Rozdział 1

10.8K 392 49
                                    

~~ Teraźniejszość ~~

Obudziłam się o 6:00. Ubrałam strój do ćwiczeń i czekałam na jakiegoś agenta. Słyszę otwieranie drzwi. Do środka wchodzi mężczyzna w średnim wieku. Podchodzę do niego i idziemy na salę. Na rozgrzewkę sto kółek na tysiąc metrów. Tak, sto kółek na tysiąc metrów. Po przebiegnieciu wchodzę na ring. Walczę z jednym agentem od Hydry. W sumie ja też jestem jedną z nich... ale wracając do treningu. Prawy sierpowy z mojej strony. On za to kopnął mnie w brzuch. Nawet nie drgnęłam. Kopnełam go z buta tak, że poleciał na ścianę. Podbiegłam do niego i zaczęłam go okładać pięściami. Próbował się bronić, ale marnie mu to szło. Odciągnęło mnie od niego dwóch agentów. Spojrzałam na faceta. Miał podbite oko, nos pewnie złamany, bo lała się z niego krew, zakrwawione ręce i nogi. Pewnie to 1/4 co mu zrobiłam. Mężczyźni zaprowadzili mnie do pokoju. Jestem "ulubieńcem" szefa. Każdy mnie podziwiał za to, że jeszcze żyję albowiem byłam bardzo "krucha" w dzieciństwie. Nikt jednak nie wiedział, że chodziłam na naukę sztuk walki. Weszłam do łazienki. Wymyłam się z krwi mężczyzny. Nigdy nie dawałam forów w walce i nie zamierzam. Wyszłam z pomieszczenia, wzięłam pierwszą lepszą książkę z półki. Okazało się, że to "Igrzyska śmierci" ( polecam, bardzo fajna książka). Tak bardzo się wciągnęłam w opowieść, że nie mogłam zwlekać i przeczytałam wszystkie części. O dwudziestej skończyłam czytać, pewnie się zastanawiasz dlaczego nie zrobiłam sobie przerwy, by coś zjeść. Nie jadam śniadań, obiadów czy kolacji. Tak traktowano każdego więźnia. Potrafili nawet nas nie karmić dwa miesiące. Z tego powodu też niektórzy umierali albo zdychali z przemęczenia. Do pomieszczenia wszedł chłopak. Był dość młody, około 25 lat. Człowieku, zniszczyłeś sobie życie wstępując tutaj. Wracając. Kieruje mnie w stronę pokoju z metalowymi drzwiami. Dobrze wiem, co to znaczy. Chcą wymazać mi pamięć. Robią to co miesiąc. Wchodzimy do środka siadam na metalowym krześle. Przywiązują mi ręce i nogi, pochylają do tyłu i wkładają mi ochraniacz do ust. Czuję falę bólu przechodzącą przez całe moje ciało. Nie krzyczę. Nie chcę okazać swoich uczuć. Utrzymuję obojętny wyraz twarzy, tak jak zawsze. Po paru sekundach tortury skończyły się. Odwiedzali mnie. Podchodzi do mnie jakaś postać. Tą osobą okazuje się mój szef.
- Żołnierzu? - znów te same słowa.
- Gotowa do misji. - odpowiadam beznamiętnie.
Podchodzi do mnie ten sam agent co mnie tutaj przeprowadził. Wstaję i wychodzimy. Znów ten sam pokój. Te same szare ściany, półka z książkami i stara niewygodna prycza. Nie za ładnie, ale mi odpowiada. Kładę się na "łóżku" i zaczęłam myśleć co by było gdyby mnie nie porwali? Co by było gdyby nie miała mocy? Nawet nie wiem, kiedy znurzył mnie sen.

Pani Snów || Loki Laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz