Rozdział 11

5.3K 265 21
                                    

Maraton 3/3


Jedziemy do mojego miejsca zamieszkania. Stark dał nam jakiegoś kierowcę, bo ani ja ani Loki nie umiemy jeździć autem. Wychodzę z samochodu, wyciągam kluczyki do mieszkania. Jak mnie "porwali" zabrali mi moje rzeczy i dopiero Pirat mi je dał. Otwieram mieszkanie i biegnę do sypialni. Powinnam mieć jakieś pudła. Są!
- Jelonku, chodź mi pomóc! - słyszę kroki na schodach, a potem dźwięk otwierania drzwi.
- Nie nazywaj mnie Jelonkiem. - mówi wkurzony.
- Oj, nie przesadzaj. Każdy na ciebie tak mówi. - odwracam się w jego stronę. - A teraz pomóż mi je zanieść do salonu i poukładać do jednego z nich książki. - bierze kilka pudeł z głębokim westchnieniem i niesie je do pokoju. Zaglądam do szafy biorę bluzki, składam je i wkładam do jednego, a spodnie  do drugiego. Biorę je i idę do pomieszczenia, gdzie powinien być Loki. Wchodzę, a tam mężczyzna czytający jedną z moich książek. Patrzę na okładke. "To", bardzo polubiłam tą książkę (ja też ~ od autorki). Ma 1102 strony, dla niektórych może się wydawać, że to za dużo. Za to dla mnie wręcz idealnie.
- Ciekawe? - wybudzam go z transu.
- Nigdy nie pomyślałbym, że czytasz tak wiele książek. - mówi zaskoczony.
- Pozory mogą mylić, zawsze kochałam czytać. Mogłabym nieodstępywać ich ba krok. - zabieram mu moją własność i wkładam do pudła.
- Ej, jeszcze nie skończyłem!
- Trudno. Twój problem.
- Dasz mi ją potem dokończyć? - mówi z błyskiem w oku.
- Zastanowię się, a teraz pomóż mi się spakować.
- No dobra. - odpowiada mi i niechętnie zwleka się z fotela. Zaśmiałam się cicho z jego zachowania i przeszłam do pakowania innych rzeczy. 

~~ Godzina później ~~

Właśnie skończyliśmy. Patrzę na wyświetlacz telefonu. 14 nieodebranych połączeń i 35 nieodebranych SMS'ów od Emily.
- Loki idź już do auta, ja muszę jeszcze do kogoś zadzwonić.
- Ok. - gdy mężczyzna się oddala, dzwonię do mojej przyjaciółki. Po dwóch sygnałach odbiera telefon.
- KOBIETO! WIESZ JAK SIE O CIEBIE MARTWIŁAM?! CZEMU NIE ODBIERAŁAŚ?! - odrazu musi się drzeć.
- Spokojnie, Em.
- "Spokojnie"?! "SPOKOJNIE"?! Ja się o ciebie boję, a ty do mnie "SPOMOJNIE"?!
- Miałam coś do załatwienia, przekaż proszę Rozalii, że nie będę u was pracować, ale nadal będziemy się przyjaźnić.
- Dlaczego? 
- Jak się spotkamy to ci wszystko wytłumaczę.
- Dobra, pa.
- No cześć. - idę do samochodu. - Jedź. - muszę poinformować właściciela bloku, że już nie będę tu mieszkać.

Pani Snów || Loki Laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz