Było mi zimno, a z każdą sekundą brakowało powietrza. Byłem gotowy umrzeć. W końcu nie mogłem nawet się ruszyć. Zamknąłem więc oczy, czekając, aż to wszystko się skończy. Jednak nie doczekałem się tego. Poczułem ciepłe dłonie na swojej twarzy. Nie wiedziałem do kogo należały. Za bardzo bałem się otworzyć oczy. Osoba przecięła liny, przez co mogłem się swobodnie poruszać. Wypłynęliśmy na powierzchnię i wziąłem jeden głęboki oddech, a zaraz po nim kilkanaście mniejszych. Otworzyłem powoli oczy i zobaczyłem kapitana, patrzącego na mnie przestraszonym wzrokiem.
Wszystko działo się tak szybko. Ze statku opuścili kotwicę, na której wciągnęli nas z powrotem na pokład. Gdy już stanęliśmy na twardych deskach, opadłem na kolana. Moje nogi nie miały siły, aby stać. Christopher zauważył to i wziął mnie na ręce. Wydał kilka poleceń swojej załodze, na co oni odkrzyknęli głośne "tak jest kapitanie" i skierowali się pod pokład. Brunet jednak ruszył ze mną w przeciwnym kierunku. Weszliśmy do kajuty kapitana.
Christopher posadził mnie na drewnianym krzesełku i zaczął zdejmować mokre ubrania. Nie ukrywam, że zarumieniłem się lekko. Nie byłem przyzwyczajony do takich rzeczy. Kiedy siedziałem już w samej bieliźnie, kapitan podszedł do swojej szafy i wyciągnął z niej pierwszą lepszą koszulę. Zarzucił mi ją na ramiona i zapiął guziki. Mogłaby ona mi służyć za sukienkę. Była ogromna i ciepła. Spojrzałem na bruneta i zorientowałem się, że nie miał na sobie koszuli. Teraz to pewnie wyglądałem jak dojrzały pomidor. Był bardzo dobrze zbudowany, na brzuchu widać było mięśnie, a ciało pokrywały blizny. Pewnie pochodziły z różnych walk. Włosy miał mokre tak, że skapywały z nich jeszcze krople wody. Zanim się zorientowałem, gapiłem się na niego już od dłuższego czasu. On tylko uśmiechnął się lekko.
- Jesteś zmęczony? - zapytał, a ja pokiwałem głową.
- Będziesz spał ze mną – powiedział, a moje oczy się rozszerzyły.
Najwyraźniej to zauważył, bo uklęknął przede mną i spojrzał mi w oczy.
- Nic ci nie zrobię słyszysz?
- T-tak...
- Po prostu nie mamy na statku więcej łóżek, ani wolnych pokoi. Musiałbyś spać pod gwiazdami.
Ostatecznie się poddałem i położyłem obok niego na łóżku. Było bardzo wygodne i ciepłe. Ułożyłem się na skraju łóżka, a Christopher na drugim. Zamknąłem oczy, myśląc o mojej sytuacji. O wszystkich ludziach na statku. O tym, że nie jest źle. O tym, że czuje się tutaj po jednym dniu lepiej niż po całym życiu spędzonym w Sarei. Z tą myślą zasnąłem.
Obudziło mnie szturchnięcie w ramię. Otworzyłem oczy i zobaczyłem przy mnie już ubranego Christophera. Uśmiechnął się lekko do mnie i wstał kierując się do wyjścia.
- Zaraz będzie śniadanie, więc lepiej się ubierz. Twoje ubrania już wyschły – powiedział, po czym zamknął za sobą drzwi.
Zrobiłem to co kazał i ubrałem się w stary strój. Co prawda śmierdział solą, ale nie było to jakoś straszne, więc mogłem wytrzymać. Gdy wyszedłem z pomieszczenia zobaczyłem, że statek znowu tętnił życiem. Każdy pirat obok którego przechodziłem mówił mi dzień dobry. Ja oczywiście z grzeczności odpowiadałem.
Na śniadanie były spalone bułki i coś, co przypominało pieczonego ziemniaka. Pomimo wyglądu nie smakowało źle. Tylko trochę jak węgiel, ale dało się przeżyć.
Nagle usłyszałem jak ktoś krzyknął "Wróciły!!". Cała załoga natychmiast zgromadziła się przy burtach i patrzyła w dół. Jako że byłem ciekawy co takiego się dzieje, zrobiłem to samo. Kiedy już wyjrzałem, zobaczyłem coś niewiarygodnego. Przy statku zaczęły się gromadzić syreny. Słysząc legendy o nich, od razu cofnąłem się do tyłu przerażony.
CZYTASZ
Pieśń Syreny [BL]
FantasySean Morris jest zwykłym, biednym chłopakiem. Pewnego dnia zostaje on pobity i zabrany na statek najgroźniejszego pirata w historii. Jednak on i jego załoga okazują się zupełnie inni niż chłopak mógł się spodziewać. Jak zmieni się jego życie podczas...