Gdy wstawałem rano, poczułem, że coś jest nie tak. Było mi zimno i to nie tak, że lekki chłodek. Prawie tam zamarzałem. Jednak jednocześnie robiło mi się gorąco. Wczoraj bawiliśmy się w tego berka do późnego wieczoru. Czyli do momentu, aż ostatni padł z sił. Jak się okazało był to Matt. Ja odpadłem pierwszy. Kto by się spodziewał. Leżałem teraz i dyszałem z gorąca i równocześnie trzęsłem się z zimna. Lekko kręciło mi się w głowie. Chris spał jeszcze spokojnie. Trąciłem go w ramię, na co kapitan lekko uchylił oczy. Kiedy mnie zobaczył podskoczył od razu.
-Sean dobrze się czujesz?- zapytał zmartwiony i przyłożył mi rękę do czoła- jesteś rozpalony...
-Śmieszne pytanie.- powiedziałem bez siły w głosie, przymykając oczy- Czuje się jakby mnie coś wysrało.
-Nie dziwie się...- zaczął - poproszę Dereka żeby ugotował ci rosół czy coś w tym stylu.
-Aż tak bardzo chcesz mojej śmierci? - mruknąłem smutnym tonem, na co on się zaśmiał i poczochrał moje włosy.
-Nie martw się. To akurat umie gotować- miał już wychodzić, ale zatrzymał się przy drzwiach- dzisiaj stąd nie wychodzisz. Musisz się wygrzać.
Tak też zrobiłem. Co jakiś czas załoga przychodziła mnie odwiedzić i życzyć zdrowia. Zupa Dereka jednak okazała się zjadliwa i nawet poczułem się po niej odrobinę lepiej. Erisa była cały czas przy mnie i co jakiś czas zmieniała zimny okład, który miałem na czole. Krok po kroku dochodziłem do siebie. W końcu jak już odwiedziła mnie cała załoga pozwoliłem sobie uciąć małą drzemkę. Kiedy otworzyłem oczy przy mnie siedział Chris. Trzymał mnie za dłoń i delikatnie gładził ją kciukiem. Spojrzałem na niego a on uśmiechnął się lekko. Pod wpływem chwili rzuciłem się na niego tak, że wylądował na plecach, a ja pochylony nad nim. Wyglądał na zaskoczonego. Szybko zaatakowałem jego miękkie i ciepłe wargi. On nie odepchnął mnie tylko przyciągnął jeszcze bliżej.
Chris POV
Mój oddech na chwilę stanął kiedy Sean zaczął mnie całować. Nie spodziewałem się po nim takiego ruchu. Zwłaszcza, że wiedziałem, jaki był na co dzień. Gorączka musiała strzelić mu do łba. Jednak nie potrafiłem go odepchnąć i oddałem pocałunek, wsuwając język do jego ust. Jednak nie trwało to długo bo chłopak chcąc przesunąć się w bok i spadł z łóżka. Szybko zerwałem się, aby sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Odkryłem, że nawet mocne jebnięcie o podłogę nie powstrzymało go przed zaśnięciem. Uśmiechnąłem się delikatnie i położyłem go z powrotem na łóżku, przykrywając szczelnie kołdrą.
Natychmiast wyszedłem z kajuty i udałem się na dziób. Był to mój kącik wspomnień i rozmyśleń. Usiadłem na burcie i spojrzałem na pojawiający się już księżyc. Czy kochałem Seana? Odpowiedź była prosta. Oczywiście, że tak, jak mógłbym nie. Był taki wesoły i tak słodko niezdarny. Chciałem go mieć tylko dla siebie na wyłączność. Jednak wiedziałem, że to nie możliwe. W końcu kiedyś wrócimy do Sarei, kiedyś będę musiał go zostawić za sobą i wypłynąć z powrotem na morze.
Kontynuowałem przyglądanie się blasku księżyca i myśleniu nad tym, jak najlepiej wykorzystać następne miesiące. Na morzu było cicho. Tylko fale uderzające o statek wydawały jakiekolwiek dźwięki. Cała załoga zapewne była pod pokładem i chlała w opór. W końcu była niedziela. Dzień imprezowania. Jednak dzisiejszego dnia nie miałem ochoty się tam pokazywać. Po prostu uważałem, że butelka rumu nie sprawi, że poczuje się lepiej.
-Jak zwykle siedzisz tu i myślisz co?- usłyszałem znajomy głos- nie idziesz się zataczać z resztą? Zawsze to kochałeś...
-Nie dzisiaj Kirk - przerwałem mu- nie mam humoru.
Ten jak to usłyszał powoli podszedł i usiadł na przeciwko. Spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem typu " Jestem twoim przyjacielem możesz mi powiedzieć wszystko".
-Wiesz ja...
-Kochasz Seana- powiedział a ja szybko zwróciłem się w jego stronę zaskoczony- wszyscy wiedzą. Tylko zrób mi przysługę. Spróbuj się z nim zejść tak za mniej więcej 2 miesiące. Postawiłem na was grube pieniądze.
Zaśmialiśmy się.
-Ile dokładnie?
- 60 kolji- odpowiedział patrząc w niebo.
- To nie aż tak dużo.
-Może i tak, ale w dalszym ciągu nie chce przegrać, nie lubię tego.
-A kto lubi Kirk, a kto lubi.
Dalej siedzieliśmy w ciszy nasłuchując dźwięków morza. Potrafiły one przenieść do innego świata. Chciałeś śpiewać do ich rytmu, kontrolować je. Przestać się bać burz, potworów morskich i stać się absolutnym królem mórz.
Pożegnałem się z Kirkiem i wróciłem do kajuty. Sean spał spokojnie, zawinięty w pościel jak naleśnik. Zaśmiałem się na ten widok. Podszedłem powoli, aby go nie obudzić i przyłożyłem dłoń do jego czoła. Na szczęście temperatura zdawała się spadać. Więc pomoc Erisy była zbędna. Zdjąłem płaszcz, buty i koszule, zostając w samych spodniach. Wślizgnąłem się pod kołdrę i delikatnie przyciągnąłem do siebie Seana. Lekko się trząsł, więc pewnie było mu zimno. Młody zamruczał coś pod nosem i wtulił się mocniej w moją klatkę piersiową. Musnąłem jego czoło wargami i zamknąłem oczy. Niedługo po tym zasnąłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sean POV
Obudziły mnie rano wpadające przez okno promienie słońca. Przetarłem leniwie oczy próbując skojarzyć co się właściwie dzieje. Kiedy już to zrobiłem poczułem, że jest mi ciepło, tak cieplej niż zwykle. Otworzyłem oczy szerzej i zobaczyłem, ze jestem przytulony do Chrisa. Natychmiast zarumieniłem się dziko i miałem ochotę się wyrwać za wszelką cenę. Jednak kapitan był dużo silniejszy ode mnie, co chyba było oczywiste. Zostałem więc w takiej pozycji, obserwując jego spokojną twarz. Ciężko było uwierzyć, że miał 25 lat. Przez bliznę i opaleniznę wyglądał odrobinę starzej. Przejechałem opuszkami palców po jego oczach. Miał bardzo długie i gęste rzęsy. Kontynuowałem bawienie się nimi, kiedy nagle Chris się odezwał.
-Wiesz że to nie ładnie tak gwałcić oczy, śpiącym ludziom?- zaśmiał się lekko, otwierając je. Natychmiastowo przypominałem kolorem jego płaszcz.
-Jak się czujesz?- podszedł do mnie i położył mi dłoń na czole- na szczęście gorączka ci spadła.
-Jest dobrze- odpowiedziałem z uśmiechem- dziękuję.
-Podziękuj też całej załodze- zaśmiał się- oni też się tobą zajmowali. Miałeś tu niezłą pielgrzymkę wczoraj.
Oboje się zaśmialiśmy .Czarnowłosy popatrzył się na mnie z poważniejszą miną. Było to dla niego aż nie podobne.
-Pamiętasz może coś z wczoraj?- zapytał.
Zamrugałem kilka razy i próbowałem wrócić myślami w przeszłość. Zrobiłem przy tym pseudo mądrą minę.
-No pamiętam, że cała załoga mnie odwiedziła, zupę Dereka i że Erisa zmieniała mi okłady. Dalej mam pustkę w głowie...- powiedziałem- a co zrobiłem coś dziwnego?
-Nie, nie- odpowiedział natychmiast - byłem tylko ciekawy...
-Rozumiem, ale już czuje się lepiej- powiedziałem śpiewającym tonem- mogę już normalnie wyjść z kajuty?
-Wykluczone będziesz ty leżał aż w 100% nie wyzdrowiejesz- zaczął- i nie będę wierzył w żadne cudowne uzdrowienia- po tych słowach wyszedł.
Zostałem sam w pokoju. Dalej próbowałem odgadnąć znaczenie tego pytania. Jednak nie umiałem tego zrobić. Po porostu przeziębienie uderzyło mi do mózgu. O ile jakiś miałem. Chris niedługo po tym wrócił do kajuty ze śniadaniem dla mnie. Byłem "bardzo" zaskoczony widząc na tacy zupę ziemniaczaną i bułki. Jednak kochałem ten statek również za to. Zjadłem posiłek i oddałem Chrisowi naczynia. Ten uśmiechnął się ,wychodząc zamknął za sobą drzwi. Położyłem głowę na poduszce.Zanim się obejrzałem usnąłem.
CZYTASZ
Pieśń Syreny [BL]
FantasíaSean Morris jest zwykłym, biednym chłopakiem. Pewnego dnia zostaje on pobity i zabrany na statek najgroźniejszego pirata w historii. Jednak on i jego załoga okazują się zupełnie inni niż chłopak mógł się spodziewać. Jak zmieni się jego życie podczas...