13

1.8K 135 40
                                    

Otworzyłem kolejną szafkę, wyrzucając z niej całą zawartość. Szybko przejrzałem czy nie ma tam mojej zguby i otworzyłem następną, gdy się okazało, że tam jej nie było tej. Powoli kończyły mi się opcje, dlatego miałem nadzieję, że trafiłem w dziesiątkę. Nie przestałem szukać nawet w momencie, kiedy zaspana Mali wpadła mi do pokoju. Być może pochłonięty poszukiwaniem nie zwróciłem uwagi na hałas, który robię. To by wiele wyjaśniało.

-To, że ty nie możesz spać, nie znaczy, że inni nie mogą. - warknęła

To prawda, nie spałem najlepiej, a w zasadzie w ogóle nie spałem. W nocy obudził mnie ból głowy i ogromny katar, które mogły być skutkiem wczorajszego przemoczenia. Po wzięciu leków, ból przeszedł, ale swobodnego oddychania odzyskać nie mogłem.

-Co ty właściwie robisz? - oparła się o ścianę

-Widziałaś moją koszulkę z Hollywood Undead? Nie mogę jej znaleźć.

-A potrzebna ci jest o szóstej rano w niedzielę, ponieważ?

-Ponieważ wieczorem idę na koncert z Ashtonem - wstałem na równe nogi i podszedłem do szafy, gdzie trzymałem koszule

-Koncert? Dobrze, że w ogóle powiedziałeś. Lepiej późno niż wcale.

-Nie mówiłem? Przepraszam. Byłem pewien, że wspominałem. To jak, widziałaś ją?

-Jest u mnie.

Spojrzałem na nią.

-Co moja koszulka robi u ciebie?

-Nie wiem. Pewnie jak zdejmowałam pranie to pomyliłam ze swoim podkoszulkiem. Ostatnio szukałam swetra i ją znalazłam, ale jakoś nie było po drodze, żeby ci oddać. Wybacz. Nie chodziłam w niej, przysięgam! - podniosła ręce jak do kapitulacji

-A pamiętasz, jak na początku średniej szkoły pożyczałaś ode mnie bluzy tylko po to, żeby koleżanki myślały, że masz chłopaka? - zaśmiałem się

-Zamknij się. - spłonęła rumieńcem - I to nie było po to, żeby się kimś chwalić. Wtedy chciałam wzbudzić zazdrość w Dereku. Pamiętasz go? - przytaknąłem. Nie lubiłem gościa. - To było chwilę po tym jak zerwaliśmy.

-Udało się?

-Nie. Na jego radarze znalazła się Lily, a ta laska go nienawidziła. Im bardziej go odpychała, tym bardziej się nakręcał. Skończyło się na tym, że przespali się ze sobą, a biedna Lily zaszła w ciążę.

-Historia niczym z hiszpańskiej opery mydlanej.

-Masz rację. - zaśmiała się - To mówisz, że idziesz na koncert z Ashtonem.

-Nic wielkiego. Zwykły wypad z kumplem.

Spojrzała na mnie znacząco, ale nie skomentowała mojej odpowiedzi. Nim wyszła z pokoju, zdradziła mi miejsce prezerwatyw.

Ja naprawdę nie spodziewałem się nie wiadomo czego po tym wieczorze. Nie sądziłem, że w ogóle coś wyniknie z tej znajomości. Jak już wspomniałem, Ashton mógł mieć każdą i każdego, więc, dlaczego wybrał akurat mnie. Jeszcze wtedy nie wydawało mi się to podejrzane. A przynajmniej nie w takiej mierze, żeby mnie to w jakiś sposób martwiło. Starałem się cieszyć chwilą. Czekałem jak się to wszystko rozwinie i byłem naprawdę ciekawy zakończenia. Z natury najpierw napalałem się na wszystko, a gdy coś nie szło po mojej myśli, mocno to przeżywałem, dlatego nie chciałem sobie wyobrażać zbyt wiele. Natomiast nad pewnymi rzeczami nie mogłem zapanować. Myśli same pojawiały się w głowie, a były na tyle przyjemne, że nie chciałem się ich pozbyć. Chciałem, żeby stały się rzeczywistością. Czystą, przyjemną rzeczywistością.

Fuckboy in McDonald's || Cashton ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz