Rozdział 6

6.7K 320 40
                                    

* Perspektywa Loki'ego *

- Jak tyś to zrobił?! - gdy wychodzę z windy wita mnie krzyk Narcyza.
- Niby co? - dobra, wiem, że chodzi mu o tę sytuację sprzed chwili, ale chcę go trochę powkurzać.
- Nie graj przygłupa tylko mi odpowiedz. - tak szybko się zirytował? Uśmiechnąłem się cynicznie.
- Robiłem swoje, a to że mi odpowiedziała jest tylko sprawą przypadku. - odpowiedziałem z obojętnością. Tak naprawdę ona nie jest dla mnie obojętna, wręcz przeciwnie, chce jej pomóc.
- Tony, przecież i tak ci nie powie sensownej wypowiedzi, więc odpuść sobie. - Steve to jednak mądry człowiek. Ignorując ich nawoływania, poszedłem do swojego pokoju. Pomieszczenie jest utrzymywane w czarnych, złotych i zielonych kolorach. Podszedłem do czarnej półki z książkami i wyjąłem jedną z nich. Okazało się, że to "Kłamca", ciekawy tytuł. Położyłem się na czarnym łóżku z zielonymi poduszkami i kołdrą. Zacząłem czytać, ta czynność zajęła mi do 21:00. Wstałem, wziąłem piżamę i wszedłem do łazienki. Po ogarnięciu się znów położyłem się na łożu i próbowałem zasnąć. Przed zaśnięciem moje myśli zaprzątnęła Rafaela. Uśmiechając się, wpadłem w ramiona Morfeusza.

* Perspektywa Raf *

Nareszcie poszedł, alleluja! On chyba nie myślał, że wszystko powiem odrazu? Wolne żarty! Czasami ludzie są tacy głupi, że aż się zastanawiam, jak jeszcze nie wymarli. Ciekawe, kiedy Hydra po mnie przyjdzie, a może w ogóle. Nie myśl tak, przecież jestem ich najlepszą agentką. Może mogli mnie wysłać na tę misję, żeby się mnie pozbyć? Zmarszczyłam brwi. To może mieć sens. Gdyby chcieli mnie odbić, już dawno byłabym w bazie. Czekaj, przecież miałam czas do trzech dni, żeby ich pozabijać, a potem zapewne chcieli mnie ściąć. Otworzyłam szerzej oczy i rozdziabiłam delikatnie usta. Oni chcieli się mnie pozbyć. Muszę stąd jakoś uciec. Popatrzyłam na kamerę. Za pomocą swoich mocy sprawiłam, że ją zasłoniłam. Która godzina? 22.00, idealna pora na ucieczkę. Stój, tak długo myślałam? Przynajmniej miałam jakieś zajęcie. Wstałam i przyłożyłam ręce do ściany . Skupiłam się, piach oplótł całe pomieszczenie. Piasek wypycha się do przodu i rozbija szkło. Wybiegam jak najszybciej z pomieszczenia. Sorry, Stark, ale muszę trochę sobie pożyczyć od ciebie pieniędzy. Biorę trochę z sejfu. Ta, troche. Sto tysi. Wybiegam z budynku. Dziwne, że ten komputer nie zareagował. Biegnę w kierunku miejsca, gdzie zostawiłam motor. Nadal tam stoi, nikt go nie ukradł? Nie wierzę. Wsiadam na maszynę i jadę, nawet nie wiem gdzie. Zauważam jakiś hotel, idealnie. Wchodzę, a przy kasie siedzi starsza kobieta, ma około sześćdziesiąt lat. Podchodzę i zaczynam.
- Jest jakiś pokój do wynajęcia na tydzień ? - pytam i uśmiecham się lekko. Nienawidzę swojego uśmiechu, uważam że jest brzydki.
- Tak, oczywiście. Na jakie nazwisko? - pyta, szczerząc się przy tym.
- Black. - podaję fałszywe nazwisko. Nie musi wiedzieć jak naprawdę się nazywam.
- Pokój 29 na drugim piętrze. Życzę miłego pobytu. - podaje mi kluczyki.
- Dziękuję. Proszę bardzo. - podaje jej banknot studolarowy. - Bez reszty. Dobranoc.
- Dobranoc. - słyszę odchodząc. Idę na drugie piętro. 27. 28. Jest! 29. Wkładam klucz do dziurki i przekręcam. Otwieram drzwi, a przede mną ukazuje się pokój z czerwonymi ścianami. Po prawej stronie pod ścianą jest ogromne łóżko z dużą ilością poduszek. Obok niego, czarna, drewniana szafa z czerwonymi detalami. Na przeciwko mnie są drzwi. Podchodzę do nich i je otwieram. Łazienka jak łazienka. Ściany pokryte białymi płytkami. Duża, biała wanna oraz gigantyczne lustro spoglądam w nie. Białe, potargane włosy, złote oczy, które już dawno straciły swój blask i szrama na cały policzek. Wyszłam z pomieszczenia i rzuciłam się na łóżko. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.

Pani Snów || Loki Laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz