6.

1.9K 159 118
                                    

Telefon leżał na stoliku kilka centymetrów od mojej twarzy. Wpatrywałem się w niego, jakby od tego miało zależeć moje życie. Oczy mnie cholernie piekły od nie nawilżenia. Czekałem aż urządzenie wyda z siebie choć jeden dźwięk, ale ekran wciąż pozostawał czarny. Obiecał, że zadzwoni, więc to zrobi prawda?

W końcu się poddałem. Przetarłem rękami twarz i wygodniej usadowiłem się na krześle. W domu było na tyle cicho, że mogłem usłyszeć tykanie zegara. Odliczyłem z nim do sześćdziesięciu i położyłem głowę na stole. Niedziela była wyjątkowo nudnym i leniwym dniem, a zwłaszcza, gdy się spędza ją samemu. Mali, jeszcze zanim wstałem z łóżka, wyszła gdzieś z Loganem. Zostawiła mi jedynie karteczkę na lodówce. Gdybym był wierzący to na pewno spędziłbym ten dzień bardziej produktywnie. Poszedłbym do kościoła, a później robił to co inni wierzący w niedzielę. Jeśli cokolwiek później robią. Nie wiem, nie znam się. W każdym bądź razie, ten dzień wyglądałby zupełnie inaczej.

W takie dni również dochodziło do mnie jak bardzo jestem samotny. Wcześniej niedzielę spędzałem z siostrą, grając w gry planszowe dla zabicia czasu, ale teraz… Nie mogłem jej zakazać wychodzić ze swoim chłopakiem. To byłoby nie fair w stosunku do niej i do niego. Poza tym byłem już dorosły i musiałem sobie zacząć radzić w takich przypadkach. Wyjście z takiej sytuacji było proste. Musiałem znaleźć sobie znajomych.

Z takim zamiarem niecałą godzinę później znalazłem się w parku. I to nie był dobry pomysł. Zupełnie wypadło mi z głowy, że ludzie nie zaczną się ustawiać do mnie w kolejkach i proponować mi dozgonną przyjaźń. Ja chciałem znaleźć kogoś do towarzystwa, więc to również ja musiałem zrobić pierwszy krok. Tu pojawiał się kolejny problem, bo jak bardzo źle brzmi ,,Cześć, jestem Calum i szukam przyjaciół.”. Tak, moim zdaniem to również nie brzmi za ciekawie.

Zapaliłem papierosa i wolnym krokiem szedłem przed siebie. Może ktoś będzie chciał pożyczyć zapalniczkę i takim sposobem poznamy się lepiej? To myślenie było jak najbardziej nieprawidłowe. Stanąłem przy ogromnym słupie i zacząłem czytać ogłoszenia. Wiedząc te wszystkie informacje o zaginionych zwierzętach robiło mi się smutno. Głodne, zmarznięte, bez dachu nad głową, bez miłość i… Moje rozmyślania przerwał na oko ośmioletni chłopak. Wpatrywał się we mnie jak w obrazek co było lekko niepokojące. Czułem się naprawdę niezręcznie.

-Potrzebujesz czegoś młody? - zapytałem, wyrzucając końcówkę papierosa. Nie chciałem demoralizować dzieci, a co złego to nie ja.

-Nowe PlayStation, piłkę do nogi i normalną siostrę, a poza tym wszystko mam, dzięki. - odpowiadał. Jego odpowiedź mnie zaintrygowała. - Mój brat ma identyczną koszulkę, co znaczy, że ty też słuchasz tego zespołu.

Spojrzałem w dół. Miałem na sobie koncertową koszulkę Green Day.

-Lubisz go?

-Co? Brata czy zespół?

Przewróciłem oczami.

-Zespół.

-Nie. Jest słaby.

Oczy wyszły mi z orbit. To dziecko najwyraźniej nie znało się na klasyce rocka. Co prawda nie byłem ich ogromnym fanem, ale poczułem potrzebę bronienia twórców Broken Dream.

-Wcale nie. Mają ogromny talent, na którym najwyraźniej się nie znasz.

-Zabawne, to samo mówi mój brat. - zaśmiał się

Czy ja właśnie nawiązuje kontakt z bardzo nieletnim? Może nie wyznaczyłem sobie progu wieku, jednak ten był zdecydowanie za niski. Jeszcze jego matka weźmie mnie za kogoś, kto zechce go wykorzystać. Postanowiłem powoli się wycofać, ale coś innego zwróciło moją uwagę.

Fuckboy in McDonald's || Cashton ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz