Rozdział X

12 1 0
                                    


Byłem w szoku, że mogę dotrzeć tak szybko na miejsce. Samolot leciał z prędkością światła. Wylądowałem w pobliskim lasku i włączyłem tryb kamuflażu, aby nikt go nie zabrał. Nie miałem planu ataku ani ucieczki. Wszystko robiłem spontanicznie. Udałem się pod wyznaczony punkt. Schowałem się za krzakami, aby zbadać teren. Cały obiekt był ogrodzony wysoka siatką z kolcami. Co jakiś czas stała wieża, na której czuwał ochroniarz? Wszystko było bardzo oświetlone. Musiałem jakoś dostać się do środka.

- Hej - krzyknąłem, zwracając swoją uwagę na wartowników. - Tak wy, szukaliście mnie?

W jednej chwili dookoła mnie pojawiło się chyba masa żołnierzy. Wiem pomyślicie, że co ja robię, ale to był jedyny sposób, aby tam wejść. Jeden z ochroniarzy podszedł do mnie i skuł mi ręce kajdankami i zaczął prowadzić w kierunku wejścia.

- Nawet nie próbuj sztuczek, bo twoja moc tu nie działa -powiedział jeden z agentów.

Weszliśmy na teren więzienia. Wszyscy agenci patrzyli się na mnie jakby zobaczyli ducha. Nie dowierzali w to, że tu jestem a tym bardziej w to, iż sam dałem się złapać. Ale nikt nie wiedział, że to było celowe. Podeszliśmy do wielkich metalowych drzwi, gdzie ochroniarz zeskanował swoją siatkówkę by je otworzyć. Drzwi się otworzyły i następnie weszliśmy do środka. Powiedziałbym, że jak na agencje państwową to nieźle się urządzili. Wielkie korytarze, na których były różne pomieszczenia. Monitoring na każdym rogu. Przeszliśmy do kolejnego pomieszczenia. Tym razem była to strefa z celami. W każdej był jakiś mutant. Każdy z innymi mocami. Agent wrzucił mnie do celi i zatrzasną kratę. Nigdzie nie widziałem Oskara. A co jeśli go tu nie ma? Albo już nie żyje? W głowię się miałem mnóstwo opcji, ale trzymałem się tylko jednej, że on tu jest i musze go uratować. W pewnym momencie do korytarza wszedł starszy facet. Ten sam facet, którego widziałem w wizji. Podszedł do krat i zaśmiał się.

- Kogo my tutaj mamy? - powiedział. - Wszystkiego się spodziewałem, ale żebyś sam się tu zjawił to zdumiewające. Czyżby przyjaciel cię tu zawołał?

- Gdzie on jest?! - krzyknąłem i rzuciłem się na kraty, za którymi stał mężczyzna.

- Wszystko w swoim czasie - powiedział. - Teraz mam plany, co do ciebie mój drogi.

- Nic ode mnie nie dostaniesz - krzyknąłem i naplułem mu w twarz.

- Zabrać go! - krzyknął wydając rozkaz swoim podwładnym, którzy weszli do celi i powalili mnie na ziemię a następnie nałożyli powrotem kajdany. Zaprowadzili mnie do pokoju, w którym była ciemna szybka. Po chwili szyba rozjaśniła się a za nią ujrzałem przykutego do łóżka Oskara. Zacząłem się rzucać, aby się wydostać, ale zostałem porażony prądem.

- Każda twoja próba ucieczki lub użycie mocy tak się skończy -oznajmił, drwiącym głosem mężczyzna.

- Uwolnij go! - krzyknąłem.

- Wszystko w swoim czasie - powiedział. - W swoim czasie.

- Czego chcesz? - zapytałem.

Mężczyzna nie odpowiedział. Ochrona zabrała mnie powrotem do celi, a sami udali się powrotem do pomieszczenia, w którym przetrzymywali Oskara. Musiałem jak najszybciej uwolnić się stąd. Próbowałem użyć swojej mocy, ale cały czas raziło mnie prądem.

- Nie dasz rady - powiedział więzień przetrzymany - Każdy już próbował.

- Nie jestem każdy - powiedziałem i ponownie spróbowałem, ale skutek był taki sam.

- Podobno sam się tu wpakowałeś to prawda? - zapytał nieznajomy.

- Może - powiedziałem pod nosem i usiadłem na desce, która wisiała na ścianie. Prawdopodobnie to łóżko, na którym oni tu śpią.

GiftedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz