20

1.7K 105 27
                                    

Światło się zapaliło. Spojrzałem na jej zielone oczy.

- Nie podejrzewałem, że ciebie tu spotkam - Pogładziłem dłonią jej gładki policzek.

- Ja też nie wiedziałam,że cię spotkam.

- Czemu nic nie mówiłaś, że przyjedziesz do Londynu?

- Nie mogłam- Wyminęła mnie wzrokiem.

- Nie chciałaś mnie spotkać? Tak?

- Bałam się ciebie spotkać. Nie znamy się dokładnie...- Przerwałem jej.

- A teraz się mnie boisz? - Stuknąłem dłonią w ścianę.

- Trochę- Przełknęła głośno ślinę. Przegryzła wargę.

- Nie rób tak- Otarłem swoją wargę palcami.

- Ale jak?

- Ty dobrze wiesz jak..  to mnie jara!

- Wybacz - Widziałem jak lekko ją śpieszyłem.

- Mógłbym tak patrzeć na ciebie godzinami - Westchnąłem.

- No cóż kiedyś winda ruszy a my się pożegnamy - Spojrzała na mnie nie pewnym wzrokiem.

- Żartujesz? - Zaśmiałem się- Teraz kiedy cię znalazłem nie odpuszczę.

- Zostaw mnie proszę- Winda ruszyła.

- Dlaczego? Czemu z dnia na dzień mnie zostawiasz?

- Nie powiedziałam ,że cie zostawiam na zawsze- W jej oczach pojawiły się łzy.

- Ale czułem jak by to była wieczność! Pójdźmy gdzieś razem, pogadajmy.

- Ale ja nie chcę!- Winda się otworzyła.

Wyszedłem za nią. Złapałem ją za dłoń. Przyciągnąłem do siebie. Otarła się o moje ciało. Spojrzała w górę na moje oczy.

- Proszę niech to się nie skończy tak- Mój głos obniżył się.

- Zobaczymy - Lekko się uśmiechnęła.

Ucałowałem ją w policzek. Odeszła bez słowa. Ja musiałem niestety iść w drugą stronę. Smutny wyciągnąłem z kieszeni pogniecione papiery. Wszedłem do gabinetu gdzie czekała sekretarka. Podałem jej dokumenty.

- Czemu to takie pogniecione?- Zapytała kobieta.

- Mały wypadek przy dostawie- Warknąłem.

Wyraźnie wycofała się od jakichkolwiek komentarzy.

Poszedłem na sale konferencyjną gdzie czekały już przekąski i część gości. Usiadłem daleko od innych. Czekałem tylko na ojca. Wszedł do pokoju z jakąś kobietą a za nimi szła Natalie. Gwałtownie wstałem kiedy jej wzrok spoczął na mnie.
Tato z kobietą odeszli. Podszedłem do spędzonej dziewczyny.

- Czy ty nigdy nie przestaniesz być piękna?- Uśmiechnąłem się.

Dziewczyna zrobiła się czerwona.

- To twoja mama?

- Tak- odparła cicho.

- Już się mnie nie boisz? - Podniosłem jedną brew.

- Wiesz.. tu jest dużo ludzi i raczej nic mi nie zrobisz.

- Raczej? - Zaśmiałem się- A co mógłbym tobie zrobić? - Zbliżyłem się do niej.

- Wiesz kiedy byliśmy sami w windzie byłeś nie obliczalny.

- Tak na mnie działasz- Pokazałem zęby z uśmiechu.

- stanowczo zaprzeczam abyś był przy mnie tak blisko- Lekko się oddaliła.

- A czemuż to ? - Zbliżyłem się.

- Po prostu Leo odejdź kawałek- Zbliżyłem się jeszcze bardziej szepcząc- Wiem że tobie się podobało w windzie.

- Proszę odpuść. Nic o sobie nie wiemy. Nawet nie wiem jak masz na nazwisko.

- Devries. Teraz już wiesz - Mrugnąłem.

- To nie w takim znaczeniu - Westchnęła.

- Twój obojczyk sprawa że chce złożyć na nim soczystą malinkę- Uśmiechnąłem się.

- Wiesz na rozmowach nie byłeś taki zboczony. Gdzie niby te twoje problemy?

-  Wciąż są- Moja mina spoważniała.

Dziewczynie zrobiło się głupio.

- Przepraszam..- Spojrzała w drugą stronę.

- Wybaczę jak dostanę buziaka.

- Nie ma opcji.

- To się focham.. pfff

Natalie wyszła na korytarz. Poszedłem za nią.

- Ta twoja niedostępność mnie jara!- Krzyknąłem głośno.

- Devries zamknij się! - Skarciła mnie.

- Niech wszyscy to usłyszą- Uśmiechnąłem się.

Szła dalej przed siebie.
Weszła do damskiej toalety.
Poszedłem za nią.

- To jest damska! Nie umniesz czytać?!

Przygniotłem ją do drzwi z jednych kabin. Jej oddech przyspieszył kiedy dłonią jeździłem bo jej tali.
Lekko rozpiąłem koszulkę.
Spojrzała na mnie czerwona.

 [Poprawki]∞DNA∞ +18 | Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz