Rozdział 11

1.2K 82 22
                                    







Obudziłam się czując, że nie ma przy mnie nikogo a z tego co pamiętam to zasnęłam koło Ashton oglądając film. Zeszłam z łóżka i poszłam na dół, zobaczyłam mamę wychodzącą do pracy albo na spotkanie z ojcem Asha.

- Hej słoneczko jak się spało?- spytała i podeszła do mnie dając buziaka w policzek.

-Mm.. Dobrze, a ty wychodzisz gdzieś?

- Tak idę na spotkanie z Jasonem wrócę wieczorem

-Ashton to naprawdę fajny chłopak , trzymaj się go- powiedziała wychodząc zostawiając mnie w osłupieniu. Skąd ona wie, że był później się o to jej spytam.

***
- Halo stara masz plany na dziś???? Jak nie to już masz- wrzasnęła Alison do słuchawki telefonu, serio jak ta dziewczyna wrzaśnie to można stracić słuch.

- Nie chcę mi się nigdzie wychodzić....- jęknęłam i opadłam na łóżko.

- Nie marudź, zabieram cię na gdzieś na pewno nie pożałujesz!

- To znaczy?

- Tajemnica a teraz rusz dupę i się zbieraj, bo wiem że nic nie robisz tylko leżysz na łóżku i myślisz jak mnie spławić.

- Czasem zastanawiam się czy nie jesteś moim stalkerem- zaśmiałyśmy się obie

- Będę o 18 buziaki

- No pa- rozłączyłam się, musiałam zbierać się bo do 18 została nie cała godzina a ja byłam w totalnej rozsypce.

Równo o 18 pod moim domem była Alison. Wsiadłam do jej samochodu i pojechałyśmy jeszcze nie wiem dokąd ale Ali wiedziała i nie chciała mi powiedzieć. W drodze wygłupiałyśmy się i dużo śmiałyśmy. Ale mój humor momentalnie zmienił się jak zobaczyłam gdzie jesteśmy. Na ulicy jest pełno ludzi. Jedni palą fajki drudzy piją alkohol lub robią inne niedozwolone rzeczy. Gdzieś w oddali widzę miasto, czyli musimy być na jakimś pustkowiu. Przez okno dochodzą mnie dźwięki śmiechów i okrzyków.

- Czemu mnie tu zabrałaś przecież to są nielegalne wyścigi- spojrzałam na nią wkurzona

- Wywnioskowałaś to po nazwie ''nielegalne wyścigi''

Alison Collins zaraz zginie. Gdy widzę tych wszystkich ludzi czuję dziwny ścisk w żołądku, wbijam się w fotel i patrzę za okno. Dziewczyna staję obok dwóch innych samochodów.

- Wysiadamy- oznajmia otwierając drzwi. Robię to co ona i już po chwili jesteśmy na zewnątrz. Dociera do mnie ostry zapach papierosów i męskich perfum.

- Chodź szybko zaraz zacznie się wyścig- Ali łapie mnie za rękę i ciągnie w tłum, czego najbardziej się obawiałam. Podchodzimy do grupki bliżej nie znanych mi osób. Staram się nie puszczać ręki Alison. Nie dociera do mnie, że właśnie teraz stoję w tłumię i będę w pewien sposób uczestnikiem nielegalnych wyścigów.

Słyszę głośnych warkot samochodów, ludzie zaczynają krzyczeć, dobiegają dźwięki głośnej muzyki zmieszanej z odgłosami tłumu. Alison ściska mnie za rękę i uśmiecha się lekko a po chwili sama zaczyna krzyczeć. Patrzę na nią zdziwiona i próbuje rozejrzeć się w tłumię ale mój wzrok zaraz w nim niknie. Z tego co widzę ścigają się trzy samochody. Wyścig trwał kilka minut. Usłyszałam krzyczących ludzi i zobaczyłam jak zwycięzca wychodzi z samochodu. Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę i tego samego koloru spodnie. Na jego twarzy były czarne okulary, a kiedy je ściągnął nie mogłam uwierzyć w to co się dzieję.

Na środku placu stał we własnej osobie Ashton i cwanie się uśmiecha. Z upływem chwili wszytko zaczęło do mnie docierać. Do chłopaka podchodzi mężczyzna i podaje mu kopertę, składa ją i wkłada do kieszeni. Otwieram szerzej oczy, mrugam nabierając powietrza i mój świat dosłownie zatrzymuje się w chwili kiedy wzrok Ashton spotyka się z moim. Nie wiem czy mnie poznał, ale mam ochotę jak najszybciej opuścić to miejsce. Robi mi się nie dobrze i chcę po prostu wrócić do domu. Obracam głowę i przeciskam się w tłumie, aby znaleźć się jak najszybciej na parkingu, Alison mnie woła ale nie słucham staram się tylko jak najszybciej wyjść z tłumu.

Kiedy udało mi się przedostać i znaleźć na parkingu, obróciłam się na chwilę w lewą stronę, ale poczułam że zderzam się z czyjąś klatką piersiową, Syczę pod nosem i spoglądam do góry. Czuję wzbierającą się we mnie złość widząc osobę przede mną. Ashton też na mnie patrzy, żadne z nas się nie odzywa . Chcę jak najszybciej odejść z tego miejsca i zapomnieć o tym. Chłopak jakby przytomnieje i chwyta mnie za rękę gdy chcę odejść. Po chwili dochodzi do mnie, że rzeczywiście on stoi przede mną.

- Co ty tu robisz?- pyta od razu, zamieram i nie jestem w stanie nic powiedzieć. Przełykam ślinę, a wiatr rozwiewa moje długie włosy na wszystkie strony.

- Zabierz mnie stąd- powiedziałam tak szybko że nie zdążyłam zdać sobie spawy z wypowiedzianych słów. Ashton objął mnie ramieniem i poprowadził do tylnego wyjścia gdzie stał jego samochód.

________________________________________________________________________________


Hej misie!

Mam nadzieję, że się podobało czekam na wasze komentarze.

Jak się podobało zostaw gwiazdkę i widzimy się w następnym!

Życzę wszystkim udanego dnia!

Koniecznie jak czytasz zostaw komentarz!

Rozdział pojawi się w weekend bo mam bardzo
dużo nauki, niedługo wszytko wróci do normy i rozdziały będą pojawiać się regularnie :)

Przepraszam wszystkich wrócę jak najszybciej się da :)

-betruetowhoyouaree

(Nie)ZnajomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz