Obudziłam się wczesnym rankiem i tak jak wczoraj, na stoliczku obok mnie, stała taca ze śniadaniem. Dzisiaj była to owsianka z owocami. Maliny na przemian z borówkami zostały położone na wierzchu talerza. Wyglądało to przepysznie i tak tez smakowało.
Nie byłam zadowolona z pomysłu babci, wolałam spędzić ten dzień w domu z serialami. Z drugiej strony nie chciałam zrobić Angie przykrości. Wydawała się być ucieszona na moje wyjście z Ryanem.
Kiedy skończyłam się szykować zeszłam na dół. Chłopaka jeszcze tam nie było, wiec postanowiłam na niego poczekać w holu. Zza ściany słychać było głos blondyna rozmawiającego z właścicielka tej posiadłości.
-Pan Ryan już idzie. - poinformowała mnie gosposia gdy zmieniałam buty.
-Gotowa?- niebieskooki pojawił się w pomieszczeniu.
-Szofer czeka przed domem. Bądźcie ostrożni.-staruszka stanęła za nim. - No wychodźcie już bo się spóźnicie.
-Spóźnimy? Gdzie?- zapytałam Ryana wychodząc na zewnątrz.
-Twoja babcia zaplanowała dla nas wiele atrakcji. - puścił mi oczko.Przed limuzyną stał ten sam przystojniak, który przywiózł mnie z lotniska. Chłopak przyłożył ustnik na wpół wypalonego papierosa do warg i zaciągnął się. Powoli wypuścił dym z płuc i strzepnął palcem popiół. Brązowooki natychmiast wyrzucił papierosa kiedy nas ujrzał. Sięgnął z bagażnika po czapkę szofera i otworzył drzwi pojazdu.
- Witam państwa. - odezwał się.
- Cześć.- uśmiechnęłam się do niego, lecz on obrzucił mnie tylko chłodnym spojrzeniem.
- Nie wiesz, że Angie nie toleruje palenia? - odezwał się wrogo blondyn. - Lepiej to podnieś i wyrzuć do kosza.- wskazał na niedopałek.
- Oczywiście. Więcej się to nie powtórzy. - oznajmił brunet spokojnym głosem.
Wsiedliśmy do środka w milczeniu. Chłopak zamknął za nami drzwi po czym poszedł wyrzucić peta do kosza.W pierwszej części dnia jeździliśmy z muzeum do muzeum i zwiedzaliśmy różne wystawy sztuki. Muszę przyznać, że w ogóle nie byłam zadowolona z takiego obrotu spraw. W przeciwieństwie do Ryana, który wydawał się być zachwycony.
Po południu pojechaliśmy do restauracji. Blondyn wszedł do środka lokalu, żeby zapytać o wolne stoliki. Ja zostałam w tym czasie w aucie.
- Przepraszam cię za niego. - miałam na myśli poranną sytuacje. - Powinnam była coś powiedzieć.
Chłopak milczał, więc chwyciłam za klamkę z zamiarem opuszczenia pojazdu.
- Nic się nie stało panienko. To moja wina.- odpowiedział szorstko.
No co jest?! Najpierw to chłodne spojrzenie, teraz się tak odzywa, no i jeszcze wróciliśmy do per pani... Zdenerwowana juz miałam się odezwać kiedy Ryan zapukał w szybę. Wysiadałam z samochodu i udałam się do miejsca, gdzie mieliśmy zjeść obiad.Kelner przyniósł nam łososia z warzywami, który zniknął w błyskawicznym tempie.
Stwierdzam, ze tutaj wszystko smakuje o niebo lepiej.
Spostrzegłam, że chłopak od dłuższego czasu mi się przygląda. Otarłam buzię ręką, ponieważ myślałam, że się ubrudziłam. Niebieskooki podniósł kącik ust i wyciągnął telefon.
- Ślicznie wyglądasz. - oznajmił nie odrywając ode mnie wzroku. - Nie miałabyś nic przeciwko, gdybym uwiecznił tą chwilę? - uniósł wyżej komórkę.
Jego słowa wprawiły mnie w osłupienie. Na moich policzkach pojawił się rumieniec, a po chwili uśmiechnęłam się nieśmiało do zdjęcia.Kelner pojawił się z deserem. Oblizałam usta na widok lodów. Zabrałam się do jedzenia. Wyczułam śmietankowy, czekoladowy i malinowy smak. Idealne połączenie!
Ryan wyciągnął pieniądze z portfela w celu zapłacenia za nasza ucztę. Poszłam za jego przykładem i sięgnęłam po torebkę.
- Ile nas wyniósł ten przepyszny obiad? - zapytałam wyjmując banknoty.
- Sto osiemdziesiąt dolarów.
Moja mina zrzedła po usłyszeniu kwoty rachunku.
- W takim razie masz na razie to - powiedziałam podając mu 20$ - a resztę ci oddam jak wrócimy do domu.
Blondyn delikatnie odepchnął moja rękę. Po czym powiedział uśmiechnięty:
- Angie płaci za dzisiejszy posiłek.
Zażenowana schowałam pieniądze do torebki, a Ryan uregulował rachunek przy kasie. Wstałam od stołu i oboje skierowaliśmy się w stronę samochodu.Po południu zwiedziliśmy z Ryanem jeszcze kilka zabytków, a kiedy zaszło słońce blondyn zabrał mnie do wspaniałego, barokowego kościoła. Jego wnętrze zapierało dech w piersiach! Najbardziej podobały mi się freski na suficie, które idealnie dopełniały się ze złotymi zdobieniami. Spędziliśmy tam dobre 2 godziny, a po wyjściu z budynku, mężczyzna zrobił mi zdjęcie przy jego bramie.
- Jak podobał ci się dzisiejszy dzień? - zapytał chłopak w drodze powrotnej.
- Było całkiem w porządku.
Ryan liczył chyba na większy entuzjazm, gdyż po mojej odpowiedzi odwrócił głowę w stronę szyby. Westchnęłam, ponieważ nie chciałam go urazić. Ten dzień nie należał do udanych, gdyby nie ostatni punkt wycieczki i obiad, byłby to wręcz dzień zmarnowany. Mój brzuch zaburczał na wzmiankę o obiedzie. Złapałam się w pasie próbując uciszyć ten krępujący dźwięk, ale nie udało się go zamaskować.
- Zaraz dojedziemy to coś zjesz. - oznajmił rozbawiony chłopak.Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce. Byłam taka zmęczona, że zapomniałam o głodzie i udałam się od razu do pokoju, gdzie zasnęłam.
____________________
Zachęcam do gwiazdkowania i poprawiania błędów 😜

CZYTASZ
Tam gdzie ty
Teen FictionWakacje. Dla wielu ludzi czas na imprezowanie, odkrywanie nowych miejsc i wyjazdy. Wieczorne spacery po piaszczystej plazy to czego każdy pragnie w lato... Ale ja jestem inna. Wole nadrabiać godziny poświęcone nauce w roku szkolnym na oglądanie ulub...