~Trening Kuramy~

1.7K 136 27
                                    

Zapraszam na długo wyczekiwany rozdział
*~~~~~~~~~~~~~~~*

[POV KURAMA]
 
Przez dłuższą chwilę, razem z Naruto siedzieliśmy w ciszy. Szczerze? To dałem mu czas do utrwalenia sobie wszystkiego. Po około następnych dziesięciu minutach odezwałem  się do chłopaka.

-Naruto, to co możemy przejść do drugiej części treningu? 

-Hai! A co będziemy teraz robić ?- chłopak zapytał z iskierkami  w oczach.

-Nauczę cię kilku przydatnych technik ninjutsu.

-Naprawdę, jej ale fajnie

****

Wydaje mi się że dałem mu niezły wycisk lepiej by wyszedł z umysłu i poszedł położyć się na łóżku.

[POV NARUTO]

Wszystko mnie boli, nie sądziłem że ucząc cię zaledwie dwóch technik, aż tak się wykonczę, no ale nikt nie powiedział ze będzie łatwo.
Siedziałem że skrzyżowanymi nogami przed klatką lisa, widziałem jak mi się przypatruje, jak by żałował?  Tego że podjął się przeprowadzić ze mną trening.

-Lisie czy coś się stało?

...Cisza ...

-Hej o co chodzi?

...cisza...

-Czy możesz mi odpowiedzieć? 

-Eh.. przestań mnie męczyć, idź coś zjedz i połóż się na łóżko.

-Nie pójdę dopóki mi nie powiesz co się stało

-Nic się nie stało po prostu martwię się o ciebie... boję się że te treningi są dla ciebie zbyt ciężkie....

-Oj głupiutki lisie nie martw się,  nawet się nie zmeczyłem - przerywając podskoczyłem kilka razy z miną jak bym przed chwilą zjadł całą cytrynę- widzisz?

-Tak widzę... że masz iść położyłć się do łóżka. Ale najpierw idź  coś zjeść

-Ale naprawdę nic mi nie jest, możemy trenować dalej... Kyuubi proszę...- zrobiłem oczy na szczeniaczka.

-Nie! Masz iść coś zjeść i do łóżka odpocząć!  -lis krzyknął,  powodując że upadłem i wykonałem jego polecenie.

Po chwili znajdowałem się na łóżku, wstałem i  skierowałem swoje kroki do kuchni.

Otworzyłem lodówkę była pusta,  zacząłem szperać po szawkach, tak samo puste.
Wróciłem do pokoju i wziąłem z komody żabę na pieniądze i wyszedłem z domu uprzednio zamykając go na klucz.
Kierowałem się w stronę Ichiraku Ramen, zresztą nie miałem na nic innego ochoty. Wszedłem do knajpy i zająłem  pierwsze wolne miejsce.  Na szczęście nikogo nie było w Ichiraku,  lubie tu przychodzić ponieważ czułem  się tu swobodnie nikt się na mnie krzywo nie patrzył, nie musiałem słuchać żadnych wyzwisk itp.
Przywitałem się że staruszkiem.

-To co zawsze? 

-Nie dzisiaj poproszę dużą porcję!

-Oo to nie codzienność że bierzesz dużą miskę ramen, musisz być bardzo głodny, co?

-No przed chwilą skończyłem trening i jestem wyczerpany.

-A długo trenowałeś?

-Yy jakoś od szóstej rano.

-Trenowałeś prawie cały dzień?  Naruto wiesz która jest już godzina?

-No.  Nie, nie wiem, a powie mi pan? 

-Jest 19 : 46

-Yy... serio już ta godzina.

-Oj Naruto, dziś jesz na koszt firmy.

-Serio! Jeju dziękuję staruszku!

Nastała cisza, nie była ona niezręczna, ani nic z tych rzeczy,  po prostu była, od czasu do czasu przerywana dźwiękiem odcedzania klusek, a innym razem krojeniem warzyw i pomrukiwaniem staruszka, chyba próbował coś nucić ale nie zbyt mu to wychodziło.

Zatraciłem się w niemych dźwiękach, przygotowanego posiłku, aż nie zauważyłem że przede mną stoi pełną miska z ramen które uwielbiam ponad wszystko inne.

Zjadłem, podziękowałem za posiłek i wyszedłem z restauracji. Skierowałem się prosto do domu. Będąc w mieszkaniu  usiadłem na łóżku, nie czułem się zmęczony, wziąłem więc jakieś książki z regałów i zacząłem studiować je jedną za drugą.

-*ziew* jeszcze trochę siobie poczytamm i ide śpać... *ziew*

-Naruto zostaw już te książki i idź zesz w końcu spać! - usłyszałam głos lisa,  chyba był wkurzony.

-Dobrze,  dobrze już idę... lisie?

-Co znowu?

-Mógł bym spać dziś z tobą?
-Ehh... no dobrze ale masz się nie wiercić

-Hai! 

Po chwili byłem tuż przed klatką dziewięcioogoniastego, zbliżyłem się do krat, lis przyglądał mi się. Weszedłem do środka i podszedłem do jednej z łap zwierzaka.

Wspiąłem się na puszystą łapkę po czym spojrzałem na Kurame, który miał już lekko przymknięte oczy.  Ułożyłem się wygodnie. Nie minęła chwila po czym pogrążyłem się w krainie Morfeusza.

Rankiem obudziłem się na brzuchu Kuramy, lis nadal słodko spał. Zszedłem z niego jak najdelikatniej potrafiłem, wyszedłem ze swego umysłu i postanowiłem pójść na zakupy. Ubrałem się i wyszedłem z domu uprzednio go zamykając.

Ulice Konohy były nadal puste. Kierowałem się w stronę sklepiku który znajdował się  n rogu dwóch ulic. Przed sklepem stał jakiś chłopak, był odwrócony do mnie plecami więc nie widziałem jego twarzy. Miał na sobie granatową koszulkę i czarne spodenki, nogi od kolan w dół zawinięte w bandaże. Na plecach chłopaka widniał herb klanu Uchiha.

.
.
.
.

*~~~~~~~~~~~~~~~*

Gomenasaii proszę nie bijcie mnie. Wiem że długo mnie było rozdziału ale mój pedober uciekł po napisaniu poprzedniej części. Do tego miałam kilka ważnych spraw do załatwienia  w swoim prywatnym życiu.
Jeszcze raz Gomenasaii! !
*Pada na kolana* 

~Naruto~Dwa bijuu, jeden jinchuurikiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz