=2=

332 51 6
                                    

Uciekłem z domu i wbiegłem w las,co ja narobiłem,co ja zrobiłem.....Zabiłem człowieka ale nie czuja poczucia winy,nie czuje strachu...Teraz tak nie mam gdzie mieszkać,muszę prawdopodobie uciekać przed policją do tego zaraz się ściemni i może będzie padać..Tak brawo Alex normalnie masz najlepsze urodziny świata,a na prezent urodzinowy zostałeś mordercą,no co jeszcze może się dziś popsuć.Co jeszcze dziś pójdze nie tak,to mój najgorszy dzień w życiu a z drugiej strony najlepszy bo zabiłem tego Jack'a.Lecz teraz nie wiem co mam zrobić.

Zaczyna powoli padać i wszystko przysłania gęsta mgła.

No ekstra jeszcze tego brakowało co jeszcze dziśaj pójdzie nie tak.Powoli szłem przez las,ale niczego nie widziałem.Założyłem kaptur bo zaczeło padać jak cholera.Robiło się już późno bo zaczeło się ściemniać,nic już wogóle nie było widać.Godzine szłem przez las,aż znowu usłeszałem ten głos.

~Znajdziesz mnie,już nie daleko,jeszcze troche,dobrze ci idze.Nie zbaczaj z drogii.

Czy ja mam słuchać tego głosu,no już go raz posłuchałem to zabiłem Jack'a,no ale dam się ponieśc i pójde tak jak każe ten głos.Chociaż mam złe przeczucia i czuje się obserwowany przez kogoś.Udawłem że nie zwracam uwagii na wszelki szum drzew,łamanie gałązek,chdzenie po trawie.Wmawiałem sobie że to tylko moja wyobraźnia daje siwe znaki.Nie mogłem udawać tak w nieskończonośc kiedyś musiałem się odwrócić i zobaczyć czy coś z tyłu za mną nie idzie.Szłem taki szłem,aż w końcu usłyszałem huk jakby któs spadł z drzewa albo się wywalił.No i się odwróciłem,ale nikogo tam nie było.

-Uff.....To tylko pewnie jakieś zwierze.-Powiedziałem.

-Napewno tak sądzisz?-Zapytał głos.

Ten ktoś powedział to za mną stojąc,odwrócić się,nie odwrócić się oto jest pytanie.Co wybrałem odwróciłem się.Ujrzałem chłopaka w pomarańczowych goglach z chustą przykrywająca twarz.Jego wzrok pusto się wpatrywał w moje oczy.Ta chwial była przerażająca,do tego nie był sam.Wra z nim było jeszcze dwóch takich.Jeden był w białej masce,a drugi,drugi na twarzy miał czerwony smutek i czerwone oczy.Spojrzałem po kolei na każdego.

-Co zabrakło ci języka w gębie młody?-Zapytał ten w masce.

-Heheh,mówi gość w białej masce arlekina.-Powiedziałem.

-Pfff...HAHAHAHA!-Zaśmiał się ten w goglach.

-Widze że masz poczucie humoru mały.Lecz mi jego brakuje,więc nie radze ci ze mną zaczynać.I tak już nie żyjesz.-Powiedział ten w masce.

-Taaa,wiesz ty też nie żyjesz.Bo ja umiem się bronić,i walczyć.-Odpowiedziałem.

-Ymmm...Nie wiem czy to dobry pomysł.Może to Slender powininien go załatwić.-Powiedział ten z czerwonymi oczami.

-Heheh.Ja go załatwie.-Powiedział ten w goglach.

-Nie tym razem to ja się pobawie.-Powiedział ten w masce.

-Yhhhh,no dobra masz go.-Powiedział ten w goglach.

Następnie ten w goglach i ten z czerwonymi oczami odsuneli się.

-Ostatnie słowa?-Zapytał ten w masce.

-Chyba raczej twoje.-Powiedziałem.

-Zobaczymy mały.-Powiedział ten w masce.

Ten w masce wyciągnął nóż z kieszeni i pod maską się uśmiechnął.Ja natomiast wyciągłem mój scyzoryk i uśmiechłem się pod szalem od ucha do ucha jak psychopatyczny morderca.Który tylko raz zabił,ale to dalej morderca.Chłopak w masce zaczoł biec w moją strone  z nożem,chciał mnie trafić nożem w brzuch ale odskoczyłem.Postanowiłem sam zaatakować i zadałem mu atak w ręke ale zrobiłem mu tylko małą szramę na ręcę lekko dziurawiąc mu kurtke.Chyba się wkurzył bo złapał mnie za rękę gdzie trzymałem scyzryk i pociągnął.Był silny ale nie dawałem za wygraną.Wyrwałem mu się z uścisku i z pięści dałem mu w twarz.Przez to się zachwiał,i się wkurzył i to bardzo.Bo zanim się obróciłem złapł mnie i przerzucił przez bark przez to z całej siłu uderzyłem o ziemię.Złapał mnie za dłoń gdzie miałem scyzoryk i przyłożył nó do gardła.

-Więc ostatnie słowa mały?-Zapytał cłopka w masce.

-Yup...-Wykończ mnie.

Brat ProxyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz