#13 ,,You will not escape"

272 39 11
                                    

Jasne promienie słońca otuliły moje skronie, dzięki czemu poczułem przyjemne ciepło. Jednak, z drugiej strony, gdy uchyliłem ciężkie powieki obracając się w bok. Nie zastałem mojego wcześniejszego kompana, z którym dzieliłem łóżko szpitalne. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając gdzie może teraz znajdywać się mężczyzna.

Może to był sen?

Taka myśl również przewinęła się przez mój rozespany umysł. Przez co westchnąłem z zawodem. Jednak wyrwał mnie z nich dźwięk otwieranych białych drzwi. W nich stanął mężczyzna w równie białym fartuchu.

O... Pewnie mój doktor.

Zlustrowałem go od góry do dołu, lecz przestałem gdy słowa wydobyły się z jego ust. Był naprawdę przystojny.

-Witam, jak samopoczucie?

Zsunął z siebie okulary, po czym zawiesił na rąbku kieszonki w białym fartuchu.

-Hmm... Myślę, że powinienem teraz udawać że jest okej, więc... Dobrze, wręcz świetnie!

Na mojej twarzy zagościł udawany uśmiech. On tylko podszedł do łóżka, patrząc na mnie z rozbawieniem.

-No dobrze. Skoro mój pacjent nie najlepiej się czuje, to niech powie mi co dolega.

Znów założył okulary na nos i usiadł na małym taborecie, krzyżując nogi.

-Słucham.

-Odczuwam mocny ból, który już tak mnie wkur...

Pohamowałem się, bo w takim miejscu nie wypadało przeklinać.

-Mnie denerwuje, bo przez to nie mogę się nawet normalnie ułożyć.

Pokazałem na moje tyły wskazując na dość sporą ranę, którą zasłaniał bandaż. Mężczyzna tylko skinął głową rozumiejąc.

-A więc proszę zdjąć koszulkę.

Podniósł się, po czym ruszył w stronę apteczki. Rozszerzyłem oczy w zdziwieniu.

-Co? Dlaczego?

-Muszę ci wsmarować tam maść, aby złagodzić ból.

Nie odwracał się w moją stronę, wciąż szperając po szufladach. 

-Mam!

Podszedł szybkim krokiem, do mojej osoby i pomógł ściągnąć powoli podkoszulek. Był przy tym bardzo delikatny. Przyglądałem się ze skupieniem jego ruchom. Były bardzo precyzyjne. W tym samym momencie, w drzwiach pojawił się Hoseok, który przez chwilę nie ruszał się z miejsca, ale zauważyłem pewną różnicę w jego mimice i postawie. Czuć było napięcie w całym pomieszczeniu.

-To może ja pójdę, nie będę wam przeszkadzać.

-Nie Jung, zostań!

Wychyliłem się, by zobaczyć go w całej okazałości. Wyglądał na prawdę dobrze, ale jego mina i mordercze spojrzenie na doktorka, trochę mnie rozśmieszyło.

-Spokojnie już kończę, tylko muszę zdjąć opatrunek i posmarować ranę. Niech się pan nie martwi...

Delikatnie odwijał materiał, by nie sprawić mi tym większego bólu niż odczuwałem dotychczas. Kątem oka widziałem jak Hoseok nerwowo stepuje nogami, odwracając wzrok.

Jakie to słodkie...

Gdy lekarz wsmarował mi już to dziadostwo, wyszedł bez żadnego słowa. Widocznie zażenowany zaistniałą sytuacją. Ja sam się zastanawiałem o co chodzi hyungowi, bo przecież nie powinien być zazdrosny o takie rzeczy. ON W OGÓLE NIE POWINIEN BYĆ ZAZDROSNY.

The culprit is only one! «~YOONSEOK~»Where stories live. Discover now