🌹 14 🌹

319 35 2
                                    

3 dni później


- Jestem taka zmęczona - ziewnęłam wychodząc z lotniska.

- Ja tak samo, nawet nie dam rady myśleć trzeźwo - mruknęła Eva, a ja zachichotałam po nosem. - Co?

- Nic, nic - uśmiechnęłam się i otuliłam mocniej płaszczem. - Kurcze, moja mama już powinna tu być. 

- Jak chcesz to moja mama może cię podwieźć, przecież wiesz, że to nie problem.

- Było by miło - powiedziałam i wraz z Evą ruszyłyśmy do samochodu jej mamy.

Po kilku minutach byłam już pod domem. Podziękowałam pani Mohn za podwózkę i pożegnałam się z Evą. Ruszyłam do drzwi, które były zamknięte. Zdziwiłam wie, ponieważ była prawie 9 rano.

Z westchnięciem odstawiłam torbę na ziemię i schyliłam się do doniczki, która stała obok drzwi. Wyjęłam spod niej klucz i otworzyłam drzwi.

Szybko weszłam do środka. Wewnątrz było zimno. Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się po kuchni i salonie.

- Mamo? - krzyknęłam cicho.

Weszłam po schodach na górę i skierowałam się do pokoju mamy. Niestety nie było jej w środku. Następnie ruszyłam do pokoju Svena.

Cały jego pokój był istnym bałagan, jakby przeszło w nim tornado.

Szybko wyjęłam z kieszeni płaszcza telefon i wybrałam numer do mamy. Odczekałam chwile, aż w końcu odebrała.

- Mamo gdzie jesteś? I gdzie jest Sven? - spytałam. - Jego pokój jest cały rozwalony...

- Jesteśmy w szpitalu - usłyszałam jej zmęczony i zachrypnięty głos.

- Jak to?

- Sven jest poważnie chory Noora - zapłakała, a ja otworzyłam buzię.

- Nie rozumiem, mamo o co...

- Sven ma białaczkę.


🌹


Od dwóch godzin siedzę by łóżku Svena i patrze na niego. Nie mogę uwierzyć, że mój brat ma białaczkę. Łzy samoistnie spływały po moich policzkach jak strumienie.

- Mamo?

- Tak skarbie? - spytała rodzicielka.

Spojrzałam na nią. - Jeśli to białaczka szpikowa to czemu nie mogę oddać mu swojego szpiku?

Kobieta westchnęła i zakryła twarz. - Lekarz powiedział, że już za późno.

- Na pewno da się coś jeszcze zrobić - szepnęłam i chwyciłam dłoń Svena. Była lekko ciepła.

- Noora, przestań! Myślisz, że nie chce mu pomóc?  Sama chciałam my oddać swój szpik, ale lekarz powiedział, że on i tak umrze! - powiedziała głośno i wyszła z pomieszczenia.

Zamknęłam oczy i zaczęłam płakać. - To nie może być prawda.


🌹


Po 4 godzinach wróciłyśmy z mamą do domu. Od razu udałam się do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami.  Upadłam na podłogę i schowałam twarz w dłonie.

Po chwili usłyszałam dźwięk wydobywający się z mojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i zobaczyłam, że dzwoni William. W tej chwili nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Odrzuciłam połączenie.

Wstałam z podłogi i postanowiłam się wykąpać.  Ruszyłam do łazienki, wcześniej biorąc piżamę i zamknęłam drzwi.

Po niedługim czasie leżałam pod kołdrą i patrzyłam się w sufit. Gdy zdecydowałam się zasnąć, ktoś zapukał do moich drzwi i wszedł do środka. Uniosłam się i spojrzałam na Williama.

- Co ty tu robisz? - szepnęłam i wstałam z łóżka. Przez chwilę zakręciło mi się w głowie i miałam mroczki przed oczami. 

- Jak mogłaś mi nie powiedzieć - powiedział i od razu mnie przytulił do siebie. Wtuliłam się w niego, a do oczu napłynęły mi łzy. - Tak bardzo mi przykro - szepnął.

Załkałam w jego koszulkę. -  To takie niesprawiedliwe - powiedziałam, a William usadził nas na łóżku. - On jest za młody..

Chłopak westchnął i pocałował mnie w czoło. - Tak mi przykro - powtórzył, a ja miałam ochotę zniknąć. 


  🌸🌹🌼🌸🌹🌼🌸🌹🌼🌸🌹🌼  

To chyba nie tak miało być..? Za wszelakie błędy przepraszam!

Falling in hate {noora x william} WOLNO PISANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz