Rozdział 2

9.1K 359 148
                                    

6:00. Standard. Wstaję, biorę ubrania i wchodzę do łazienki. Myję zęby, wiążę włosy w warkocz, przebieram się i wychodzę. Codzienna rutyna. Siadam na pryczy i czekam na agenta. Słyszę otwieranie drzwi, podchodzę do nich i przechodzę przez nie. Czeka na mnie wysoki, umięśniony, brązowooki brunet. Tak jak zawsze kierujemy się na salę treningową. Sto kółek na tysiąc metrów. Ech... Po biegu podchodzę do strzelnicy. Biorę łuk i strzały. Pierwszy strzał. Drugi strzał. Trzeci strzał. Każdy celny. Jedna przechodzi przez drugą. Idę po strzelbę, naładowuję ją. Stoję 150 metrów przed metalową tarczą przypominającą człowieka. Pada dziesięć strzałów. Pięć w głowę i pięć prosto w miejsce, gdzie powinno być serce. Nagle słyszę męski głos.
- Szef chce cię widzieć. - mówi ta osoba.
- Już idę. - odpowiadam bez uczuć.
- Lepiej będzie jak się pośpieszysz.
- Nie wątpię. - odwracam się w stronę mężczyzny. Patrzę mu w oczy. Widzę, jak przechodzi go dreszcz. Dreszcz strachu. Idę do JEGO biura. Mówiąc JEGO mam na myśli człowieka, który zniszczył mi życie. Przystaję przed drzwiami. Chwilę odczekuję i pukam.
- Proszę. - słyszę z wnętrza. Wchodzę do środka. Na fotelu tyłem do mnie siedzi ON. - Mam dla ciebie misję. - patrzy na mnie, kiwam głową na znak by kontynuował. - Masz tutaj akta. - 
podaje mi teczkę, przeglądam ją szybko, a podczas tej czynności opisuje na czym ma polegać moja misja. - Twoim celem są Avengersi. Masz zabić wszystkich, bez wyjątku. Żołnierzu?
- Tak jest. - prostuję się i salutuję.
- Wspaniale. Zaczynasz o 13:00. Masz 72 godziny. Nie zawiedź mnie.
- Nie zamierzam. - wychodzę z pomieszczenia. Kieruję się do mojego pokoju. Biorę strój do misji

Włosy zaplatam w warkocz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Włosy zaplatam w warkocz. Idę do zbrojowni. Dali mi łuk i strzały, dwa pistolety i mój ulubiony sztylet, który włożyłam do buta.

 Dali mi łuk i strzały, dwa pistolety i mój ulubiony sztylet, który włożyłam do buta

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wychodzę z siedziby i siadam na moim motorze.

Wyjeżdżam poza bramę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyjeżdżam poza bramę. Kierunek - Nowy Jork. Pędzę, nawet nie wiem jak szybko. Kocham to uczucie. Wtedy mam wrażenie, że jestem wolna.

~~ Trzy godziny później ~~

Jestem właśnie pod Stark Tower. Parkuję w ciemnej uliczce. Wyjmuję nadajnik i namierzam gdzie oni są. Okazuje się, że znajdują się w salonie na trzydziestym piętrze. Wchodzę do budynku. Staram się unikać kamer i jak najciszej idę w stronę pokoju ze sterowaniem. Jestem w pomieszczeniu, nagle słyszę.
- Panie Stark, ktoś się włamał do budynku. - oznajmia jakiś komputerowy głos. Muszę się spieszyć. Hakuje cały system. Wyłączam tego "gostka", który powiedział, że jestem w budynku oraz wszystkie kamery. Wychodzę na cichacza. Nagle słyszę za plecami.
- Nie ruszaj się. Mam cię na celowniku. - ustaję w bezruchu. - Obróć się. Powoli. - tak jak powiedział powoli się obróciałam. Przede mną stali Iron Man, Kapitan Ameryka i Czarna Wdowa. - Poddaj się po dobroci, dziewczynko. - powiedział z rozbawieniem. Dałam ręce do góry. - Dobra dziewczynka. - schowałam je za kark. Najwidoczniej nie zauważyli, że  mam dwa pistolety na plecach. Szybko je wyjełam i odbezpieczyłam. Wymierzyłam w Iron Mana i Kapitana Amerykę. Zaczęłam biec w ich stronę. Skoczyłam oplatająć nogami Mrożonke (czyt. Kapitana) wokół bioder i zrobiłam tak :

 Kapitana) wokół bioder i zrobiłam tak :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pffff leżał jak zabity. Podbiegła do mnie Wdowa i zaczęliśmy walkę wręcz. W pewnym momencie popchnęła mnie na ścianę, ale ja tylko odepchnęłam się od niej nogami, skoczyłam i walnęłam ją mocno w łeb. Ok, został jeszcze Pan Puszka. Strzelił do mnie laserem, ale obroniłam się tworząc barierę obronną wokół siebie. Zabawne były miny Mścicieli. Każda wyrażała zdziwienie. Nagle poczułam jak coś wbija się w moją szyję. Wyciągnęłam to "coś". Tym "czymś" okazała się strzałka z środkiem nasennym. Ostatnie co czułam to oplatające mnie silne ramiona i ciemność.
CDN

Pani Snów || Loki Laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz