Części 1 Rozdział 5

906 38 10
                                    

*U Michała i Remigiusza*
-To, to, to i...jeszcze...To!
-Nie przesadzasz stary? To ma być skromne śniadanie, a nie uczta Wigilijna.-Zareagowałem gdy zobaczyłem, że Michał wsadza trochę za dużo rzeczy do naszego koszyka.
-Nie, jest w sam raz.
-Jesteś pewny, że przyda nam się kako, dwa rodzaje sera, sos czosnkowy i...
-Dobra, dobra...Zrozumiałem. Już to odkładam.-Podniósł ręce w geście obronnym zwracając niepotrzebne artykuły na półkę.

-36 złoty i 88 groszy.-Uf...Odetchnąłem z ulgą, że kwota jaką musimy zapłacić nie przekroczyła normy. Podałem pani banknoty i kilka monet. Michał spakował zakupy do torby i mogliśmy opuścić sklep.

-10:45-Powiedziałem do kumpla spoglądając na wyświetlacz telefonu.
-Łoł, trochę nam się za siedziało.-Zdziwił się Rychlik, a przecież TROCHĘ przez niego za siedzieliśmy błądząc po między półkami.
-Następnym razem jedzie ze mną Kuba. Z tobą gorzej niż na zakupach z babą. ,,To nie, tamto było lepsze, a może jeszcze to.."-Zacząłem przed rzeźnianie.
-Dobra już nie marudź, tylko odpalaj to auto, bo zaraz Kuba zwariuje z młodą.-Ponaglał towarzysz.
-Myślisz, że jest aż tak źle?-Rozwijałem rozmowę odpalając busa.
-Gorzej. Ta laska ma nie równo pod sufitem. Hajs jej do łba uderzył i zachowuje się jak puste dziecko.
-Ciekawe co będzie dalej. Trzeba zastosować trochę dyscypliny.
-Nie wiadomo ile jej potrzeba na naukę i ogarnięcie się, bo chyba nie mamy wiele czasu. Za chwilę będziemy mieć nasze pieniądze prawda?
-No widzisz, właśnie nie jestem pewien. Kuba mówił, że nie dostał żadnej informacji od Raczka. Nie mówiłem tego przy nim. Ale mam przeczucie, że nie jest kolorowo.

*Jakub*
-Milena otwieraj!-Waliłem w drzwi naszej sypialni. Laska siedzi tam od pół godziny i chyba nie zamierza wyjść.-Laska No nie wygłupiaj się! Wpuść mnie ino już!
-Egh-em.-Usłyszałem za sobą odrząknięcie.
-To właśnie wołasz?-To Remek z Michałem, a przed nimi stoi Milena.
-Ale jak?!-Zdziwiłem się. Przecież ona zamknęła się w pokoj...A no tak...Okno.
-Oj młoda nie ładnie tak wymykać się nam.-Pokiwał głową Michał, a uciekiniera spuściła tylko głowę w podłogę.
-Jakaś kara musi być, co nie chłopaki?- zaproponował Remigiusz.
-Co? Nie! Jaka kara?-Zdenerwowała się dziewczyna.-Tatuś mi nigdy nie dałby kary!
-A widzisz gdzieś tu swojego ojca? A no nie. Także nie masz nic do gadania. Może to Cię czegoś nauczy.
-Myślałam, że chociaż Ty Rezi jesteś w porządku.
-Skarbie, cała nasza trójka jest w porządku. Tylko Ty nastawiłaś się przeciwko nam.-Wyjaśnił Remek, po czym dodał;
-Karą będzie sprzątanie naszego mieszkanka przez tydzień. Domyślam się, że nigdy tego nie zrobiłaś.
-Wiesz w ogóle co to jest miotła?-Zapytał chamski Multi. Dziewczyna stała smutno próbując coś z siebie wydusić jednak marnie jej to wychodziło. Wyglądała dokładnie jak ja przed sprawdzianami w podstawówie.
-Kuba Ci wszystko pokaże. Idziemy robić śniadanie z Michałem.

*W ,, kuchni"*
-Wstaw wodę. Z czym chcesz kanapkę?
-Z dżemem. Kubie zrób z szynką.
-A Mielnie?-Spojrzałem pytająco na Michała. On z nie chęcią odpowiedział, że też z dżemem.
Zabrałem się za przekrawanie bułek. Zapadła chwila ciszy.
-A kto robi obiad?-Przerwał ją Rychlik.
-Dajmy wykazać się Merghaniemu.
-Mam lepszy pomysł. Niech księżniczka to zrobi.
-Serio chcesz dziś nie jeść obiadu? Mulciak ona nawet nie wie jak mopa trzymać, a Ty ją chcesz przy garach ustawić.
-Dajmy się jej wykazać. Może być śmiesznie, przy okazji się czegoś nauczy, a jak nie wyjdzie to zamówiony pizzę. Proszę...-Nalegał chłopak. Po krótszym rozpatrzeniu tej propozycji zgodziłem się;
-Ale będzie przy niej stał Merghoś.
-Dobrze, dobrze.
-To może ja już poszukam jakiegoś numeru do najbliższej pizzeri?
-Poradzi sobie, wierzę w nią.

Zbuntowana Księżniczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz