Wstrzymałam oddech, kryjąc się pomiędzy wieszakami. Starałam się ich nie strącić, wiedząc że każdy zbędny hałas, będzie w stanie zdradzić moje położenie. Przyłożyłam ucho do drzwiczek, chcąc usłyszeć jak najwięcej z rozmowy, chociaż drewniane ścianki wcale tak bardzo nie tłumiły dźwięku. Doskonale słyszałam za to oddźwięk wydawany przez własne serce, które biło w nierównomiernym tempie. Zdawałam sobie aż zbyt dobrze sprawę z tego, jak może się skończyć zdemaskowanie mnie w tym miejscu. Miałam wystarczająco przechlapane u dyrekcji, co więcej już mogłam pomarzyć o pójściu na ognisko. Gdyby któryś z opiekunów znalazł mnie w szafie w pokoju Feliksa; w ogóle w skrzydle chłopaków - o tej godzinie - dyrektorka nie miałaby skrupułów przed wyrzuceniem mnie z akademika. Harperowi już tym grożono, bo jakby nie patrzeć to głównie ja i on łamaliśmy poszczególne podpunkty regulaminu.
- Już przebrany? - usłyszałam wesoły kobiecy głos. Od razu rozpoznałam, że była to ta sama kobieta, która dosłownie chwilę temu rozmawiała z Peterem. Trudno był mi zapomnieć jej podejrzane słowa. Zresztą w związku z nim byłam już przewrażliwiona, a więc wszystko wydawało mi się dziwnie podejrzane i niewłaściwe.
- Z tego co pani widzi - powiedział spokojnie Feliks. Naprawdę podziwiałam go, że potrafi być taki opanowany, w momencie gdy ja odnosiłam wrażenie, że bicie mojego serca słychać już nawet na Marsie.
- Postanowiłam wpaść do ciebie na chwilę, ponieważ słyszałam, że już spędzasz samotną noc w nowym miejscu - rzuciła równie wesoło i mogłabym przysiąc, że na jej ustach rozkwitł uśmiech.
- Nie sądzę, aby stanowiło to dla mnie jakiś problem - zapewnił chłopak.
- Wolałam się upewnić, bo Theo też został sam w pokoju. Słyszałam, że w Ameryce mieliście dobry kontakt, więc ja osobiście nie widziałabym problemu z przydzieleniem go do twojego pokoju na ten okres - wyjaśniła.
- Nie widzę potrzeby. Dam sobie radę. W samolocie ja i Theo trochę się pokłóciliśmy. Nie sądzę, żeby to było odpowiedni czas i miejsce, abyśmy wzajemnie podduszali się poduszkami.
- Och tak? Rozumiem. A już myślałam, że chcesz sprowadzić sobie jakąś dziewczynę na ten noc. Na ogół powiedziałabym, żebyście się zabezpieczali - zaśmiała się dźwięcznie, natomiast ja zarumieniłam się ostro, kiedy sens jej słów do mnie dotarł - Ale wiedz, że to nie jest możliwe, bo regulamin zabrania. I mam do ciebie prośbę!
- Jaką pani Hill? - spytał Feliks z wyraźnym zaciekawieniem w głosie.
- Uważaj na tą całą Allie. Widzę, że się wokół ciebie kręci. Z nią zawsze są same kłopoty - ton jej głosu niespodziewanie stał się bardzo opryskliwy. Poczułam wówczas, jak po moim kręgosłupie suną nieprzyjemne dreszcze.
- Dobrze. Zapamiętam i dziękuję za radę. Dobranoc pani Hill.
- Miłej nocy, Feliksie. Dobranoc.
Odczekałam dłuższą chwilę, po tym gdy rzekoma pani Hill zamknęła za sobą drzwi. Dopiero wtedy wyszłam z szafy, mając nadzieję, że brunet nic nie powie na temat moich rumianych polików. Na moje szczęście w pomieszczeniu znowu panował półmrok, a w cieniu niemal całkowicie zakamuflowany stał Feliks, opierając się o drabinkę od piętrowego łóżka.
- Coś mi tu bardzo nie gra - mruknął cicho, przecierając twarz bladymi dłońmi.
- Mi również. Ta kobieta chwilę temu rozmawiała z Peterem. Ich rozmowa nie była dla mnie zbyt jasna, jak również wydawała mi się dziwnie podejrzana. To było coś w stylu - zainicjowałam cudzysłów za pomocą palców - "... Uważaj i nie wychodź po zmroku, bo po tej twojej akcji wszyscy cię obserwują. W trakcie ogniska wszystko się zacznie, nie wydaje mi się, żebyś miał jeszcze cokolwiek do roboty". Swoją drogą to jakaś nowa opiekunka? Jeśli tak, to jest bardzo rozmowna. Te z naszego sektora są jakieś zmęczone życiem.
CZYTASZ
Borders
Genç KurguZawsze stał sam i spod lekko uchylonych rzęs przyglądał się innym. Niczym się nie wyróżniał. Miał czarne jak heban włosy, migdałową cerę, a jego oczy połyskiwały jak onyks wystawiony na światło dzienne. Zaintrygował mnie, dlatego postanowiłam za nim...