Rozdział XI

14 1 0
                                    

Gdy wylądowaliśmy na miejscu czekała moja mama , która nie kryła swojego oburzenia. Wiedziałem, że nie będzie to przyjemna rozmowa, ale musiałem ją jakoś przetrwać. Kiedy wyszedłem z samolotu podbiegła do mnie Klaudia, która rzuciła mi się na szyję.

- Dobrze ze jesteś cały. - powiedziała i pocałowała mnie .

- Nic mi nie jest. - odpowiedziałem - mam dla ciebie niespodziankę.

-jaką? -zapytała .

W tym momencie z samolotu wyszedł Oskar. Twarz Klaudii zrobiła się blada jak ściana.

- Hej - powiedział Oskar.

- Cześć -wyksztusiła z siebie Klaudia.

- Cieszę się, że cię widzę - dodał Oskar i przytulił Klaudię.

Nie chciałem im przeszkadzać, wiec postanowiłem się oddalić. W korytarzu spotkałem mamę, która była mocno zdenerwowana moim czynem. Podszedłem do niej i przytuliłem się.

- Przepraszam, ale musisz zrozumieć - powiedziałem.

- Rozumiem, ale nigdy więcej tego nie rób - powiedział i przytuliła mnie mocniej.

- Musze odpocząć - dodałem.

- Leć do pokoju się wyspać - powiedziała mama całując mnie w czółko.

W tamtej chwili miałem ochotę się porządnie wyspać, ale co chwilę każdy mi przeszkadzał. Jak nie znajomi to jacyś inni ludzie. Ja po prostu chciałem uratować przyjaciela. Wszedłem do swojego pokoju usiadłem na łóżku patrząc przed siebie. Po chwili postanowiłem wziąć prysznic. Chwyciłem ręcznik i poszedłem do łazienki na piętrze. Wziąłem zimny prysznic, aby trochę ochłonąć .Wychodząc z kabiny natknąłem się na Oskara .Widać było, że czekał na mnie.

- Teraz ty? - spytałem.

- Chce pogadać! - powiedział zdenerwowanym głosem.

- A nie może to poczekać? - zapytałem.

- Nie! - krzyknął. - Mam nadzieję, że odczepisz się od Klaudii.

- A ty zaczynasz od nowa? - zapytałem zażenowany.

Wyszedłem z łazienki i kierowałem się do pokoju. Oskar wyleciał za mną i zaczął krzyczeć. Wszystko usłyszała Klaudia. Która była skrępowana tą sytuacją. To nie jej wina, że ma takie branie. Wszedłem do pokoju i zatrzasnąłem drzwi. Usłyszałem jak Oskar kłoci się z Klaudią. Sam w tej sytuacji nie wiedziałem jak zareagować. Kochałem ją, ale ona kochała nas obu. Teraz od niej zależała decyzja kogo wybierze.

Zszedłem na dół, gdzie byli wszyscy więźniowie i profesor Xavier. Nie przeszkadzając im, postanowiłem udać się na ogród. Pomyślałem, że świeże powietrze dobrze mi zrobi. Zobaczyłem siedzącą pod drzewem Wiki. Podszedłem do niej i usiadłem obok.

- Ładna pogoda - powiedziałem i położyłem się plecami na trawie.

- To prawda - odpowiedziała. - Coś źle wyglądasz.

- To był ciężki dzień - powiedziałem.

- Prawda, udało ci się uratować tyle ludzi - powiedziała i uśmiechnęła się. - Ale widzę, że trapi cię coś.

- Oskar... - powiedziałem.

- Co z nim? - zapytała.

- Wie o mnie i Klaudii - opowiedziałem odchylając głowę do tyłu.

- Mówiłam ci - powiedziała. - Oni są sobie pisani.

- Ona nie wie kogo wybrać - powiedziałem, przerywając.

GiftedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz