Special 3

7.2K 444 133
                                    

Spikey POV

Leżałem spokojnie w swoim łóżku, słuchając jak fale co jakiś czas uderzają o dno statku. Patrzyłem na miejsce na łóżku, które już od jakiegoś czasu było puste. Erisa zmarła około trzech miesięcy temu, a przynajmniej tak mi się wydawało. Przestawałem już liczyć. Pomimo tego czasu w dalszym ciągu znajdywałem w pościeli pojedyncze niebieski włoski, przypominające mi o mojej miłości do niej. Wziąłem głęboki oddech przekręcając się na plecy. Było to piętrowe łóżko, więc nade mną było drewniane dno posłania. Na deskach było wydrapane duże serce z napisem "S+E". Brakowało mi jej uśmiechu, ciepła, pocałunków, ogólnie rzecz biorąc wszystkiego co było z nią związane. Czasem tak myślałem co by się stało gdybym jej wtedy nie puścił. Gdybym tylko ją zatrzymał przez wejściem pod pokład, ale ja byłem pijany. Zbyt pijany aby się podnieść, a co dopiero próbować złożyć jakieś dobrze brzmiące zdanie. Obwiniałem się oczywiście, jednak nie aż tak bardzo jak tego szmaciarza, który odebrał mi wszystko co miałem. Ta mała ruda menda, która żyje sobie beztroskim życiem, podczas gdy ja muszę walczyć ze wspomnieniami o niej. Miałem się jej oświadczyć tamtej nocy. No może nie nocy bo jak już bym był trzeźwy, ale to nie zmieniało faktu. Istniała jednak rzecz gorsza. Wiedziałem, że tylko mój pocałunek był w stanie wyleczyć "Klątwę Trójkąta Bermudzkiego". Musiałem uratować tego szczyla, a sama czynność całowania go podobała mi się bardziej niż powinna. Tak myśl nie dawała mi spać przez długie noce. Ciągle pamiętałem smak jego ust, to jakie były miękkie i delikatne. Czułem, że coś ze mną nie tak. Przecież nie powinienem czuć czegoś takiego do kogoś, kto zabił moją niedoszłą narzeczoną.

Wstałem z łóżka wlokąc nogami po drewnianej podłodze. Stanąłem przed jedynym lustrem zawieszonym w tej kajucie. Moje karmelowe włosy sięgały już mocno poza ramiona, a tego samego koloru oczy wyrażały zmęczenie. Na szybko związałem je w wysokiego, luźnego kucyka, który zaraz po zrobieniu, rozpadł się odrobinę, wypuszczając luźne kosmyki, które delikatnie opadły na moją twarz. Chwyciłem koszulkę z mojego łóżka i zakładałem ją równocześnie wychodząc z pokoju. Skierowałem się od razu na górny pokład. Uznałem, że świeże powietrze dobrze mi zrobi. Jak tylko uchyliłem klapę, od razu poraziło mnie słońce. Tego dnia była piękna pogoda i ani jednej chmurki na niebie. Większość załogi ten czas spędzała właśnie tam, siedząc na burtach i rozmawiając, lub opierając się o maszty i co jakiś czas popijając rum. Ja oczywiście skierowałem się prosto na bocianie gniazdo, bo to tam tak naprawdę było moje miejsce. Wdrapałem się na nie bardzo szybko, ze względu na to, że jako jedyny wchodziłem na nie kilkanaście razy dziennie. Chciałem tam być aby mieć spokój i zasmakować samotności, ale moje marzenia poszły się walić, kiedy spostrzegłem, że na bocianim gnieździe ktoś już był i to niezwykły ktoś, tylko Phil. Szybko wszedłem resztę drogi i postawiłem obie nogi na twardym podłożu, przez co przyciągnąłem uwagę chłopaka. Musiałem przyznać, że od pory oczyszczenia zmienił się i to bardzo. Tak jakby całe jego zło wyparowało i zastąpiło je dobro i miłość. Chłopak sięgał mi idealnie do ramienia, a kiedy zniknęła jego mina psychopaty faktycznie można było zauważyć, że był całkiem ładny. Jego brązoworudawe włosy, które sięgały trochę za linię szczęki, były delikatne i lśniące. Oczy, w kolorze podobnym do brązu świeciły teraz jasno niczym gwiazdy na niebie. Miał on delikatne rysy twarzy, a na nosie sytuowały mu się liczne piegi, które tylko sprawiały, że wyglądał młodziej. Chłopak spojrzał na mnie na początku zdziwionym wzrokiem, jednak potem uśmiechnął się do mnie ukazując białe i równe zęby. Nie odwzajemniłem uśmiechu i posłałem mu wrogie spojrzenie. Po tym jego iskry w oczach widocznie przygasły, a on sam spojrzał w dół ze smutkiem.

- Wiem, że dalej jesteś zły i pewnie nigdy mi tego nie wybaczysz- powiedział smutnym głosem, przez który prawie zrobiło mi się go żal.- ale chciałem cię jeszcze raz przeprosić, co daje już 368 raz w tym miesiącu.- zaśmiał się lekko i skierował się do drabiny, zanim to zrobił złapałem go za rękę.

Pieśń Syreny [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz