7.

2.2K 159 48
                                    

Ciocia Samantha była starszą, przyrodnią siostrą mojej mamy. Były ze sobą blisko, pomimo tego, że Sam mieszkała ze swoją matką na drugim końcu kraju. Wszystko układało się dobrze dopóki Joy, nasza mama, nie poznała mojego i Mali ojca. Ciotka potajemnie się w nim podkochiwała, co wyszło na jaw dopiero na ślubie rodziców, kiedy to Sam dramatycznie weszła w środku ceremonii i oświadczyła, że ona się nie zgadza. Posłała przed Bogiem wiązankę przekleństw w kierunku swojej siostry jak i szwagra, zmieniając tym samym ich najlepszy dzień życia w najgorszy. Ostatecznie wyprowadzono ją z kościoła i do małżeństwa doszło, jednak atmosfera jeszcze kilka godzin później była dość napięta. I nawet litry alkoholu nie potrafiły jej rozwiać. Po tej sytuacji oczywiście nie odzywały się do siebie aż pewnego dnia w progu naszych drzwi pojawiła się ciotka z rzekomo najszczerszymi przeprosinami. Tłumaczyła się i błagała, żeby jej wybaczyć co oczywiście naiwna mama zrobiła. Miesiąc później w naszej skrzynce zaczęły pojawiać się pogróżki wraz ze zdjęciami taty z innymi kobietami. On od razu się ich wyparł i przysięgał, że nigdy jej nie zdradził. Sprawa trafiła na policję. Winną okazała się być Sam, która nie tylko wysyłała groźby jak i fałszowała zdjęcia. Pracowała w jako grafik komputerowy, co ułatwiło jej zadanie. Została zwolniona dyscyplinarnie z pracy, zapłaciła dość dużą grzywnę i objęto ją leczeniem psychiatrycznym. Niedługo przed śmiercią mama skontaktowała się z nią i z tego co wiem doszły do porozumienie. Pozostawiły dawny spór za sobą i starały się utrzymywać w miarę normalne stosunki. Oczywiście nigdy nie wróciły do tego co było kiedyś. Nic nie zostaje takie samo, a zwłaszcza, gdy w grę wchodzi zniszczone zaufanie, które naprawdę trudno odzyskać. Nawet nie przyszła na pogrzeb własnej siostry! Wstydziłem się, że byłem jakoś spokrewniony z tą kobietą, bo chcąc nie chcąc, była moją chrzestną, ale wiedziałem, że Mali również nie było łatwo spojrzeć chociażby na jej zdjęcie bez prychnięcia. Byłem niemal pewien, że gdyby któreś z nas miało tarczę z rzutkami w pokoju, to na niej wisiałoby właśnie jej zdjęcie.

W poniedziałek poszedłem normalnie do pracy. Cornelia wyglądała trochę lepiej niż w sobotę, ale jak na moje oko powinna zostać jeszcze jeden, dwa dni w domu. Jednak kłócić się z kobietą to jak próbować przesunąć ścianę. Ściana i tak zostanie na swoim miejscu, a można się przy tym jeszcze nieźle zmęczyć na darmo. Obsługiwałem klientów jednego za drugim aż wreszcie mogłem pójść ma przerwę. Cornelia zrobiła kawę, a ja opowiedziałem jej o wczorajszym spotkaniu w parku. Zostałem niemalże opluty kawą, ale jej mina mi to zrekompensowała. Zaraz później opowiedziałem jej o cioci Sam i w skrócie o rodzicach. Nie wyglądała na zadowoloną.

-Czekaj, czekaj. Podsumowujemy co od ciebie usłyszałam. Niesamowicie przystojny chłopak zaprasza cię na randkę, ale ty chcesz ją odwołać z powodu przyjazdu swojej znienawidzonej ciotki? Calum czy ty masz mózg?

-Nie chcę zostawiać Mali samej z nią. Jeszcze dojdzie do rękoczynów, a ja mam zdecydowanie dość zgonów w naszej rodzinie.

-Twoje żarty są naprawdę słabe.

Prychnąłem, bo Mali też coś ostatnio o tym wspomniała.

-Z tego co usłyszałam, twoja siostra jest dorosła, więc sądzę, że powinna sobie poradzić. A jeśli to cię nie przekonuje, to może macie kogoś bliskiego, kto mógłby do was wpaść i mieć pod kontrolą to co będzie tam się działo.

W pierwszej chwili pomyślałem o Loganie. Nie mieliśmy nikogo więcej. Wydawało mi się jednak, że to nie może być dobry pomysł. Spotykali się od nie dawna, a taki odważny krok jak poznanie dalszej części rodziny mógł jedynie zburzyć to co zdążyli zbudować.

-Mali ma chłopaka, ale nie wydaję mi się, żeby to był dobry pomysł. On powinien w pierwszej kolejności poznać naszych rodziców, a nie tą jędze. - głos mi się lekko załamał przy ostatnim słowie

Fuckboy in McDonald's || Cashton ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz