3 dni później
- Jestem taka zmęczona - ziewnęłam wychodząc z lotniska.
- Ja tak samo, nawet nie dam rady myśleć trzeźwo - mruknęła Eva, a ja zachichotałam po nosem. - Co?
- Nic, nic - uśmiechnęłam się i otuliłam mocniej płaszczem. - Kurcze, moja mama już powinna tu być.
- Jak chcesz to moja mama może cię podwieźć, przecież wiesz, że to nie problem.
- Było by miło - powiedziałam i wraz z Evą ruszyłyśmy do samochodu jej mamy.
Po kilku minutach byłam już pod domem. Podziękowałam pani Mohn za podwózkę i pożegnałam się z Evą. Ruszyłam do drzwi, które były zamknięte. Zdziwiłam wie, ponieważ była prawie 9 rano.
Z westchnięciem odstawiłam torbę na ziemię i schyliłam się do doniczki, która stała obok drzwi. Wyjęłam spod niej klucz i otworzyłam drzwi.
Szybko weszłam do środka. Wewnątrz było zimno. Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się po kuchni i salonie.
- Mamo? - krzyknęłam cicho.
Weszłam po schodach na górę i skierowałam się do pokoju mamy. Niestety nie było jej w środku. Następnie ruszyłam do pokoju Svena.
Cały jego pokój był istnym bałagan, jakby przeszło w nim tornado.
Szybko wyjęłam z kieszeni płaszcza telefon i wybrałam numer do mamy. Odczekałam chwile, aż w końcu odebrała.
- Mamo gdzie jesteś? I gdzie jest Sven? - spytałam. - Jego pokój jest cały rozwalony...
- Jesteśmy w szpitalu - usłyszałam jej zmęczony i zachrypnięty głos.
- Jak to?
- Sven jest poważnie chory Noora - zapłakała, a ja otworzyłam buzię.
- Nie rozumiem, mamo o co...
- Sven ma białaczkę.
🌹
Od dwóch godzin siedzę by łóżku Svena i patrze na niego. Nie mogę uwierzyć, że mój brat ma białaczkę. Łzy samoistnie spływały po moich policzkach jak strumienie.
- Mamo?
- Tak skarbie? - spytała rodzicielka.
Spojrzałam na nią. - Jeśli to białaczka szpikowa to czemu nie mogę oddać mu swojego szpiku?
Kobieta westchnęła i zakryła twarz. - Lekarz powiedział, że już za późno.
- Na pewno da się coś jeszcze zrobić - szepnęłam i chwyciłam dłoń Svena. Była lekko ciepła.
- Noora, przestań! Myślisz, że nie chce mu pomóc? Sama chciałam my oddać swój szpik, ale lekarz powiedział, że on i tak umrze! - powiedziała głośno i wyszła z pomieszczenia.
Zamknęłam oczy i zaczęłam płakać. - To nie może być prawda.
🌹
Po 4 godzinach wróciłyśmy z mamą do domu. Od razu udałam się do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami. Upadłam na podłogę i schowałam twarz w dłonie.
Po chwili usłyszałam dźwięk wydobywający się z mojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i zobaczyłam, że dzwoni William. W tej chwili nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Odrzuciłam połączenie.
Wstałam z podłogi i postanowiłam się wykąpać. Ruszyłam do łazienki, wcześniej biorąc piżamę i zamknęłam drzwi.
Po niedługim czasie leżałam pod kołdrą i patrzyłam się w sufit. Gdy zdecydowałam się zasnąć, ktoś zapukał do moich drzwi i wszedł do środka. Uniosłam się i spojrzałam na Williama.
- Co ty tu robisz? - szepnęłam i wstałam z łóżka. Przez chwilę zakręciło mi się w głowie i miałam mroczki przed oczami.
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć - powiedział i od razu mnie przytulił do siebie. Wtuliłam się w niego, a do oczu napłynęły mi łzy. - Tak bardzo mi przykro - szepnął.
Załkałam w jego koszulkę. - To takie niesprawiedliwe - powiedziałam, a William usadził nas na łóżku. - On jest za młody..
Chłopak westchnął i pocałował mnie w czoło. - Tak mi przykro - powtórzył, a ja miałam ochotę zniknąć.
🌸🌹🌼🌸🌹🌼🌸🌹🌼🌸🌹🌼
To chyba nie tak miało być..? Za wszelakie błędy przepraszam!
CZYTASZ
Falling in hate {noora x william} WOLNO PISANE
Fanfiction"Wkurwiasz mnie. Ale mam słabość do twych oczu i uwielbiam smak twych ust."