Właśnie idę do pracy. Minęły już trzy tygodnie odkąd zaczęłam pracować w kawiarence. Jest tam bardzo miła atmosfera, uwielbiam to miejsce. Wreszcie czuję się szczęśliwa. Otwieram drzwi i wita mnie zapach kawy i ciasteczek.
- Cześć, Emily. - mówie podchodząc do laty.
- Hej, Raf. Biegnij się przebierać i do roboty. - idę na zaplecze, przebieram się w strój do pracy. Jest to biała koszula z brązowym guzikami, czarne spodnie, brązowy fartuszek zgięty tak, że wygląda jak spódniczka, a na nogach mam balerinki. Podchodzę od tyłu do Em, chwytam za jej ramiona i...
- BUUU!!! - krzyknęłam cicho. Dziewczyna złapała się za miejsce, gdzie powinno być serce i krzyknęła, a ja zaczęłam się z niej śmiać. Na szczęście nikt nie wzrucił na nas uwagi.
- Nie strasz mnie tak, Albinosie ty jeden. - trzepie mnie po głowie. Tsiaa, dziewczyna zaczęła mnie tak nazywać, gdy się dowiedziała, że moje włosy są naturalne, a nie farbowane. Nie przeszkadza mi to, ale ona myśli, że tak.~~ Dwie godziny później ~~
- Rafaela, obsłuż tych dwóch panów w kącie. - spoglądam na mężczyzn. Serio? To ten cały Loki i Thor. Boże, czemu mnie tak skrzywdziłeś!? Tak w sumie oni są bogami. Dość myślenia! Trzeba się wziąść za pracę. Wdycham i wydycham ciężko powietrze. Powolnym krokiem podchodzę do stolika.
- Dzień dobry, co podać? - pytam nie patrząć żadnemu w oczy.
- Dwie kawy. - odpowiada Thor.
- Za chwilę przyniosę panów zamówienie. - mówię i szybko odchodzę od stolika. Robię kawy i zanoszę je do bogów.
- Proszę.
- Dziękuję. - odpowiedzieli w tym samym czasie. Znów wracam za ladę. Wdycham ciężko, chyba mnie nie poznali, mam nadzieję. Nagle podchodzi do mnie Loki.
- Proszę. - daje mi kwotę za kawy, uśmiecha się szeroko i wraz z bratem wychodzi z kawiarni.~~ Po pracy ~~
Jest ciemno, nie boję się wracać tą porą z pracy, bo mogę się obronić przed bandziorami. Czuję jak ktoś mnie łapie za ramiona i przyciąga do swojej klatki piersiowej. To mężczyzna.
- Myślałaś, że cię nie znajdziemy? - pierwsza moja myśl. Loki.
- Proszę mnie puścić, nie znam pana. - udaję głupią.
- Doprawdy? Może teraz sobie przypomnisz. - odwraca mnie przedem do siebie i patrzy prosto w moje oczy. A tak zapomniałam powiedzieć, kupiłam sobie zielone soczewki, żeby ludzie się dziwnie na mnie nie patrzyli. Loki magią ściąga mi soczewki z oczu i wpatruje się w mniej złote tęczówki.
- Co teraz powiesz, Rafaelo? - wnioskując z mojej ciszy, wiedział że mu nie odpowiem. - Lubię zielony, ale wolę twój naturalny kolor oczu. - nadal nic nie mówię. - Może wrócisz do Stark Tower? Chcemy ci tylko pomóc. - mówi łagodnie.
- Nie wierzę ci. Czym Tarcza różni się od Hydry? Co? Niczym! Jesteście tacy sami jak oni (jak napisałam te słowa przypominała mi się piosenka "Tacy sami" 😂😂😂😂)!
- Uspokój się.
- Nie będę spokojna! Nie dajecie mi spokoju! Cały czas jakiś eksperymenty, badania i inne bzdety! Chcę wreszcie żyć jak normalny człowiek! - nagle czuje jak ktoś przykłada mi pachnącą chusteczke do budzi i pochłania mnie ciemność.