Rozdział XVI

2 0 0
                                    

Cały dzień po tym zdarzeniu mama unikała kontaktu ze mną. W pewnym momencie nie wytrzymałem i wleciałem wkurzony do salonu.
- Powiesz mi prawdę?! - wrzasnąłem.
- O co chodzi? - zapytała.
- Widziałem wszystko! - krzyknąłem. - Od małego blokowałaś moje zdolności.
- To było dla twojego dobra - oznajmiła zszokowana wiadomością, że o tym wiem. - Nie byłbyś w stanie nad tym panować.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - spytałem.
Nagle do pokoju wleciał Rafał.
- Kochani musicie to zobaczyć - powiedział.
Przeszliśmy do pokoju obok i Rafał zgłośnił telewizor. W wiadomościach mówili, że dzisiejszej nocy nad Islandią pojawiła się zorza polarna przypominająca w kształcie legendarnego ptaka, który się zwie Feniks. Gdy to usłyszałem, nogi ugięły mi się w kolanach. Natomiast mama wybiegła z pokoju i zaczęła gdzieś dzwonić.
- Co się dzieje? - zapytał Rafał.
- Gdy dostałem ataku, widziałem osobę, która przedstawiła się jako Feniks - odpowiedziałem i spojrzałem na Rafała. Nie wiedząc co mam robić.
Co może zwiastować dziwna zorza polarna? Czy to ma coś wspólnego ze mną? I dlaczego moja mama wybiegła?
Nie mogłem zostawić tego bez wyjaśnienia. Tak czy siak, musiałem wyciągnąć całą prawdę, od mojej matki. Wszedłem do pokoju, w którym przebywała moja mama.
- Albo mi powiesz, co się dzieje, albo -powiedziałem zdenerwowany.
- Albo co? - zapytała mama.
- Dowiem się sam, wypuszczając go! -krzyknąłem.
- Co? - zapytała zaszokowana.
- Nie udawaj zdziwionej - powiedziałem. - Widzę, jak się zachowujesz od mojego ataku dzisiaj nad ranem. Musisz mi powiedzieć, co się dzieje, jeśli mamy uratować Klaudię i innych.
W końcu mama zdecydowała się na poważną rozmowę. Opowiedziała mi wszystko od początku do końca. Kiedy byłem mały, moje moce były niestabilne i mama postanowiła je zablokować. Niestety, gdy próbowała zrobić to sama, odezwał się Feniks. Zwiastował on śmierć i odrodzenie nowej ludzkości. Mama nie mając wyjścia, udała się do swojego dobrego przyjaciela, profesora Fieldsa, który zablokował moje zdolności i udaremnił odrodzenie się Feniksa. Gdy moje moce się uaktywniły, od razu obudził się Feniks. Wraz ze wzrostem mojej mocy, on przybierał na sile. Ostatnie wydarzenia i znaki na niebie oznaczają, że on jest gotów do wyjścia. A moja w tym rzecz, aby uniemożliwić mu to wyjście. Im większą mocą będę władać, tym blokada będzie słabsza.
To prawda co mówią wszyscy, że drzemie we mnie ogromna moc, która może wszystkich zniszczyć.
- Dlatego, kochanie, poprosiłam Rafała, aby cię pilnował -powiedziała. - To ja go przysłałam do szkoły.
- Czy wszystko musisz robić za moimi plecami? - zapytałem.
Wyszedłem wściekły z pokoju, wpadając na Rafała.
- Co jest? - spytał chłopak.
- Nie mam ochoty gadać - oznajmiłem i wyszedłem z mieszkania.
W tamtej chwili potrzebowałem się przewietrzyć. Moi bliscy cały czas mnie oszukiwali. Robili wszystko, bez skonsultowania tego ze mną. Poszedłem do sklepu i kupiłem paczkę fajek. Wypaliłem dwa naraz. Tak byłem wkurzony.
- Poczęstujesz jednym? - spytał Rafał, podchodząc do mnie.
- Masz - powiedziałem, podając mu paczkę. - Jak mogliście mi to zrobić?
- Miałem zamiar ci powiedzieć - wyjawił.
- Kiedy? - zapytałem i zmarszczyłem brwi.
Rafał spojrzał na mnie, pokazując, że nie ma na to pytanie odpowiedzi.
- Jestem potworem - powiedziałem.
- Nie prawda.
- Drzemie we mnie zło, które może zniszczyć cały świat -powiedziałem. - Czuję, że to coś staje się silniejsze.
- Musisz być silny - oznajmił. - To podstawa.
Łatwo mu było mówić. W tamtej chwili nie wiedziałem, jak sobie z tym poradzić. Dogasiłem papierosa i wróciłem do mieszkania.
- Przepraszam - powiedziałem do mamy stojącej w przedpokoju.
- Nie masz za co, to ja powinnam przeprosić - odpowiedziała mama, przytulając mnie.
Usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy obmyślać plan. Wiadomo było, że nie mogę z nimi wrócić do Szczecina. Postanowiłem wrócić na własną rękę, a spotkamy się dopiero na balu. Gdybyśmy wrócili razem, byłoby za duże ryzyko, że nasz plan nie wypali i pan Daniel dowie się, że żyje. A chodziło o to, aby cały czas myślał, że leże już w grobie.
Z samego rana Mama z Rafałem wyruszyli do domu, a ja zacząłem się pakować. Gdy byłem już spakowany, szybko wziąłem prysznic i obmyśliłem drogę podróży. Postanowiłem, że wskoczę po drodze do babci i ją odwiedzę. Ostatni raz widziałem ją w wakacje. Spędzałem tam dwa tygodnie. Babcia mieszka w Kołobrzegu, więc zazwyczaj to u niej latem spędzam czas. Czekała mnie długa droga, ponieważ Kołobrzeg od Zakopanego jest oddalony o jakieś osiemset siedemdziesiąt kilometrów, jest to dziewięć godzin jazdy samochodem. Postanowiłem wyruszyć po kolacji. Zarezerwowałem bilety na busa, ponieważ nie mam prawa jazdy, aby móc prowadzić samochód.
Po południu udałem się do McDonalda, aby coś zjeść, a następnie udałem się na dworzec autobusowy, gdzie czekałem na swój transport. Koło godziny dziewiętnastej, przyjechał autokar, zapakowałem się do środka, włożyłem słuchawki do uszu i postanowiłem się zdrzemnąć.

GiftedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz