Po zjedzonym posiłku razem z Sasuke pożegnałem się z chłopakiem i ruszyłem od razu w stronę swojego domu. Oczywiście nie obyło się bez nalegań chłopaka by mógł że mną iść, ale cóż chciałem spędzić chwilie w Kuramą brakowało mi tego lisa, a nie zamierzam się od niego jeszcze bardziej oddalać. Idąc już samotnie ulicami oczywiście wysłuchiwałem szeptów i obelg na swój temat, mimo że nie bolały z tak bardzo jak kiedyś nadal odczuwałem przez nie ból. Cieszę się że mam kogoś takiego przy sobie jak Sasuke, zawsze mi pomaga kiedyś nawet pobił jakiegoś shinobi przez to że zaczął nie obrażać. Mimo że ostatnio często mam go dość to mimo wszystko go kocham.
***
Obserwowałem blondyna z dachu budynku, jak zawsze chodził smutny i przygnębiony, nie dziwię mu się skoro tyle ludzi go nienawidzi, sam kiedyś taki byłem, jednak od kąd mam go pod swoją opieką rozumiem o wiele więcej. Chłopak nie jest taki zły, mimo że się niezbyt słucha i często zamyśla przez co wygląda jak by spał to naprawdę jest dobrym człowiekiem. Spojzal em na książkę w mojej ręce odszukując akapit na którym skończyłem, a na moich polikach pojawił się delikatny rumieniec skryty pod maską, ludzie często uważali ze mój wyraz twarzy jest zawsze taki sam. Znudzony... Obojętny nie przeszkadza mi to dopuki mnie szanują. Z trudem odciągnąłem się od "echi echi paradise" I spojzal em na Naruto którego nigdzie nie było go okoła. Przecież jego dom jest jeszcze kawałek drogi z tąd więc.. Gdzie I jak?
***
Szedłem spokojnie w stronę domu nie rozglądając się zbytnio, zastanawiałem się o czym mógłbym porozmawiać z Kuramą. Nagle ni z tąd ni z owąd poczułem przeszywający mój kark ból jak ich mało, ktoś mnie uderzył, zakrecilo mi się w głowie I upadłem na ziemię mdlejąc.
***
Od razu popędziłem do Hokage gdy tylko sprawdziłem całą okolice, przecierz nikt tak przeciętny jak Naruto nie znika od tak na środku ulicy. Wbiegłem do gabinetu mimo że właśnie odbywało się jakieś ważne spotkanie - Kakashi!? - zaskoczony starzec aż wstał z krzesła patrząc na mnie i nie rozumiejąc mojego postępowania - Naruto.. - jedyne co powiedziałem, nie mogłem przecierz zdradzać niepotrzebnych tajemnic nikomu odpowiedniemu.
***
Słysząc imię małego blondyna zmarszczyłem brwi - zostawcie nas samych... W tej chwili - odparłem spokojnie, gdy wszyscy oprócz Kakashi'ego wyszli powolnym krokiem podszedłem do niego - co się stało? Odwalił coś? - spytałem starając się by w moim głosie nie było słychać zmartwienia - został porwany... - odpowiedź szaro wlosego wstrząsnęła mną przeszedłem kilka kroków w tył I oparłem się o łóżko - jesteś... Jesteś pewien? - zapytałem marszczac brwi
***
- Owszem sprawdziłem wszystkie miejsca w jakich mógłby się znajdywać, zniknął podczas powrotu do domu szedł z kanjpki Ichiraku i w połowie drogi nagle zniknął mi z oczu, zajrzałem tylko na chwilę do książki a jego już nie było, szukałem wszędzie... - opowiedziałem dokładnie i spokojnie patrząc w oczy starca przed mną, sam nie rozumiałem do końca jak to mogło się stać. - rozumiem... Zbierz kilku Shinobi i przeszukajcie okolice sprawca nie mógł uciec zbyt daleko tym bardziej że miał że sobą Naruto jako bagaż... - widziałem jak w jednej chwili staruszek się uspokoił, znów miał czysty umysł. - hai.. Tak zrobię - wyszedłem z gabinetu i pognałem wykonać polecenie hokage.
***
Zastanawiałem się co tak długo schodzi temu młotkowi że nadal do mnie nie przyszedł, przecierz miał że mną porozmawiać. W końcu straciłem nadzieję jednak gdy wyczułem że cis jest nie tak i ujzalem nieprzytomnego Naruto pod swoją klatką zmarszczyłem brwi, co się tam działo!? I kto skrzywdził tego blondyna!?
Wściekły zacząłem próbować przejąć kontrolę nad nieprzytomnym ciem Naruto jednak nie zbyt mi to wychodziło, tak po prostu się nie dało... Chłopak musiał by być przytomny żebym to zrobił.. Westchnąłem cicho poddając się, miałem tylko nadzieję że nic się nie stanie Naruto.***
Ruszyłem na poszukiwania Naruto razem z piątką najlepszych shinobi naszej wioski, oczywiście nikt inny nie został o tym poinformowany, nie chielismy przecierz wprowadzić zamętu w śród ninja którzy mieli go chronić przez wszelakim niebezpieczeństwem, tym bardziej by było gorzej jak by przypadkiem Sasuke się dowiedział że jego przyjaciel zaginął, dobiegliśmy do miejsca gdzie ostatni raz widziałem Naruto. - tutaj się rozdzielimy.. Asuma i Kurenai pójdą na wschód , Gai na zachód.. Ja na północ a Yamato na południe jeżeli ktoś go znajdzie przyprowadźcie go od razu do Hokage jeżeli ktoś naprawdę go uprowadził, nie podejmujcie walki, tylko śledźcie ich.. Rozumiecie? Naruto nie może zostać zraniony... To może się źle skończyć - wytłumaczyłem pozostałej czwórce co mają robić po czym od razu ruszyłem ma północ w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów.
***
Otworzyłem oczy jednak nadal nic nie widziałem do okola mnie była tylko czerń, próbowałem się poruszyć jednak to na nic chyba ktoś mi zważał ręce i nogi, czyli za pewne mam zaktyte czymś oczy... Wziąłem głęboki oddech chcąc się uspokoić I nie zacząć panikować co było dosyć trudne. Po chwilie przymykajac oczy znalazłem się w klatce Kuramy, spojzal em na niego i się lekko uśmiechłem jednak po chwili emocje zeszły mi z twarzy widząc że lis ma nastroszone futro wręcz na całym ciele i cieńsze niż zazwyczaj źrenice w swycz krwistych oczach - Kuramo? Co się dzieje? - podszedłem do klatki i przedostałem się przez kraty podchodząc do zwierzęcia. - Naruto? - lis dopiero po chwili spojzal na mnie momentalnie się rozluźniajac, złapał mnie łapami i przytulił kładąc się na boku, oczywistością było to że się w niego wtuliłem- co się dzieje lisku? Gdzie my jesteśmy? - spytałem patrząc na jego futro I przeczesujac je palcami - Nie wiem młotku... Ty mi powiedz gdzie się szlajasz i dajesz się pobić..- lis warknął niezadowolony w odpowiedzi i puścił mnie przy okazji odsuwajac się by na mnie spojrzec- ktoś cię porwał... Więc lepiej na razie wyjdź z tąd I nasłuchuj czego kolwiek... To może Ci się przydać..- westchnąłem cicho i wyszedłem zza krat - w porządku ale jeżeli nic się nie będzie działo to przyjdę spowrotem.. - mruklem I wyszedłem ze swojego umysłu spowrotem widząc czern przed oczami, jednak wsłuchałem się w otoczenie, mimo to nic nie słyszałem, nie mogłem się skupić. Dopiero po jakimś czasie względnie się uspokoiłem, muj oddech stał się spokojny a serce zwolniło rytmu. W końcu usłyszałem jakiś szelest, skrzypienie podłogi? Wiatr ale był przytłumiony.. Czyli Napewno jestem w budynku... Nagle usłyszałem kroki i na nowo moje serce wybiło szalony rytm czaczy.
×××××××××××××
Hay ❤️
Jak myślicie kto porwał Naru?
P. S. Piszcie czy wolicie jak pisze w pierwszej osobie czy może byście woleli w 3 os. ❤️
CZYTASZ
~Naruto~Dwa bijuu, jeden jinchuuriki
ФанфикNaruto myślał że jest zwykłym chłopcem, do czasu aż zaczął dostrzegac jak patrzą na niego ludzie z wioski i co mówią na widok jego osoby ,chłopak nie wiedział czemu mieszkańcy go nienawidzą, nie wiedział czy jest tez tego jakaś przyczyna ,... słysz...