30

1.3K 76 12
                                    

*Pov Leondre*

Nie czekając na mnie wyszła jak burza z kuchni. Ze spokojem poszłem do łazienki. Wziąłem sukienkę do rąk. Oparłem się o ścianę salonu czekając,aż się ona zorientuje że trzymam jej sukienkę.

- Ehem- Kaszlnąłem.

Spojrzała na mnie z uśmiechem.

- Dzięki - Odparła zawstydzona.

Ściągnęła bluzę i natychmiast założyła sukienkę.

- Owiele lepiej to wygląda kiedy ty się orze że mną rozbierasz, niż ja to robię- Przegryzłem wargę.

- Ohh.. Muszę iść - Pocałowała mnie w policzek.

- Czekaj odprowadze cię! - Złapałem za jej rękę.

- Lepiej nie, nie chcę aby rodzice cię zobaczyli.

- Wstydzisz się mnie? Chyba jestem twoim chłopakiem.

- Leondre jakim chłopakiem? Nie przypominam sobie abym coś mówiła lub ty że jesteśmy razem.

Moje serducho zabolało.

- Masz rację, za dużo wymyślam. Idź już - Warknąłem wściekły.

- Leo przepraszam...

- Po prostu kurwa wyjdź!

- Nie gniewaj się na mnie - Wbiła się w moje usta.

Nie potrafiłem się na nią gniewać tak długo. Ona musiała coś do mnie czuć. Nikt by tak nie całował z namiętnością. Oddawałem pocałunki bez wachania. Wtuliła się w moje ciało.

Spojrzała na mnie z uśmiechem.

- Po prostu moje uczucia do ciebie Leoś są jeszcze zmieszane. Daj mi czasu abym mogła wiedzieć że jesteś tym jedynym.

W tym momencie poczułem zakłopotanie,ale troszke szczęśliwy.

- Tym jedynym? - Spojrzałem jej w oczy.

- Tak - Poprawiła dłonią moje włosy- Następnym razem mnie odprowadzisz.

- Dobrze. Zadzwonisz czy dotarłaś?

- Jasne. Pa misiu - Pocałowała mnie lekko.

Wyszła za drzwi. Zostałem sam. W domu zrobiło się tak smutno. Nie ja nie mogłem tak czekać i patrzeć w sufit. Wpadłem na pewien pomysł. Zdarzyło ubrać szybko buty. Wybiegłem za drzwi. Jeszcze z daleka mogłem zobaczyć Natalie. Wiem że to się jej nie spodoba,ale raz się żyje. Postanowiłem ją śledzić. Z każdym krokiem szła nie pewnie, tak jakby jak by się bała czegoś lub może kogoś. No chyba nie idzie do tego fagasa? Zatrzymała się przed niewielkim domem. Schowałem się za drzewem, chociaż muszę przyznać, że nie była to rewelacyjna kryjówka.
Drzwi otworzył wielki mężczyzna, dosłownie wielki.

- Gdzie ty byłaś dziewucho!- Wydarł się na nią.

- Byłam u przyjaciółki - W głosie dosłownie dało się usłyszeć jak bardzo chętnie płakać.

- Ty nie masz przyjaciół szmato! Gdzie się szlajałaś?!- Złapał ją za rękę. Szarpnął w swoją stronę.

- Nigdzie, naprawdę przepraszam! - Płakała krzycząc do niego.

- Nie ma przepraszam! - Walnął ją w twarz- Upadła na kolana, trzymając się za bolący policzek.

Zaczęło coś we mnie buzować, nie mogłem pozwolić na to aby weszła do tego domu. Jeśli tak na codzień się działo, to już sobie wyobrażam co tam musiało się dziać. Aż mnie ciarki przechodzą.

- Wejdź do domu! Przecież się! I idź po zakupy!

- Tak tato - Wstała. Jej nogi trzęsły się jak galareta.

Weszła do środka. Poczekam na nią kiedy wyjdzie. Nie daruje mu tego a co bardziej Natalie,że mi o tym nie powiedziała. Może i ma rację, że nie jesteśmy razem,ale ja czuję zupełnie co innego. Jak byśmy byli razem do zawsze.

 [Poprawki]∞DNA∞ +18 | Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz