Kiedy dotarliśmy na miejsce mały westchnął z zachwytem i krzyknął:
- Ale odlotowe miejsce!
Annabeth już otwierała usta, aby poprawić Dylana, ale jednak zrezygnowała i ponownie je zamknęła.
Podczas rozmowy okazało się, że chłopczyk ma sześć lat i lubi rysować.Na werandzie Wielkiego Domu Pan D i Chejron grali w remika. Centaur był aktualnie w swojej wersji na wózku.
- Witajcie. Kto to jest?
- Witaj Chejronie. To jest Dylan. Ma sześć lat - odpowiedziała Annabeth.
- Dobrze... Zostawicie mnie z nim samego? Wyjaśnię mu wszystko. Możecie iść.
Kiedy odwróciłem się, aby odejść z przyjaciółmi powiedział:
- Percy! Will na ciebie czeka.
Zatrzymałem się i wszedłem do Wielkiego Domu. Annabeth jeszcze mnie zawołała, ale nie zwróciłem na to uwagi. Nie miałem siły, aby teraz z nią gadać.
Dlaczego Will na mnie czeka?
Codziennie spotykam się z nim i Samem, a oni badają mnie i próbują stwierdzić co mi właściwie jest.
Bezskutecznie.
Czasem myślę, że to po prostu marnowanie czasu. Przecież i tak zginę! Nie mam już pojęcia co robić, a dodatkowo muszę wyjaśnić sprawę mojej dziewczynie. Pytanie tylko... Jak?
Wszedłem do sali, gdzie czekał na uśmiechnięty blondyn w kitlu. Przygotowywał rzeczy do badań i nucił jakąś balladę.
- Hej Percy!
- Cześć Will. Gdzie Sam? - Spytałem zdziwiony. Zazwyczaj byli tu oboje.
- Zdaje się, że na randce z Caitlin, ale to nie moja sprawa. Jak się czujesz?
- Wiesz... Coraz gorzej... - Niełatwo mi było mówić o tym co czuję, ale wiedziałem, że muszę - boli mnie brzuch i strasznie chudnę, a jem normalnie...
- To naprawdę nie wygląda dobrze. Nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją. Martwię się o ciebie.
- Ty się martwisz? To ja umieram! - Krzyknąłem uśmiechając się lekko.
- Racja, ale to my stracimy przyjaciela. Opuścisz nas... Powiedziałeś Annabeth o twojej chorobie? - I tak oto uśmiech spełzł mi nagle z twarzy.
- Jeszcze nie. Zastanawiam się od czego zacząć.
- Może od początku? - Zaproponował jednocześnie przygotowując jakąś szczepionkę.
- Chejron mówił coś, że to nie choroba, że ktoś to wywołał - nerwowo bawiłem się rękami, gdy wypowiadałem te słowa.
- No... Prawdopodobnie ma rację, ale nie przejmuj się tym. Mamy jeszcze czas! Coś wymyślimy!
- To... Co teraz?
Spojrzał na mnie ze zdziwioną miną, więc powiadziałem wskazując ręką na jego kitel:
- Nie przyszedłem tu pogadać.
- Jasne! Najpierw...
***
Kiedy mnie wypuścił, spojrzałem na zegar i zauważyłem, że minęło dopiero pół godziny. Postanowiłem poszukać Annabeth. Znalazłem ją na arenie walczącą z Piper. Oparłem się o ścianę i patrzyłem jak moja dziewczyna bierze zamach, a córka Afrodyty w ostatniej chwili robi unik.
Chwilę im zajęło zorientowanie się, że na nie patrzę. Uśmiechnęły się i pomachały, a następnie Annabeth podeszła do mnie i spytała cicho:
- Możemy porozmawiać?
Już po mnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/84558582-288-k855518.jpg)
CZYTASZ
Nie Umieraj Glonomóżdżku [1]
FanfictieJak wyobrażasz sobie śmierć Percy'ego Jacksona? Oddaje życie za przyjaciela? Dokonuje heroicznego czynu i ginie? A może umiera ze starości otoczony wnukami i szczęśliwą rodziną? Jedno jest pewne. Sytuacja w jakiej się znalazł jest całkiem nowa. [Per...