16.

1.6K 118 47
                                    

-Wiesz, że nie musimy tam iść, prawda? Jest wystarczająco wcześnie, żeby zawrócić. - szliśmy z Ashem wzdłuż ulicy. Wciąż próbowałem odwieść go od chęci spotkania mojej siostry. Chłopak wyglądał na wyluzowanego, jakby zupełnie się nie przejmował tym, że idzie w stronę paszczy lwa.

-Nie ma takiej potrzeby. Chodź szybciej, bo się spóźnimy. - chłopak stawiał większe kroki niż ja, dlatego co chwilę musiałem podbiegać, żeby być z nim na równi.

Po tym jak Cornelia namówiła mnie do powiedzenia prawdy, zadzwoniłem do Ashtona. Nie miał mi za złe, że wcześniej ciut nagiąłem prawdę. Wręcz przeciwnie, wydawał się być jeszcze bardziej podekscytowany spotkaniem. W skrócie opowiedziałem mu o Mali, a później przeszliśmy na inne tematy. Rozmawialiśmy przez ponad dwie godziny i to była najdłuższa rozmowa przez telefon jaką odbyliśmy. Jednego mogłem się nie obawiać. Tego, że moja siostra nie polubi mojego przyjaciela. Irwina nie dało się nie lubić. Bardziej obawiałem się, że to Mali go odstraszy. Miałem nadzieję, że tym razem daruje sobie ośmieszanie mnie oraz niezręczne pytania. Nie żebym już wcześniej jej nie upomniał. Liczyłem, że wzięła to choć trochę do siebie.

Mimo to, z mocno bijącym sercem, podążałem do wyznaczonego miejsca. Umówiliśmy się we włoskiej knajpce całkiem niedaleko naszego mieszkania. Tej nocy siostra nie nocowała w domu, dlatego pozwoliłem sobie zaprosić wcześniej Ashtona do nas. Spędziliśmy razem miło czas, opowiadając sobie śmieszne historie z naszego życia. Sądzę, że to też trochę pomogło rozluźnić atmosferę.

Była ciepła niedziela, a słońce wysoko górowało na niebie, gdy w końcu dotarliśmy do lokalu. Chłopak otworzył przede mną drzwi, a ja podziękowałem lekkim uśmiechem. W środku nie było zbyt wielu ludzi, być może było jeszcze za wcześnie dla smakoszy pizzy i innych włoskich dań. Jednak zbliżała się pora obiadu, więc wiedziałem, że za chwilę puste stoliki zajmą inni głodni klienci, którzy zajrzą tu podczas spaceru. Ani Mali, ani Logana jeszcze nie było. Wybraliśmy stolik tuż przy ogromnej szybie zdała od wejścia. Zbyliśmy kelnera, który zdążył podejść, by przyjąć zamówienie, mówiąc, że na kogoś czekamy.

-Nie denerwuj się tak. - złapał mnie za rękę i odciągnął od moich ust. Z nerwów zaczynałem obgryzać skórki paznokci. - Będzie dobrze. - zaczął gładzić kciukiem wierzch mojej dłoni. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

Spojrzałem w jego oczy i czułem jak całe moje zdenerwowanie ulatuje. Chłopak uśmiechnął się lekko, a ja to odwzajemniłem. Zerknąłem na nasze złączone dłonie i chętnie przyznałem w myślach, że do siebie pasują. Ta chwila pozwoliła mi zrozumieć czego tak naprawdę od początku chciałem. Nie zależało mi na jednej nocy czy przelotnym romansie. Zależało mi na związku oraz na kimś, kto będzie po prostu dla mnie. Zależało mi na Ashtonie. Zacząłem się zastanawiać czy on też czuje to samo. Nie chciałem pytać. Wolałem, by nasza znajomość rozwijała się w swoim tempie. Ale ile można żyć w takiej niewiedzy? Ile wytrzymam zanim będę musiał widzieć?

Ten moment przerwało pukanie w szybę obok mnie. Wystraszony momentalnie zabrałem rękę i splotłem ją z drugą pod stołem.

-To oni? - zapytał

Pokiwałem głową, oglądając jak para wchodzi do lokalu, trzymając się za ręce. Obydwoje szeroko się uśmiechali, gdy szli między stolikami, a Mali ciągnęła Logana za sobą.

-Przepraszamy za chwilę spóźnienia, ale Logan nie mógł znaleźć skarpetek do pary. - powiedziała, stając przy stoliku. My z Ashem również wstaliśmy.

-Znalazł?

-No coś ty! Machnął na to ręką i wybrał dwa najbardziej gryzące się ze sobą kolory jakie miał w szufladzie. Dobrze, że ma długie spodnie i tego nie widać.

Fuckboy in McDonald's || Cashton ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz