W nocy obudził nas głośny dźwięk alarmu. Totalnie zaspany, przetarłem twarz, ubrałem spodnie i wyszedłem na korytarz , aby sprawdzić co się dzieje. Wszyscy uciekali z budynku, z niewiadomych mi przyczyn.
- Co się dzieje?! - krzyknąłem do jednego z uczniów, biegnących korytarzem.
- Znaleźli nas! - odpowiedział przerażony.
- Kto? - zapytałem zdziwiony.
- Agenci! - powiedział i uciekł.
W tym momencie wiedziałem, że musimy szybko uciekać. Chwyciłem Klaudię za rękę i wybiegłem z pokoju. Zbiegliśmy na dół, gdzie natknęliśmy się na moją mamę , która kierowała ruchem.
- Ruchy, ruchy! - krzyczała.
-Mamo!- Krzyknąłem, żeby mnie zauważyła.
- Szybko, nie ma czasu - powiedział. - Wszyscy mają się udać do samolotu.
Niektórzy chcieli zostać i walczyć, ale widząc przerażoną minę mojej mamy, wiedziałem, ze to był zły pomysł. Razem z Klaudią udaliśmy się w kierunku samolotu. W głowie, cały czas zadawałem sobie pytanie. Jakim cudem nas znaleźli?
- Adam! - krzyknęła Klaudia. - Gdzie Oskar?
- Chodź, pewnie jest w samolocie! - krzyknąłem, pośpieszając ją.
- Nie, jest na górze - wtrąciła się Wiki.
- Co on tam robi? - zapytała Klaudia.-musimy po niego iść.
- Nie ma czasu! - krzyknęła Wiki.
Coś mi się tu nie podobało, ale nie mogłem go tak zostawić.
- Ja po niego pójdę - powiedziałem. - ale wy idźcie do samolotu.
- Nie, idę z Toba - oznajmiła Klaudia.
- Nie - odpowiedziałem. - Zaraz wrócę.
- Nie chce cię stracić znowu -powiedziała smutnym głosem.
- Nie stracisz - powiedział i pocałowałem ją. - Zaraz wracam.
Gdy dziewczyny udały się w stronę samolotu, ja szybko pobiegłem szukać Oskara. Musiałem go szybko znaleźć, zanim wpadną tu agenci. Zapora długo nie wytrzyma, więc musiałem się streszczać. Wbiegłem po schodach mijając moją mamę. Na piętrze, na końcu korytarza stał Oskar. Wpatrywał się w okno. Stał tam, przerażająco pewny siebie. Tak, jakby czekał na coś, albo raczej na kogoś. Podszedłem do niego.
- Musimy uciekać - powiedziałem.
- Nie - odpowiedział, wciąż wpatrzony w okno.
Nie wiedziałem, co się z nim dzieje. Chwyciłem go za ramię, aby odwrócił się w moją stronę. Kiedy się odwrócił, w jego oczach zobaczyłem obłęd.
- Jak mogłeś? - zapytałem wściekły. - to ty ich tu sprowadziłeś !
- Zabrałeś mi dziewczynę! - krzyknął rzucając we mnie piorunem.
Siła uderzenia była tak silna, że odleciałem spory kawałek. Podniosłem się obolały zaciskając pięści.
- Chcesz, żeby wszyscy zginęli! - krzyknąłem.
- Wszyscy nie, tylko Ty! -krzyknął i ponownie rzucił we mnie piorunem.
W ostatniej chwili, odbiłem go od siebie celując w ścianę. Nie miałem wyjścia, musiałem się bronić. Zaczęliśmy walczyć. Skierowałem wszystkie meble w jego stronę. Niestety, każdy mój atak, był z łatwością odpierany . W pewnym momencie, ostro się wkurzyłem. Wziąłem zamach i wyrzuciłem Oskara przez okno. Upadł tuż przed samym samolotem. Wyskoczyłem z okna, lądując przed nim.
- Jeśli nie przestaniesz, zabije cię - powiedziałem.
W tamtej chwili, wiedziałem, że tego nie zrobię. Po prostu, nie potrafiłbym. Ale Oskar widocznie tak. Rzucił ponownie we mnie piorunem, dając do zrozumienia, że się nie podda. Gdy wstał, na dworze rozpętała się istna burza. Zaczęło wiać, podać i grzmieć. Każdy piorun uderzał pod moimi nogami. Oskar nie dawał za wygraną, chodziło mu o to, aby mnie zabić.
- Przestańcie! - krzyknęła Klaudia wybiegając z samolotu.
Spojrzałem na nią i wiedziałem, że muszę ją ratować.
- Przepraszam - powiedziałem.
Uniosłem się w powietrzu i z całej siły wepchnąłem Oskara w ścianę budynku. Uderzenie było tak mocne, że znalazł się w środku. Następnie użyłem swojej mocy, aby umieścić Klaudię w samolocie i za pomocą swoich mocy odpalić maszynę .
Przed wejściem do budynku, odwróciłem się i spojrzałem na samolot, w którym przez okno wyglądała zapłakana Klaudia.
Gdy wszedłem do środka, Oskar wstawał z ziemi .Podszedłem do niego i chwyciłem go za szyję i uniosłem do góry.
- Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi - powiedziałem, następnie rzuciłem nim z całej siły.
Czułem w sobie taką wściekłość, że miałem ochotę go wykończyć. Nagle, coś uderzyło z tyłu. Upadłem na ziemię, A gdy odwróciłem wzrok zobaczyłem męską postać.
- Rusz go, a spłoniesz - powiedział i podszedł do Oskara, aby pomóc mu wstać.
- Myślisz, że dopóki żyjesz, to Klaudia będzie bezpieczna? - zapyta ironicznym głosem Oskar.
- Przy tobie na pewno nie! -krzyknąłem i skierowałem w ich kierunku olbrzymi regał. Niestety, kolega Oskara spalił go w popiół, zanim zdążył dolecieć.
- Słaby jesteś, Grey! - powiedział nieznajomy. - Spale cię, jak tę szafę.
Skierował wielką falę ognia w moją stronę. Szybko utworzyłem, coś w rodzaju tarczy. Wiedziałem, że długo nie wytrzymam i muszę coś wymyśleć, aby się bronić. Kątem oka, zobaczyłem za sobą butlę z gazem. Postanowiłem ją wykorzystać, ale wybuch wtedy rozsadzi cały budynek. Nie wiedziałem, czy dam radę uciec, ale nie widziałem wtedy innego rozwiązania. Poczekałem do momentu, w którym gość przestanie na chwilę rzucać ogniem.
-Tylko na tyle cie stać! - krzyknąłem. - Słaby jesteś !
Oskar spojrzał na niego.
- Zabij go - powiedział.
Wtedy, koleś skierował na mnie wielką chmarę ognia, aja w tym momencie rzuciłem w jego kierunku butle z gazem i szybko się okryłempolem siłowy. Wybuch był gigantyczny. Ledwo co utrzymałem tarczę. Gdy sięustabilizowało, opuściłem pole i wyjrzałem, czy już po wszystkim. Mężczyznależał martwy na podłodze, natomiast Oskara nie było. Najwidoczniej musiał uciecw ostatniej chwili. Cały budynek płonął. Cały majątek profesora przepadł, awinny byłem temu ja. Sprowadziłem do instytutu człowieka, którego miałem zaprzyjaciela, a okazał się potworem. Wyszedłem z budynku, dookoła nie było żywejduszy. Samolot odleciał w bezpieczne miejsce, a ja zostałem sam. Wiem jedno,dopóki nie złapię Oskara muszę pozostać w ukryciu, tak, aby wszyscy myśleli, żezginałem w tym wybuchu.
CZYTASZ
Gifted
FantasyPo tym jak odkryłem swoje zdolności moje życie totalnie się zagmatwało.Miałem rozpocząć ostatni rok liceum.Miałem być z dziewczyną, która kocham, ale ze względu bezpieczeństwa musiałem się odsunąć.Na dodatek jestem ścigany przez niebezpiecznych ludz...