Rozdział III

250 22 3
                                    

Pogrzeb Opal zgromadził na zewnątrz bazy całą jednostkę. Jej ciało załponęło pod firamentem gwiazd, które było cichym strażnikiem jej odejścia. Po ceremonii wszyscy udali się do kantyny by uroczystym posiłkiem pożegnać ostatecznie dziewczynę i poprosić Moc aby wchłąnęła jej duszę. Rey nie była pewna kto pierwszy zabrał głos na forum. Co jakiś czas ktoś wstawał i mówił. Na początku wspominano Opal, jej zasługi i dobre uczynki. Potem coraz częściej było słychać o chęci pomszczenia tej bezsensownej śmierci. Okazało się w końcu, że większość rebeliantów chciało głowy Kylo Rena. Gdy krzyki stawały się coraz głośniejsze a niektórzy drgali tak jak by byli gotowi w tym momencie wstać i udać się na polowanie, głos zabrała Generał Organa.
- Wystaczy! - Jej głos rozszedł się po sali. Wszyscy ucichli. Leia potoczyła wzorkiem po rebeliantach. - Wiem co czujecie. Rozumiem waszą chęć wendetty! Prawdopodobnie jeszcze 25 lat temu już dawno była bym na statku, skierowanym prosto na niszczyciela Najwyższego Porządku. Niektórzy z was pomyślą teraz, że nie robię tego bo jestem już na to za stara. Ale mylicie się. Przez te 25 lat nauczyłam się wybierać swoje bitwy. Nauczyłam się nie poddawać emocją bo zrozumiałam, że zawsze gdy leciałam na łeb na szyje w akcie zemsty ... - Leia zrobiła krótką pauzę. - Ginęli ludzie. Kolejni moi bliscy dołączali do tych, których już straciłam.
Zapadła głucha cisza. Nikt nie odważył się podważyć zdania Lei Organy. Tylko Rey nie patrzyła na Panią Generał. W duchu zastanawiała się czy to nie emocje właśnie kazały jej chronić swojego syna za wszelką cenę. I choć Leia w jej oczach rosła właśnie na ogromną hipokrytkę, Rey i tak nie miała jej tego za złe. Widziała w końcu na własne oczy Kylo Rena. I bez tej paskudnej maski wcale nie wyglądał na potwora. Rey musiała przyznać, że był nawet przystojny. Mogła wyobrazić sobie jak Leia patrząc na chłopaka nie widziała mordercy lecz małego chłopca, którym niewątpliwie kiedyś był.
- Ale również wiem. - Kontynuowała Organa. - Że ta śmierć nie może przejść bez echa. Nie zaatakujemy ich bezpośrednio! Ale zaczniemy krzyżować im szyki.
Te słowa wywołały aplauz na sali. Ludzie wstawali i klaskali. Niektórzy krzyczeli różne rzeczy. Rey pozostała na swoim miejscu.
Leia wyciągnęła ręce przed siebie. Wszyscy ponownie ucichli.
- Dowiedzieliśmy się, że za tydzień odbędzie się ogromny transport żywności i dóbr dla najwyższych urzędników Porządku. Przejmiemy ten transport! Nie jest to działanie z wojskowego punktu widzenia strategiczne dlatego transport nie będzie dobrze chroniony. To będzie sygnał dla Najwyższego Porządku. Sygnał, że to nie jest już tylko zwykła walka! To wojna! A my nie pozwolimy opływać w bogactwa generałą Porządku gdy nasi ludzie giną!
Większość obecnych na sali rebeliantów zaczęła skandować imię Lei. Dała im to czego potrzebowali. Możliwość zemsty. Rey nie wiedziała czemu nie cieszy się razem z nimi. Śmierć Opal była dla niej takim samym ciosem jak dla nich i tak samo jak oni czuła ogromną nienawiść do Kylo Rena. Nie rozumiała więc dlaczego sama nie pali się do walki z nim. Czuła się tak jakby z ostanim tchnieniem przyjaciółka wzięła ze sobą jej zapał. Pozostała tylko pusta skorupa niechętna do jakich kolwiek działań. Jej wzrok padł na Damerona. Zdecydowanie wyglądał tak jak ona się czuła. Patrzył tępo przed siebie, nie zwracając uwagi na zamieszanie do dokoła nich. Rey westchnęła. W jej głowie pojawiła się myśl. Zarówno ona jak i Dameron nie mogli odpuścić. Zbyt wiele istnień zależało od ruchu oporu.
- Poe. - Zagaiła. - Hej Poe lecimy na misję słyszysz? - Pilot spojrzał na nią ale nie zareagował. - Bo wiesz ja i Finn szukamy pilota do sokoła. Kogoś kogo Chewbacca nie zje po pierwszych pięciu minutach.
- Nigdzie nie lecę. - Wyszeptał Poe. - Nie nadaje się na pilota.
- Och przestań się mazać Poe! - Warknęła Rey. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony. Ona jednak kontynuowała. - Jesteś naszym najlepszym pilotem uwinołeś się w 12 godzin tam gdzie inny lecieili dwa dni! Tak Opal zginęła ale nikt z nas nie ponosi za to winy. Nawet Najwyższy Porządek nie zaplanował tego tak by właśnie ona umarła w ten sposób. Pomścimy ją rozwalając te bandę tak jak o tym marzyła. A ty! - Wskazała na niego palcem. - Masz się stawić jutro z samego rana na przeglądzie statku zrozumiałeś?!
Poe jeszcze chwilę patrzył na nią a potem wstał i zasalutował. Rey też wstała i szybko go przytuliła. Stali tak chwilę w uścisku. Przerwał im śmiech Finna.
- Brawo Rey jedną przemową zrobiłaś więcej niż zdziałały dwa dni mojego gadania.
- Finn twoje mowy motywacyjne były żałosne. - Zaśmiał się Dameron.
- No weź człowieku! Co w zdaniu "wieczna chwała dla najlepszego pilota w galaktyce" Cię nie przekonało?! - Odparował chłopak i udał, że próbuje uderzyć Poe w brzuch. Pilot był jednak szybki i zdołał uniknąć ciosu. Wkrótce skalali na siebie jak dwa zdziczałe szczeniaki śmiejąc się głośno. Rey poczuła na sobie czyiś wzrok. Rozejrzała się i spostrzegła, że patrzy na nią Generał Organa. W jej oczach czaiło się jakieś uczucie. Rey odnosiła wrażenie, że Leia ... patrzy na nią za aprobatą? Dziewczyna w odpowiedzi lekko skinęła głową.
***
Rey wędrowała długim korytarzem. Jej wzrok przyciągnął śliczny ogródek pięknie wkomponowany w architekturę budynku. Pomyślała o tym, że ktoś miał wspaniały pomysł. W mieście gdzie nie było zieleni zbudował kompleks pełen właśnie takich korytarzy-szklarni, w których bujna roślinność mogła rozwijać się bez przeszkód. Nagle za sobą uszyszała chrząknięcie. Odwróciła się gwałtownie. Przed nią jak gdyby nigdy nic, na podłodze siedział Kylo Ren. Rey zamarła.
- Co ty tu robisz?!
- A co ty tu robisz? - Odpowiedział pytaniem na pytanie. Rey zdała sobie sprawę, że nie wie co to za miejsce ani jak się tu znalazła.
- Gdzie my jesteśmy?
Kylo spojrzał na nią przelotnie. Nawet nie wstał z ziemi. Siedział spokojnie w pozie do medytacji i przyglądał jej się bacznie.
- W akademii Jedi jak sądzę. - Miał przedziwny sposób mówienia. Jego głos był niski i aksamitny a na twarzy nie odbijała się żadna emocja. Rey zorientowała się nagle, że patrzy na niego zahipnotyzowna. Szybko odwróciła wzrok.
- Mistrza Skywalkera? Tej którą zniszczył Najwyższy Porządek? - Zapytała aby przykryć swoje zażenowanie. Kylo przechylił głowę.
- Co powiedział Ci Skywalker? Wszystko?
- Co oznacza wszytko? - Zdenerwowała się Rey. - Powiedział mi, że przywiózł mnie tutaj z sierocinca. Że żyłam tu do czasu czystki. Myślał, że zginęłam tego dnia i nie wie jak przeżyłam.
- A więc powiedzieli Ci całkiem sporo. - Stwierdził i uśmiechnął się krzywo. Uśmiechnął się! Rey aż zaniemówiła.
- Pozostaje pytanie. - Kontynuował. - Co robimy tutaj. Razem. - Wstał powoli. Był taki wysoki.
- Śpisz czy medytujesz Rey?
- Słucham?
- Co robiłaś zanim się tu pojawiłaś?
Rey musiała się chwilę zastanawić.
- Spałam.
- Ja też. Hmm. Ciekawe.
- Co jest takie ciekawe?
- Prawdopodobnie osiągnęliśmy razem projekcje mocy. Przenieślimy swoje jaźnie do snu i miejsca, które oboje znamy.
- To znaczy że, to się dzieje naprawdę? Jak to oboje znamy?! - Rey miała tysiące pytań. Kylo nie odpowiedział. Patrzył zamyślony w przestrzeń. Rey ogarnęła furia. Nie wiele myśląc pchnęła go falą mocy. Poczuła się tak jak by Moc w tej rzeczywistości działa inaczej. Poruszała się wolniej i słabiej. W efekcie czego jej potężne odepchnięcie Kylo odczuł ledwo jako lekkie uderzenie.
- Hej! - Zaprotestował i spojrzał na nią surowo.
- Co się tak na mnie głupio patrzysz?! - Krzyknęła Rey. - Chce odpowiedzi! Dlaczego nikt mi ich nigdy nie udziela. - Piekliła się dalej.
- Ależ zrobiłaś się gniewna. - Wytknął jej Ren. - Kiedyś taka nie byłaś. - Dodał cicho.
- Jak mam nie czuć gniewu! - Krzyknęła a do jej oczu napłynęły łzy.
- Nie wiem kim jestem ani co się dzieje w około mnie! Ludzie giną a ja nie mogę nic na to poradzić. Dlaczego to zrobiłeś?! - Wykrzyczała głośno Rey. Łzy płynęły jej już jawnie po policzkach nawet nie starała się ich ukryć.
- Co zrobiłem? - Zapytał spokojnie Kylo lecz zmarszczył lekko brwi.
- Wysadziłeś bazę!
- Takie miałem rozkazy.
- Opal zginęła przez Ciebie!
- Opal?
- Moja przyjaciółka draniu.
Kylo Ren spojrzał na nią badawczo. Po chwili poszedł do niej i pochylił się nad nią lekko.
- To jest wojna Rey. A ruch oporu to nie obóz dla młodzików. Nie przywiązuj się do nikogo dobrze Ci radzę. A jak już tak bardzo chcesz to pamiętaj, że każdy w każdej chwili może stracić życie.
Rey stała i gapiła się na niego. Jej wróg. Morderca. Mroczny Jedi tak jak gdyby nigdy nic stał nad nią i udzielał jej życiowych rad.
- Nie musiała bym tego robić gdyby nie ty! - Zaprotestowała słabo.
- Rey zachowujesz się jak dziecko. - Skarcił ją Ren. - Jeśli nie chcesz brać w tym udziału to wyjedź. Galaktyka jest wielka z pewnością znajdziesz wiele planet z dala od tego wszystkiego.
- Mistrz Luke i Generał Organa mówią, że jestem potrzebna. Że mam swoją własną rolę do odegrania.
- Kazali Ci mnie zabić? - Zapytał rzeczowo Ren. Nie wydawał się zły. Nie drwił z niej. Po prostu patrzył na nią tymi swoimi czarnymi oczami pełnymi tajemnic.
- Jeżeli Cię zabije. - Warknęła Rey. - To tylko z własnej woli a nie dlatego, że ktoś mi kazał.
Kylo otworzył już usta aby coś powiedzieć ale nie zdążył. Sen, wizja cokolwiek to było rozpadła się nagle a Rey ujrzała twarz robota C3PO.
- Przepraszam Panienko ale musi Pani wstać! Oczekują Panią w głównym hangarze. Miłego dnia! - Powiedział i wyszedł. Rey patrzyła za nim chwilę w potem ukryła twarz w dłoniach.

Zguba Jedi - ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz