Hi Harreh [22]

1.4K 98 158
                                    

Harry pov's

Od najgorszego dnia w moim życiu minął już tydzień.
Tydzień, który spędziłem na płakaniu, oglądaniu telewizji i jedzenia lodów.

Trzy dni temu był pogrzeb mojej babci. Najciekawsze jest to, że nawet nie uroniłem łzy. Wszystkie już wypłakałem?

Cała ceremonia trwała dosyć, krótko, a zresztą co się dziwić jak byłem na niej tylko ja, Cindy i kilka naszych starszych sąsiadek.

Tak, powiedziałem Cindy co się wydarzyło, a ona czym prędzej wsiadła w samolot i do mnie przyleciała. Dobrze mieć taką przyjaciółkę.

Właśnie wróciłem do domu ze spaceru. Cindy kazała mi wychodzić na dwór, abym nie zamykał się tylko w czterech ścianach.

Zrezygnowany poszedłem do swojego pokoju.
Gdy mijałem próg od drzwi potknąłem się o zeszyt pozostawiony przeze mnie na podłodze.
Kiedy już miałem upaść złapałem się szafki, na której leżał... List?

Przypomniało mi się jak dostałem go od babci na urodziny. Kompletnie o nim zapomniałem.

Wziąłem w dłonie małą kopertę i usiadłem na swoim łóżku.
Rozdarłem pierwszą warstwę, by móc dostać się do tekstu, który został zapisany na papierze pachnącym truskawkami.

Kochany Harry...
Pewnie jesteś już świadomy tego co się stało.
Zdaje sobie sprawę, że czytając ten list jest Ci ciężko, ale proszę... Przeczytaj go do końca.
Dwa lata temu zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy. Na początku byłam kompletnie załamana. Nie wiedziałam co będzie. Ale gdy kolejny tydzień spędzałam na użalaniu się nad sobą siedząc w swoim pokoju- stwierdziłam, że to nie ma sensu
Przecież wszyscy kiedyś umrzemy.
Zaczęłam żyć pełnią życia. Tak jakby nie miało być jutra.
Wszystko było dobrze do tego okropnego dnia , w którym zmarli Twoi rodzice, a ja dostałam zawału.
Oni też wiedzieli o mojej chorobie, ale prosiłam ich aby Ci nic nie mówili.
Jesteś wrażliwym chłopcem i byś się niepotrzebnie zamartwiał.
Kiedy okazało się, że miałeś zostać bez opieki od razu wiedziałam, że zamieszkasz ze mną. Nie było innej opcji. Zawsze byłeś dla mnie najważniejszy Harry.
Przez ten rok, który z Tobą mieszkałam sprawowałeś się nienagannie. Dziecko idealne.
Zawsze pomocny, uczciwy, dobry, taki troskliwy. Dziecko ideał.
Zawsze byłeś przy mnie.
Bardzo to doceniam.
Nawet nosiłeś te wszystkie puchate swetry, które ci uszyłam chociaż dobrze wiedziałam, że Ci się nie podobały.
Nie chcę, żebyś się smucił Harry. Chcę, żebyś zamknął już pewien rozdział w swoim życiu i zaczął żyć na nowo. Tak jak żyłam ja. Pełnią życia.
Nie myśl o mojej śmierci tylko staraj się iść dalej. Nie patrz wstecz.
W szufladzie obok mojego łóżka jest czerwona skrzyneczka do, której klucz jest w mojej fioletowej bluzie.
Jej zawartość jest cała twoja.
Znajduje się tam kilka tysięcy złotych, które zbierałam dla Ciebie.
Przeznacz je na mieszkanie dla siebie.
Sprzedaj też dom.
Jest za wielki dla Ciebie samego, a pieniądze Ci się przydadzą.
Możesz wziąć też stary samochód dziadka. Kluczyki tam gdzie pieniążki.
Tak bardzo Cie kocham Harry.
Byłeś moją małą iskierką szczęścia.
Nadal nią jesteś.
I będziesz zawsze.
Będę Cie chronić i nie pozwolę, aby stała Ci się krzywda za życia.
Zawsze przy Tobie będę kochanie.
Kocham Cie mocno
Babcia.

Siedziałem na łóżku miętoląc list w rękach. Nie czułem bólu. Czułem że coś w środku mnie wypełnia. Ta pustka, która powstała przez Xandra i śmierć mojej babci została przepełniona miłością. Czułem to uczucie.

Wstałem z łóżka i musiałem po prostu musiałem się przejść.

Na szarą koszulkę zarzuciłem niebieską bluzę, szalik i wręcz wybiegłem z domu.

Dziś był wyjątkowo ładny dzień mimo iż było dosyć zimno.

Szedłem parkiem. Mijałem bawiące i ganiające się dzieci, starsze panie karmiące gołębie, rodziny z niemowlętami w wózkach i myślałem.
Myślałem o tym liście.
Muszę sprzedać dom i zacząć nowe życie. Babcia ma racje. Spełnie jej życzenia jakie zostawiła zapisane na papierze.

Udałem się na górkę gdzie znajdował się stary plac zabaw. Nikt oprócz mnie w dzieciństwie tu nie przychodził.

Poszedłem w moje ulubione miejsce, a była nią huśtawka, z której widać było piękny krajobraz.

Usiadłem na niej i zacząłem się bujać. Wolno i pomału. Czułem wiatr, który muskał moją skórę.

Nagle spojrzałem w niebo i coś, nie wiem co, sprawiło, że zacząłem płakać. Z jednej strony był to płacz tęsknoty, a z drugiej po prostu szczęście. Cieszę się, że ona już nie cierpi. Mam gdzieś całą sprawę z Xandrem. Boli mnie to, ale staram się tego nie rozpamiętywać. Z dalszej nauki zrezygnowałem więc i tak nie będę musiał ich widywać.

Teraz moje łzy rozwiewał wiatr, a ja uśmiechałem się jak głupi i patrzyłem w niebo.

- Hej przepraszam, że pytam- usłyszałem głos za mną. Piękny, dosyć wysoki głos. Taki...łagodny- czy coś się stało?

Szybko wstałem z huśtawki i wytarłem mokre policzki rękawami bluzy.

Gdy moje oczy były już na tyle suche aby wyostrzyć obraz zobaczyłem go.

Był szczupły i trochę niższy ode mnie.
Jego włosy były rozwiane a usta pełne i malinowe. I te oczy...cudne...niebieskie. Miały tak intensywny kolor. Chłopak był po prostu piękny.

- Nie umm...już wszystko gra- powiedziałem nie mogąc odwrócić od niego wzroku.

- Przepraszam, nie przedstawiłem się- zachichotał niebiesko-oki, a ja już wiedziałem, że to najpiękniejszy dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałem.

- Mam na imię Louis

Powiedział swoje imie, a ja mogę przysiąc, że słyszałem śmiech swojej babci.

***
Już nie bijcie!
Przepraszam no ale tak musiało być

Nie mogłam nie wstawić jeszcze tego dzisiaj.
Mam nadzeje, że sprawa została chociaż trochę złagodzona :)

Jutro epilog i podziękowania

All the love xxj

Hi Harreh •LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz