Tu jest mój dom

155 10 3
                                    

Ice

- Tutaj! - krzyknęłam po raz kolejny, kiedy skręcałam w kolejną uliczkę. 

- Ashley, stój! To nie ma sensu! Pewnie już dawno ją zgubiliśmy - usłyszałam za sobą smutny głos Ouerll'a. 

- Jesteśmy już blisko, czuję to! 

- Kotku, Ourell ma rację. Gonimy ją od dwóch godzin, musimy odpocząć - powiedział David łapiąc mnie za rękę. Wyrwałam się.

- Nie! Nie odpuszczę! Nie teraz, kiedy jestem tak blisko! Może i jestem zmęczona, ale nie odpuszczę dopóki jej nie znajdę! Wiem, że jestem już blisko! Bardzo blisko - nagle przed oczami pojawił mi się napis jakiegoś hotelu "The Westin Bonaventure". - To tu! Jestem pewna! - Budynek był ogromny, miał na oko około stu pięter. Wbiegłam do niego jak najszybciej nie zważając na ochroniarzy. Odruchowo wchodząc do windy wcisnęłam numer 72, nie wiem dlaczego akurat ten numer, ale miałam przeczucie, że to to piętro. 

Po 5 minutach słuchania tej wkurwiajacej muzyczki z windy myślałam, że oszaleje. Jak poparzona wyszłam z windy i ruszyłam ku jedynym drzwiom na tym piętrze. Chwyciłam za klamkę i uśmiechnęłam się, bo drzwi były otwarte. Jakby wiedziała, że ją znajdę. 

Weszłam do środka i zaczęłam się rozglądać. Wszystko wydawało się takie drogie, bez wątpienia mieszkała w apartamencie. Na podłodze walały się porozrzucane pudełka po pizzy, jakieś puszki po napojach i tym podobne. Powoli kierowałam się w stromę salonu, dopóki nie zobaczyłam dziewczyny przyglądającej się z okna miastu. Podeszłam do niej od tyłu i obięłam w talii. O dziwo Nova nie była zaskoczona. 

- Czego chcesz? - zapytała oschle.

- Nawet nie wiesz jak długo Cię szukaliśmy... - szepnęłam ignorując jej pytanie.

- Wracajcie do Oslo

- Nie ma takiej opcji. Nie ruszymy się bez ciebie - odsunęłam się od niej.

- Tu jest mój dom. Nie tam. Nie mam zamiaru tam wracać  - podeszła do siatki z zakupami, która leżała na podłodze i wyjęła z niej paczkę pocky.

- Błagam Cię, wszystko się zmieniło. Teraz jest jak dawniej. Wróć z nami, błagam...

- Ash?! - nagle w ciemnym pokoju znaleźli się pozostali.

- Odejdźcie - nakazała zimnym tonem, a za nią, za oknem rozbłysła błyskawica.

- To jest Nova? - zapytał David.

- Tak... - odpowiedziałam nie odrywając wzroku od dziewczyny.

- Jesteście tak tępi, czy tylko udajecie?! - kopnęła kupkę śmieci, która leżała na podłodze.

- Nie wyjdę stąd bez ciebie - zacisnęłam pięści. Niebo rozpruła kolejna błyskawica.

- Proszę was... - twarz dziewczyny posmutniała.

- Dlaczego chcesz, abyśmy odeszli? - zapytał Oliver.

- Bo nie chcę, żeby stała wam się krzywda...

Nagle usłyszałam strzały. Do pokoju wparował jakiś mężczyzna z pistoletem i zaczął mierzyć w Nov'e.

- Widzicie? To nie jest miejsce dla was - rzekła i w mgnieniu oka znalazła się przy typku wyrywając mu broń i obezwładniając. Kolejna błyskawica.

- Nic nam nie będzie. Byliśmy w gorszych niebezpieczeństwach - Ourell skrzyżował ręce na torsie.

- Spójrzcie, mam tutaj niesamowite życie. Dużo pieniędzy, casyna, alkohol... to jest życie! - zaśmiała się.

- Nie wiesz co mówisz, Nova - wtrącił blondyn.

- A Ty co możesz wiedzieć? - wyraz twarzy białowłosej zmienił się.

- Kiedyś taki byłem. Pieniądze, kobiety i tak dalej... to nie jest życie jakiego chciałem. I jestem pewien, że ty też nie chcesz tak żyć, prawda? To tylko przykrywka, do uczuć, które siedzą w tobie - podszedł do niej i podał jej dłoń.

- Mogę dać wam odpowiedź jutro? - opuściła głowę.

- Jak chcesz.  - szepnęłam kierując się w stronę wyjścia. - Chodźcie, idziemy stąd.- oznajmiłam wychodząc z mieszkania. 

Czego w ogóle się spodziewałam?! Że co, od razu się zgodzi wrócić z nami do Oslo, że wsiądziemy w najbliższy samolot i wrócimy do domu?! Przecież uciekła od nas. Umiem przewidywać przyszłość, a  nie przewidziałam tego, że nie będzie chciała z nami wracać. Jestem straszną przyjaciółką. A może w LA jest jej lepiej niż w Oslo. A z drugiej strony, co to był zagość? I czego chciał od Novy, czyżby wkręciła się w jakieś złe towarzystwo? Nie rozumiem tego...

Zanim się zorientowałam byłam w samym centrum wielkiego miasta. Wszędzie były jakieś kluby i restauracje, ale nigdzie nie chciałam wchodzić. Co mi po dobrej zabawie, jeśli koło mnie nie ma Novy. Skręciłam w jedną z wielu uliczek i usiadłam sobie na murku.

Nagle poczułam silny ból głowy....



DAM DAM DAAAAAAMMMMMMMM!!!!!!!!!!! 

Soreczka ze tak późno, ale dłuższy brak weny. Przepraszam też, że rozdział jest krótki, ale nie miałam za bardzo pomysłu. Jak wam się podoba rozdział? Hmmmmmmmmmmmmm?

Xoxo

~Ice

Kiedyś Odejdę ||Exitus Letalis||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz