Rozdział II

288 25 7
                                    

Dla zwykłego jedi rytuał medytacji służył do wyciszenia się i złączenia z mocą. Dostrzegania jej strumienia płynącego przez wszechświat nieskończoną falą. Jednak nie dla Kylo Rena. On nigdy nie potrafił się skupić, gdy medytował zamiast fali mocy analizował strumień własnych nieposkromionych myśli. W tej chwili bardzo się starał by w jego głowie wszystko nie kręciło się wokół Rey. Gdy zobaczył ją po raz pierwszy był w szoku. Wyglądała tak jak ją zapamiętał i jednocześnie była zupełnie inna. Wielkie oczy koloru czekolady, trzy koczki z tyłu głowy, to się nie zmieniło. Nie mógł uwierzyć, że cały czas czesała się w ten sposób. Z drugiej strony z pewnością nie była już dzieckiem. Wciąż była śmiesznie niziutka ale jej rysy twarzy wyostrzyły się, usta nabrały zmysłowego kształtu, ciało zaokrągliło w strategicznych miejscach. Przeżył kolejny szok gdy zorientował się, że dziewczyna w ogóle go nie pamięta. Co więcej widziała w nim potwora, morderce, bała się go. Kylo wiedział, że tak było lepiej. Co zrobił by gdyby Rey go rozpoznała i rzuciła mu się na szyje?
Inną kwestią była zagadka jak właściwie Rey straciła pamięć. W jej wspomnieniach widział moment rozbicia się statku o powierzchnię piaszczystej planety. Kim byli ludzie, których Rey wzięła za swoich rodziców? Kylo był pewnien, że Torgus spieprzył sprawę i porzucił dziewczynkę. W duchu przyznał, że ten idiota ma szczęście. Był poza zasięgiem jego mocy. Jak by go dorwał w swojej ręce, z pewnością by go udusił. Z zamyślenia wyrwał go ostry drażniący dzwięk. Komunikator. Zerknął na niego i odkrył, że Hux wzywa go na mostek. Z ciężkim westchnieniem wstał, założy swoją maskę i ruszył na spotkanie swojego współpracownika.
Hux stał w lekkim rozkroku przed oknem i obserwował manewry ćwiczeniowe floty Najwyższego Porządku. Gdy zauważył jego przybycie uśmiechnął się złośliwie.
- Ależ Cię ta dziewczyna poturbowała. - Powiedział już poraz dziesiąty. - Najwyraźniej przywódca pomylił się znacznie oceniając twoje umiejętności.
Kylo nie odpowiedział na przytyk. Celowo wykorzystał sytuację z Rey aby postawić się w gorszym świetle. Nie mógł jej pokonać ponieważ wtedy Snoke oczekiwał, że pozbawi ją życia. Zależało mu również na tym aby jego mistrz nie widział w nim zbyt dużego zagrożenia.
Tym czasem Hux rozkoszywał się faktem, że prawdopodobnie jego słowa bardzo ubodły Rena.
- Masz rozkazy. - Dodał od niechcenia.
- Jedna z mniejszych baz rebeliantów, w zasadzie punkt zaaopatrzeniowy. Polecieć, zniszczyć, wrócić. Powinieneś dać radę.
Kylo Ren poświęcił chwilę by rozważyć wyrzucenie generała przez śluzę powietrzną prosto w otchłań galaktyki. Opanował się jednak.
- Jakieś nowe informacje z bazy rebeliantów? - Mieli swoich szpiegów wśród buntowników. Co prawda nikt nie zdradził im pozycji bazy ale pewne drobne informacje dochodziły do nich dzięki małym sumą kredytów przekazywanych handlarzą, którzy nie opowiadali się za żadną ze stron.
Hux skrzywił się. Kylo wiedział, że ten podły gad nie przekażę mu żadnych informacji jeśli nie poprosić o nie oficjalnie. W takim wypadku nie miał wyboru.
- Dziewczyna odnalazła i sprowadziła Skywalkera. Podobno trenuje ją na Jedi.
Ta informacja nie zaskoczyła Kylo Rena. Wiedział, że Rey może przekonać starca żeby wrócił do gry. Był bardzo ciekawy czy powiedzieli jej kim był. Znając działanie Skywalkera i swojej matki zataili przed nią te informacje.
- Szkoli ją? Hmm.
- Już teraz stanowi zagrożenie. - Wywarczał Hux. - Powinniśmy ją zlikwidować jak najszybciej.
- To nie ty będziesz o tym decydował. - Odparł lakonicznie Kylo jednocześnie wyobrażają sobie jak za pomocą Mocy ściska głowę generała aż ta pęka jak dynia.
Nie czekając na odpowiedź wyszedł z pomieszczenia i skierował się do hangaru. Wysłał wiadomość z rozkazami stawienia się na odprawę do swojego osobistego czteroosobowego oddziału szturmowców. Żołnierzy wybrał i wyszkolił bardzo starannie. Byli wierni jemu i tylko jemu. Ku jego zdziwieniu z czasem zaczęła ich wszystkich łączyć nić przyjaźni.
Skinął głową dowódcy oddziały Wiliamowi Arcole. Ten mężczyzna przewyższał do doświadczeniem i umiejętnościami radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Udowodnił swoją przydatność nie raz i zyskał ogromny szacunek Kylo.
- Ruszamy? - Dowódza zwrócił na niego swoje spokojne oczy, przypominające głebokie bliźniacze jezora.
- Ruszamy.
                               ***
Życie w bazie rebeliantów było zupełnie inne niż na Jakku. Tam Rey była samotna tutaj prawie nigdy nie doświadczała tego uczucia. Po prawdzie z czasem zaczęło ją to męczyć. Marzyła jej się chwila ciszy tylko sam na sam ze sobą. Ale szybko odganiała te myśli. Zresztą Generał Organa i Luke Skywalkera nie pozwalali jej trwonić czasu na czcze rozmyślania. Codziennie terenowała walkę, medytacje i posługiwanie się mocą. Po wyczerpujących treningach nie było jednak czasu na odpoczynek. Popołudnami oddelegowywano ją a do prac technicznych albo do pomocy w polowym szpitalu. Dzięki temu Rey czuła się cały czas potrzebna, mogła pomoc pilotą z ich problemami technicznymi albo pacjentą dodając im otuchy i uśmieżając ból. Patrzyła właśnie na twarz przemiłej Twi'leki, która została ranna podczas ostatniej potyczce ze szturmowcami Najwyższego Porządku. Biedna dziewczyna została tylko lekko postrzelona ale upadając nadziała się na roślinę, która okazała się silnie trująca. Medycy znali jednak te roślinę i szybko zorganizowano dostawę serum, które miało zneutralizować truciznę. Generał Leia osobiście nadzorowała logistykę tego przedsięwzięcia.
- Jak się czujesz Opal? - Zapytała Rey.
- Hah na razie straciłam czucie już w obu nogach. - Stwierdziła radośnie. - Jak trucizna dojdzie do gardła, sparaliżuje mój układ oddechowy i udusze się. Ale nie martw się! - Dodała ze śmiechem widząc minę Rey. - Oddtrutka jest już w punkcie zaopatrzeniowym Alfa 675. To całkiem niedaleko. Zdąrzą mi ją podać.
- Twoja pogoda ducha mnie zadziwia. - Stwierdziła Rey i podała pacjente kubek z wodą.
- Hej Rey co mogło by pójść nie tak?! Poza tym tak cieszę, się że mogę walczyć dla ruchu oporu, że nie potrafię się niczym przejmować. Zobaczysz kiedyś pogonimy tych drani z Najwyższego Porządku.
- Mam nadzieję Opal.
Kontynuując rozmowę z Twi'lejką, Rey pomyślała o tym jak szybko zdążyły się zaprzyjaźnić. Znały się ledwo miesiąc. Mimo tego Rey omało nie umarła ze strachu gdy dzień temu Opal została wniesiona na noszach do bazy a diagnoza mówiła o śmiertelnej truciznie. Dziękowała w duchu za obecność Lei i to jak szybko była w stanie zdobyć potrzebne leki. Dziewczęta obgadywały właśnie Poego i jego ostanie udane bądź nie udane podrywy gdy do sali szpitalnej wbiegło parę osób w tym Generał Organa z wyrazem paniki na twarzy i Finn. Leia spojrzała na dziewczęta przez chwilę ale szybko odwróciła się w stronę głównej medyczki.
- Silwa! Musisz natychmiast podać Opal leki zwalniające przepływ krwii.
- Aaaale Pani Generał. - Zająknęła się kobieta.
- Nie ma czasu na dyskusję! Opal ja ... - Leia przerwała strapiona. - Punkt zaopatrzeniowy Alfa 675 został 10 minut temu zaatakowany i doszczętnie zniszczony.
- Co?! - Krzyknęły jednocześnie Opal i Rey.
- To wszystko wina Kylo Rena i jego oddziału. - Wysyczał nienawistnie Finn. - Oni wysadzili bazę.
Rey zauważyła, że Generał Organa przymyka oczy. Całe jej jestestwo wyrażało ogromne cierpienie.
- Ale co z moim serum?! - Krzyknęła przerażona Opal. Panika zaczęła ściskać jej gardło.
- Już wysłaliśmy Poe z misją jego zdobycia. - Odpowiedziała szybko Leia. - Wiesz, że jest najlepszy ze wszystkich.
- Tak ale zdobycie poprzedniego serum zajęło ponad 20 godzin. Silwa mówiła, że zostało mi tylko 12!
- Poe zdąży. - Powiedziała z uporem Leia.
- Opal wiem, że to wydaje się trudne ale musisz się uspokoić! - Nakazała Silwa. - Gdy się denerwujesz twoje serce szybciej pompuje krew przez to trucizna, szybciej rozchodzi się po twoim ciele. Podam Ci teraz lekki uspokajające.
Kobieta wstrzyknęła w ramię Opal bladoniebieską ciecz. Dziewczyna szybko się ospokoiła, jej ciało zwiotczało ale nie zasnęła.
- Rey. - Wyszeptała i wyciągnęła ku niej rękę. Rey złapała ją i uścisnęła mocno. W głowie słyszała pełny nienawiści głos który syczał raz po raz Kylo Ren.
Mijały godziny. Opal wyraźnie słabła. 11 godzin po wysadzeniu Alfa 675 wiedzieli już, że Poe najprawdopodobniej nie zdąży. Godzinę później było już po wszystkim. Rey patrzyła, jak jej koleżanka zaczyna się dusić, jak patrzy na nią błagalnym wzorkiem. Trzymała ją za rękę przełykając łzy gniewu i bezsilności. W końcu uścisk Opal zelżał. Doktor Sliwa sprawdziła jej puls.
- Ona odeszła. - Powiedziała w końcu ze ściśniętym gardłem.
W tym momencie do pomieszczenia wbiegł zdyszany Poe.
- Mam to!! MAM. - Darł się na cały punkt medyczny. - Udało mi się skrócić trasę o ... - Urwał gdy zobaczył łzy Rey i ciało Opal, martwe, bez życia. Uśmiech powoli odpłynął z jego twarzy. Stał tak przez chwilę z ręką wciąż uniesioną w górze. Trzymał w niej ratujące życie serum. Upuścił je w końcu na podłogę, odwrócił się na pięcie i wyszedł. Finn zerwał się na równe nogi i pobiegł za nim.
- Poe czekaj! To nie twoja wina zrobiłeś wszytko co mogłeś! - Jego głos niósł się jeszcze po korytarzu.
- To wszytko wina Kylo Rena. - Powiedziała zmino Rey w stronę Generał Organy. Ta wzdrygnęła się jak by została spoliczkowana.
- Powinniśmy wydać na niego wyrok i go zgładzić. - Ciągnęła nieustępliwie Rey.
- Dziecko ja ...
- Dlaczego Pani wciąż go broni?! - Przerwała jej dziewczyna.
Leia powoli wstała i odwróciła się do niej plecami. Rey myślała już, że nie uzyska od niej odpowiedzi.
- Dlatego, że to mój syn. - Wyszeptała Leia.

Zguba Jedi - ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz