20.

1.2K 116 169
                                    

Łączyło nas tyle dobrego.

Godziny spędzone razem, dotyk, spojrzenia, pocałunki, wspólna noc. Przez ten nie najdłuższy okres czasu wydawało mi się, że stworzyliśmy z Ashtonem pewną więź, której nikt z zewnątrz nie był w stanie rozerwać. Poznałem jego słabe i mocne strony. Czego się boi oraz co mu sprawia przyjemność. Słuchałem o jego marzeniach, problemach rodzinnych, zmartwieniach. Dowiedziałem się, że nie przepada za czytaniem książek, ale za to lubi filmy science fiction. Wydawało mi się, że mnie i jego łączyło wystarczająco dużo, by zatrzymać go przy sobie.

Myliłem się.

Od naszego ostatniego spotkania minął miesiąc, a ja już nie zastanawiałem, gdzie popełniłem błąd. Od pewnego czasu coś się zmieniło. Podczas kolejnej bezsennej nocy, kiedy tak leżałem i przyciskałem telefon do klatki piersiowej, modląc się o jakikolwiek sygnał, poczułem złość. Złość na niego za to, że mnie zostawił bez żadnego słowa wyjaśnienia, a przecież na nie zasługiwałem. Oraz złość na siebie, że pozwalam sobie cierpieć za kimś, kto potraktował mnie w ten sposób.

Ta noc zmieniła moje myślenie o sto osiemdziesiąt stopni, tym samym uwalniając mnie i zdejmując ciężar z moich ramion. Znowu poczułem, że mogłem swobodnie oddychać, nie mając nic na sumieniu. Ponownie zacząłem się uśmiechać i spędzać czas z innymi ludźmi. Odłożyłem telefon, choć i tak przyłapywałem się na sprawdzaniu nieodebranych połączeń. W końcu i to zrobiło się męczące, więc postanowiłem zrobić kolejny krok w przód i skasować numer Ashtona. Żałowałem tylko, że człowiek nie może mieć takiej opcji kasującej. Najchętniej zapomniałbym o tym wszystkim co się stało. Pomagali mi w tym Mali z Loganem, Cornelia a nawet Will, który kazał zostawać mi po godzinach w pracy, przez co mogłem się czymś zająć i nie myśleć o Nim. Nie mam pojecia skąd i czy w ogóle coś wiedział. Być może po prostu zauważył, że coś było nie tak, a być może był to tylko zbieg okoliczności. W każdym razie, byłem im wszystkim wdzięczny.

Środa była dniem, kiedy Ashton miał w zwyczaju pojawiać się w naszym lokalu. Z początku z dziewczynami, a następnie sam, kiedy w jego życiu pojawiłem się ja. Sądzę, że można się domyślić, iż nie było go od dobrych kilku tygodni. Moja praca była kolejnym miejscem, które mi się z nim kojarzyło. W końcu to tu go zobaczyłem po raz pierwszy. To tu zauroczyłem się w jego orzechowych oczach w momencie, kiedy wszedł do środka ze zgrabną blondynką u boku. Ale nie tylko McDonald's przypominał mi o istnieniu chłopaka. Była to też restauracja, gdzie poznał moją siostrę oraz Logana i gdzie również odbył się nasz pierwszy pocałunek. Był to park, w którym poznałem jego brata Harry'ego, a także boisko, gdzie graliśmy razem w koszykówkę. Był to też mój pokój, gdzie leżeliśmy na łóżku, oglądając głupie filmiki. Wiedziałem, że pewnych miejsc oraz rzeczy związanych z nim nie będę mógł uniknąć. Wiedziałem, że będę musiał się pogodzić z tym, że kiedyś był taki Ashton Irwin, który najpierw rozpalił moje uczucia, a następnie po prostu zniknął.

Kiedy skończyłem pracę, słońce chyliło się powoli ku zachodowi. Byłem wyczerpany po prawie dwunastu godzinach pracy, ale i szczęśliwy, że nadgodziny są płatne. Mnie i Mali na pewno przyda się dodatkowy grosz. Zabrałem swoje rzeczy z zaplecza i wyszedłem tylnym wyjściem. Rozejrzałem się po parkingu i niemal natychmiast skarciłem się w myślach. Niestety jeszcze mi się zdarzało wypatrywać czarnego Mustanga, ale nad tym też pracowałem. Nie zdążyłem dotrzeć do mojego pojazdu, kiedy usłyszałem wołanie za sobą. Zatrzymałem się z boku drogi, czekając aż Cornelia do mnie dojdzie.

-Już myślałam, że cię nie złapię. - powiedziała, stając obok. Wyjąłem paczkę papierosów z kurtki. Jednego wyjąłem sobie, a drugiego podałem przyjaciółce.

-Stało się coś?

-Mam propozycję. - zaciągnęła się tytonie, a następnie wypuściła dym z ust. - Idziemy wieczorem razem z Adamem na kręgle. Może poszedłbyś z nami?

Fuckboy in McDonald's || Cashton ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz