Problemy ze snem

6.3K 659 316
                                    

"You're revving and revving and revving it up

And the sound, it was frightening

And you were getting a part of that

You're gonna hit me like lightning"

Idę przez korytarz na trzecim piętrze. Odgłos moich kroków odbija się echem od ścian. Za oknami panuje noc, słychać pohukiwania sów. Drogę oświetla mi jedynie bardzo blade światło mojej różdżki. Słyszę bicie swojego serca, a oddech zbiera się w małe obłoczki, mimo że nie jest zimno. Czuję narastający niepokój, chociaż nie dzieje się nic, co mogłoby go wywołać. Oddycham dużo szybciej, niż zwykle.

Nagle słyszę za sobą szmer. Odwracam się gwałtownie i wytężam wzrok. Staram się oświetlić każdy fragment przestrzeni przed sobą, ale nadal nic nie widzę.

-Lumos Maxima. – szepczę zaklęcie z nadzieją, że zobaczę cokolwiek. Jednak moja sytuacja wcale się nie poprawia. Naprawdę nie mam pojęcia, co się dzieje. Powoli idę przed siebie starając się o coś nie potknąć.

Po chwili znów słyszę szmer, który wywołuje u mnie taką samą reakcję, co ten pierwszy. Szybko zawracam na pięcie, pewien, że podobnie jak przed paroma minutami, nie zobaczę niczego. Tym razem, ku mojej uciesze widzę przed sobą właściciela najjaśniejszych włosów w Anglii, o ile nie na całym Świecie. Uspokajam się. Mój oddech i serce normują swój rytm. Cały niepokój znika w ciągu zaledwie sekundy. Szybko przywołuję na usta ciepły uśmiech. Rozkładam ręce z zamiarem przytulenia go. Niby nic się nie zdarzyło, ale mam wrażenie, że chociaż chwilowy uścisk, to wszystko czego teraz potrzebuję.

Miałem cichą nadzieję, że przyjmie taką samą postawę, co ja. W końcu to on zaczął z tym przytulaniem. Niestety Draco nijak nie reaguje. Stoi z zimną miną, bladą twarzą i skrzyżowanymi rękoma. Patrzy na mnie tak, jakby ktoś go do tego zmuszał i wszystkim, co chce to odwrócić wzrok i uciec.

Jednak nie do końca mnie to zraża i postanawiam podejść parę kroków bliżej. Porozmawiam, wyjaśnię, co się tutaj dzieje. Wtedy właśnie chłopak zatrzymuje mnie, wyciągając przed siebie rękę najdalej, jak tylko potrafi. Bardzo wyraźnie daje mi do zrozumienia, że nie powinienem ruszyć się ani o milimetr w jego stronę. Zdezorientowany marszczę czoło i zadaję nieme pytanie – co się tutaj dzieje?

Blondyn mierzy mnie tak zimnym, dosłownie mrożącym krew w żyłach wzrokiem i wypowiada słowa, które wbijają się w moje serce, niczym najostrzejsze sztylety i bezlitośnie zabierają oddech. Czuję się jakby ktoś właśnie zrzucił na mnie coś bardzo ciężkiego i pozostawił z tym samego ze sobą. Jego ton jest nasączony jadem:

-Kocham Clarissę, Potter. – zawraca na pięcie i odchodzi.

Właśnie w tym momencie, budzę się z krzykiem na ustach, cały zalany potem, rozpaczliwie wręcz łapiąc powietrze. To był pierwszy tego typu sen. Prawdę mówiąc, jestem teraz równie zdezorientowany, co we śnie. Boję się odkrywać jego źródło. Najwyraźniej moja podświadomość płata mi figle.

-Co się stało? – pyta Draco, ziewając zdecydowanie za głośno i przecierając oczy dłońmi. Wygląda tak niewinnie zaraz po przebudzeniu. Zupełnie jakby nigdy w życiu nie mógł w ciebie rzucić sarkastyczną obelgą. To naprawdę dziwne, jak jedna osoba może czasem wyglądać jak dwie różne.

-Nic. – odpowiadam lakonicznie. – Przepraszam, że cię obudziłem. Śpij dalej. – szepczę. Jestem prawie pewien, że ten sen zajmie moje myśli na resztę nocy. Dobrze, że jutro jest sobota, bo wszystko, do czego byłbym jutro zdolny, to straszenie uczniów i pewnie nauczycieli.

-No cóż, obawiam się, że obudziłeś nie tylko mnie. – śmieje się cicho. Ja tylko odwracam głowę w jego stronę. A raczej mam nadzieję, że jest właśnie tam. Widzę tylko delikatną poświatę jego włosów, które świetnie odbijają światło księżyca. – Krzyczałeś tak głośno, że prawdopodobnie usłyszał cię cały Hogwart. – zanosi się śmiechem.

teachers • drarry [POPRAWA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz