Przygotowuję grilla, ten będzie największy w sezonie. 

Kiwnęłam tylko głową i już miałam wyjść, gdy zatrzymał mnie głos ojca.

-Będziesz dziś na grillu?

-No tak..- Uśmiechnęłam się smutno orientując się po co pyta- Chyba że nie chcesz, żebym była?

-Nie, tylko się upewniałem- Powiedziała w zamyśleniu- Tylko Viviane nie mów nic głupiego- Jego ton był wręcz błagalny. 

-Będę na górze i tak mam dużo rzeczy do zrobienia- Powiedziałam nonszalanckim tonem, mimo że chciałam wykrzyczeć, że musiałam to powiedzieć, że wcale nie chciałam żeby tak wyszło, wcale nie chciałam popełnić tych głupich błędów jakie popełniłam. 

Przeskakując co dwa stopnie znalazłam się na górze i wpadłam do pokoju Chrisa zwalając się na jego łóżko. 

-Złaź- Jęknął- Wbijasz mi łokieć w żebro. 

-Wstawaj- Krzyknęłam tuż przy jego uchu. 

Gdy chłopak nadal spał z głową przykrytą poduszką, wzięłam jego telefon z szafki nocnej i za pomocą jego odciska palca odblokowałam urządzenie.

-Zobaczmy- Weszłam w wiadomości- Madeleine jakie pikantne wiadomości wysyłasz mojemu bratu?- Chris szybko poderwał się do pozycji siedzącej i wyrwał mi telefon. 

Zaśmiałam się głośno i wstałam z łóżka . 

-Wstawaj śpiochu, mamy dziś piękny dzień- Chris przewrócił oczami. 

-Kiedy masz zły humor przynajmniej mnie nie budzisz tak wcześnie- Burknął i biorąc ze sobą telefon poszedł pod prysznic. 

Wróciłam do swojego pokoju, gdzie przebrałam się z pidżamy i zeszłam na dół, żeby upewnić się że wszystko gotowe, nie było by dobrze gdyby mama wróciła z pracy, a jedzenia by nie było. 

Love affairOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz