XIII 'Za niedługo wracasz'

1.7K 114 9
                                    

Natychmiast się schylił i tylko dzięki temu, nóż przeleciał ze świstem tuż nad jego uchem, zamiast wbić się w jego skroń. Gabriel gwałtownie wciągnął powietrze i wyjął sztylet z pochwy na łydce. Skoczył za plecy przeciwnika, objął jego szyję ramieniem, przykładając ostrze do jego tchawicy, prawą nogą trącił go w kolano, a wolną ręką zablokował dłoń, sięgającą już po kolejny nóż do rzucania.

- Dużo lepiej niż ostatnio – wysapał Michał, któremu jednak niezbyt podobała się pozycja obalonego, więc podniósł się z klęczek i pomagając sobie skrzydłami, przerzucił Gabriela na materac leżący kilka metrów dalej, pod oknami. – Ale najpierw powinieneś zablokować mi dłoń, a dopiero potem kopnąć w kolano.

- Uznam to za komplement, bracie – powiedział lekko uśmiechnięty Gabriel, kiedy już podniósł się i ruszył w kierunku Michała, rozmasowującego obolały nadgarstek.

- Przekaż Razjelowi, że jego urlop za niedługo się kończy.

- Nie będzie z tego powodu zadowolony – Gabriel mówił lekko, a w jego głosie brzmiało rozbawienie. Nie uszło to uwadze wodza Zastępów. Nie odezwał się jednak słowem, wzruszył tylko ramionami, pożegnał się z przyjacielem i zniknął.

Gabriel ruszył w kierunku posrebrzanej ławki i kiedy chciał już po nią sięgnąć, jego dłoń nagle zapiekła i pojawiła się na niej malutka, zgięta karteczka, otoczona dymem.

Śliczna dzisiaj pogoda. Idealna, żeby spotkać się z upadłą anielicą, prawda? Za godzinę tam, gdzie ostatnio.

Uśmiechnął się. Miał dziś naprawdę cudowny dzień, a zapowiadał się jeszcze lepszy wieczór.

Przez chwilę stał w miejscu i obracał w palcach karteczkę. Wyobrażał sobie jak Annabel siedzi wyprostowana przy biurku i pisze do niego tę wiadomość. Albo półleży na jakiejś wygodnej sofie. Może też jest zaraz po treningu? Może siedzi przy kuchennym blacie i pisze te słowa na kolanie?

Chciał to wiedzieć. Chciał wiedzieć o niej dużo więcej. Chciał z nią o tym porozmawiać. Chciał zapytać. O wiele rzeczy, nie tylko o to, jak pisze listy. Chciał ją znać. Chciał iść ulicą i widząc kota, myśleć o niej, jeśli lubi koty. Chciał siedzieć w mieszkaniu w czasie ulewy i patrząc przez okno, myśleć o niej, jeśli lubi deszcz.

Powoli docierało do niego co to znaczy. Nie bał się do tego przyznać przed samym sobą, choć zapewne jeszcze kilka tygodni temu byłby przerażony swoimi myślami.

***

- Twoje pieprzone mieszkanie jest po drugiej stronie korytarza. To naprawdę nie jest daleko.

Razjel o dziwo nie oglądał kolejnego musicalu. Siedział w kącie pokoju na rowerku do ćwiczeń i pedałując, jadł chrupki. Kiedy Gabriel wyłonił się z kuchni z butelką wody przytkniętą do ust, miał zdziwioną minę. Minę, która jednoznacznie wyrażała: co tu się właśnie odjebało?

- Ćwiczysz? – spojrzał na chrupki. – Próbujesz ćwiczyć? – spojrzał na minę przyjaciela. – Jean Valjean umrze, nieważne ile razy oglądniesz Nędzników – powiedział szybkim, poważnym głosem i znowu zaczął pić wodę.

Razjel mierzył archanioła przeszywającym, zimnym wzrokiem.

-Ha ha. Ostatnio taki zabawny byłeś w epoce wiktoriańskiej, Gabrielu – stanowczo zachrupał i zaszeleścił opakowaniem, żeby nadać wiarygodności swoim słowom. – Spotykasz się dziś z Annabel?

Archanioł zatrzymał rękę z butelką w połowie drogi do jego ust. Stał tak przez chwilę w bezruchu, po czym odstawił wodę na szklany stolik.

- Aż tak widać? – Razjelowi wydawało się, że jego przyjaciel był trochę speszony. Albo po prostu zgrzany po treningu, z którego pewnie dopiero co wrócił i skoczył do jego mieszkania z zamiarem wypicia całej wody.

- Nie wiem, może zwyczajnie za dobrze cię znam – wzruszył ramionami i sięgnął po kolejnego chrupka. – Kiedy mnie oficjalnie przedstawisz?

Gabriel z początku nie zrozumiał. A kiedy do niego dotarło co miał na myśli anioł, chciał zadać jakieś pytanie, już brał głęboki wdech, ale ten go wyprzedził.

- Muszę podziękować, tak czy nie? Za uratowanie życia czy coś – zatoczył chrupkiem kółko w powietrzu i wrzucił go do ust, nie spuszczał wzroku z Gabriela.

Archanioł trochę się skrzywił i zmarszczył nos, po czym doskoczył do Razjela, gwałtownym ruchem zabrał mu paczkę chrupek, podleciał do najwyżej półki i tam położył swoją zdobycz.

- Michał mówi, że za niedługo wracasz – sfrunął na podłogę. – Przyda ci się mała motywacja – uśmiechnął się do przyjaciela i za chwilę już go nie było.

~Dam głowę, że w tym naszym duo, zostanę tylko ja.

Kiedy Razjel skończył nucić, powoli zaczął rozkładać skrzydła, sprawiało mu to ból, ale już zdecydowanie mniejszy niż wcześniej.

- Do roboty...

Bitwa DwojgaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz