Nowy trop

41 3 5
                                    

Nova

Genialnie. Po prostu cudownie. Wyszłam na spacer i się zgubiłam. Brawo, Nova, brawo.
Do tego zapomniałam telefonu, ughhh. Robi się coraz ciemniej i chłodniej. Chyba będę musiała dzisiaj spać pod gołym niebem.
Usiadłam na jakimś murku, który oświetlała latarnia.
Boże, jak mi się chce płakać. Czuję taką cholerną pustkę w sercu, którą wypełnić umiał tylko i wyłącznie Oliver. Ale... zerwałam z nim i wątpię, żeby chciał do mnie wrócić.
Oparłam się łokciami o kolana i schowałam głowę w dłoniach. Z moich oczu, pierwszy raz od naprawdę długiego czasu, pociekły łzy.

- Nova? - usłyszałam znajomy głos i odwróciłam się w jego kierunku. To Oliver. - Dzięki Bogu...- odetchnął z ulgą, a ja na jego widok jeszcze bardziej się rozpłakałam. - Co się stało? Ktoś coś ci zrobił? Nic ci nie jest? - podszedł i klęknął przede mną. Był zmartwiony, nie wiedział jak mnie uspokoić.
Nagle poczułam jak mnie przytula. Moje oczy się rozszerzyły ze zdziwienia, nie wiedziałam jak zareagować. Oddałam uścisk i się w niego wtuliłam. I w tym momencie uderzyły we mnie wszystkie uczucia. Teraz jestem już pewna w 100%, że go kocham. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.

- Nova...?

- Proszę... jeszcze tylko chwilkę, błagam... - szepnęłam w jego kurtkę.

Dałabym wszystko, aby ta chwila trwała wiecznie. Nie sądziłam, że jeszcze jestem zdolna do kochania. Nie wiedziałam, że umiem jeszcze czuć coś takiego. Myślałam, że wyparowały ze mnie wszelkie emocje.

- Muszę ci coś powiedzieć... - mruknął czarnowłosy. Byłam cicho, czekałam na to, co ma mi do powiedzenia. - tęskniłem za tobą... - przez jego słowa znowu byłam w szoku.

- Ale... przecież ja was zostawiłam i uciekłam, bez słowa pożegnania, tak... tak po prostu... - moje oczy znowu się zaszkliły. Chłopak złapał mnie za policzki i spojrzał w oczy.

- Wiem o tym i to mnie zabolało. Zabolało nas wszystkich. Ale zrobiłaś to dla naszego dobra, żeby uratować tą naszą patologiczną rodzinkę - uśmiechnął się ciepło.

- Czyli jesteś w stanie mi to wybaczyć? - spytałam z nadzieją.

- Oczywiście - zawahał się, ale połączył nasze usta w krótkim pocałunku.

- Kocham cię, Oliver - uśmiechnęłam się i oparłam swoje czoło o jego.

- Ja ciebie też - złapał mnie za dłonie.

- Wracajmy już - szepnęłam.

Time skip

Weszliśmy do naszego pokoju, w którym wszyscy grali w butelkę, a Vincent z Davidem darli koty. Nagle cała ich uwaga spadła na nas. Ash spojrzała na nasze złączone dłonie.

- Czy wy...? - zaczęła niepewnie.

- Tak, wróciliśmy do siebie - uśmiechnęłam się lekko.

W mgnieniu oka Vin znalazł się przy Oliverze przyglądając mu się dokładnie.

- Jakie ty masz plany na przyszłość, dzieciaku? Zapewnisz szczęśliwe życie mojej małej siostrzyczce? - oho...

- Vincent - uśmiechnięta zacisnęłam pięść, a prawa brew zaczęła drgać. - pamiętaj, że jestem od ciebie starsza, a poza tym, już kiedyś byłam z Oliverem.

- Ja się tylko martwię o moją jedyną siostrzyczkę - powiedział słodko, a w jego oku ujrzałam błysk. Nagle moja pięść miała bliskie spotkanie z jego twarzą. - Ała, za co?!

- Za twoje dziecinne zachowanie - prychnęłam i go wyminęłam.

- Jestem taka szczęśliwa! - Ash mnie przytuliła.

- Ja też... - oddałam przytulasa, a mój wzrok powędrował na podłogę.

Była już późna godzina, więc wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Umyta i ubrana w piżamie położyłam się do swojego łóżka przy ścianie, Ash miała łóżko zaraz obok mojego, natomiast przy oknie spał Gabryś. Po drugiej stronie pokoju spali Oliver i David.

*Krzyk. Głośny krzyk. To Ashley. Co oni jej robią? Gdzie ona jest? Rozejrzałam się, ale nigdzie jej nie było. Moi najbliżsi, moi przyjaciele toczyli walkę o swoją wolność. Znowu chcieli nas złapać i zamknąć. Tym razem osobno, żebyśmy nie mogli uciec. Nie mogę na to pozwolić, muszę ich powstrzymać. Nagle poczułam ostry ból głowy. Upadłam na ziemię i dotknęłam bolące miejsce. Krew.

- Haha już nie jesteś taka mocna, co? - ten parszywy drań zaśmiał się i mnie kopnął. Straciłam przytomność.

Obudziłam się. Nadal w uszach słyszałam tylko świst. Delikatnie usiadłam i zaczęłam się rozglądać. Moje pole widzenia było ograniczone przez pył i mgłę. Wstałam z brudnej ziemi i otrzepałam swoje podarte ubrania z kurzu. Dookoła mnie panował chaos. Gdzie nie gdzie leżały trupy, lub ranne osoby z KZU jak i z TBK. Nigdzie nie mogłam dostrzec znajomej twarzy.
Zawał wiatr, który rozproszył moje białe włosy.

- Ashley!- krzyknęłam spanikowana i zalałam się łzami.

Jasne niebo przysłoniły ciemne chmury. Ruszyłam przed siebie. Zaczęłam biec. Rozglądałam się szukając moich przyjaciół.

- Nova... - usłyszałam gdzieś z lewej strony. Ruszyłam za głosem.

- Oliver! Rany boskie, co oni ci zrobili... - kucnęłam przy nim i zalałam się łzami. On... on nie miał nóg.

- Czy tak wygląda śmierć? - zapytał. Z jego ust leciała stróża krwi.

- Nie, nie nie. Jesteś nieśmiertelny, wszystko będzie dobrze... - przytuliłam go.

- Musisz znaleźć Ash, Nova... - wymamrotał. - Nova, ja... - nie dokończył. Zamknął oczy. Opanowała mnie panika. On umarł...

Nagle poczułam jak coś trafia mnie w ramię. Jakaś strzałka z płynną substancją. Poczułam, jak opadają ze mnie wszystkie siły.

- To twój koniec - Brayan wycelował pistoletem między moje oczy i pociągnął za spust.*

Obudziłam się zalana potem, z oczu ciekły mi łzy. Usiadłam na łóżku próbując złapać oddech. Na zewnątrz zagrzmiało.

- Nova...? Co się dzieje? - Gabryś wstał przecierając oczy.

- Miałam koszmar... - wytłumaczyłam - znowu ten sam... - dodałam ciszej.

- Musisz rano powiedzieć o nim Oliverowi - usiadł na swoim łóżku.

- Wiem... - westchnęłam. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.

Przemyłam twarz zimną wodą i oparłam się rękami o umywalkę opuszczając głowę. Ciężko oddychałam. Uniosłam głowę, żeby spojrzeć w lustro. Zdziwiłam się na to, co zobaczyłam. Moje włosy znowu były białe. Czemu?
Westchnęłam i znowu kilka razy zmoczyłam twarz.
Wróciłam do swojego łóżka. Serio muszę powiedzieć o tym śnie. Może ma jakieś głębsze znaczenie.

Rano

Od 9 wszyscy są już na nogach. Poszłam do łazienki się ogarnąć, umyć się, ubrać i pomalować. Gotowa poszłam do jadalni, gdzie przy jednym, wielkim stole siedziała moja ekipa.

- Co z twoimi włosami? - zauważył Ourell.

- Właśnie sama nie wiem... muszę wam coś powiedzieć - zaczęłam opowiadać mój sen.

- Ile razy ci się śnił? - zapytał Oliver podpierając się czołem o splecione dłonie.

- Każdej nocy. Zawsze jest dokładnie tak samo...

- Może to jest sen o przyszłości? O tym, co nas czeka? - wtrącił David.

- Możliwe... - odparł czarnowłosy i spojrzał na mnie.

- W takim razie zrobimy wszystko, żeby zmienić przyszłość - Ash uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę.

Właśnie tego mi brakowało...

Hej, hej! Wiem, że rozdziały są baaaaardzo nieregularne i baaaaardzo za to przepraszamy >,< mam nadzieję, że uda nam się poprawić! ♥️
Do następnego!

~FlyShy

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 11, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kiedyś Odejdę ||Exitus Letalis||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz