(•-•) Percy (•-•)
Kiedy się obudziłem znajdowałem się w infirmerii. Na stoliku obok łóżka stała szklanka wody. Annabeth siedziała obok mnie. Czytała książkę i nawet nie zauważyła, że próbowałem wstać z łóżka dopóki nie usłyszała huku. Zaplątałem się w kołdrę, nie mówiąc już o braku siły, i wyladowałem na podłodze krzywdząc moje zmęczone ciało jeszcze bardziej.
- Percy! - Krzyknęła moje dziewczyna, po czym zerwała się z miejsca i podbiegła do mnie - wszystko w porządku?
- Tak, jasne - odpowiedziałem. Wzięła mnie za ramię i pomogła się podnieść, a następnie usiąść na łóżku. - To... Co właściwie przegapiłem?
Annabeth opowiedziała mi o tym, jak wyruszyła mnie szukać i o tym co działo się później. Kiedy skończyła coś przyszło mi do głowy:
- Mama.
- Co? - Spytała zdezorientowana.
- Nie byłem w stanie skontaktować się z mamą, a później ten zakapturzony mężczyzna groził, że ją skrzywdzi jeśli z nim nie pójdę. Odkad wróciłem do Obozu prawie cały czas spałem. Nawet nie miałem czasu sprawdzić czy wszystko z nią dobrze.
- Dobrze, poczekaj. Mam tu gdzieś drachmę - zaczęła szukać w swoich kieszeniach, aż wreszcie znalazła. Podeszła do okna i spojrzała na mnie mówiąc:
- Pomożesz?
Sprawiłem, że woda ze szklanki uniosła się w powietrze i podleciała do okna tworząc tęczę. Annabeth wrzuciła drachmę i powiedziała:
- O Runo, uczyń mi łaskę i pokaż mi Sally Jackson na Manhattanie. - Kiedy opowiedziałem jej o naszym zadaniu na Alasce i spotkaniu z Iris oraz Runo Annabeth stwierdziła, że też będzie w ten sposób dzwonić.
Usiadłem na łóżku i w tym momencie ujrzeliśmy moją mamę. W jednej ręce trzymała moją siostrę, a druga mieszała coś w garnku.
- Hej mamo!
Odwróciła się szybko i gdy mnie zobaczyła na jej twarzy pojawiła się mieszanka emocji: radość, ponieważ żyłem, zdenerwowanie, bo dałem się porwać, i zaniepokojenie gdy zobaczyła gdzie jesteśmy i jak wyglądam. Nie miałem przy sobie lustra, ale wiedziałem, że nie prezentuję się najpiękniej.
- Część Percy, dzień dobry Annabeth.
- Witaj Sally - odpowiedziała moją dziewczyna.
- Chciałem Ci tylko powiedzieć, że jesteśmy w Obozie i wszystko w porządku.
- Jak się czujecie? - Spytała.
- Już trochę odpoczęłam - odpowiedziała Annabeth.
- Bywało gorzej - uśmiechnąłem się po tych słowach do mamy. - Jak tam Paul?
- Wyszedł na zakupy. U nas wszystko w porządku. Mam nadzieję, że przyjdziecie niedługo nad odwiedzić.
- Postaramy się - odpowiedziałem.
Kiedy to powiedziałem do środka wszedł Nico.
- Jest tu Will? - Spytał po czym zauważył iryfon i dodał -Dzień dobry Sally. To wasza córka? Jak ma na imię?
- Część Nico. Ma na imię Bianca - odpowiedziała Sally z ciepłym uśmiechem.
Po tych słowach wiecznie poważny syn Hadesa zaczął płakać.
$$$$$$$$$$$$
Kiedy skończyłem rozmawiać z mamą, Nico się uspokoił (z niewielką pomocą pewnego blondwłosego herosa), a Annabeth poszła coś sprawdzić, zostałem sam z Willem. Zbadał mnie i podał leki, a później ostrzegł, że jeśli spróbuję gdzieś iść to mnie wypatroszy i rzuci na pożarcie harpiom. Zostałem sam. Postanowiłem trochę się przespać, żeby się nie nudzić.
CZYTASZ
Nie Umieraj Glonomóżdżku [1]
FanficJak wyobrażasz sobie śmierć Percy'ego Jacksona? Oddaje życie za przyjaciela? Dokonuje heroicznego czynu i ginie? A może umiera ze starości otoczony wnukami i szczęśliwą rodziną? Jedno jest pewne. Sytuacja w jakiej się znalazł jest całkiem nowa. [Per...