Po całym treningu ze Slenderem, i wielu historii które dowiedział się Blue Writter musiał on zrobić sobie przerwe przez co poszedł na spotkanie z Ticci Toby. Ten natomiast czekał na niego w lesie dokładnie pod drzewem dębu przy rzece. Gdzie na tym drzewie była jedna z kartek Slenderman oraz znak Proxy. Idąc przez las Writter wsłuchiwał się w odgłosy naturalne tego lasu, był może i bez uczuć oraz nie czół bólu. Lecz potrafił bardzo kochać przyrodę za wszytko co dawała oprócz jednej, jedynej malutkiej rzeczy nie cierpi z przyrody. Nie cierpi tego że stworzyła ona człowieka który potrafi zniszczyć wszystko co dobre. Wkońcu doszedł do Ticci Toby'ego i się z nim przywitał żółwikiem.
-No narescie jesteś Blue gdzie cie wcieło tyle na ciebie czekałem a żadnej żywej duszy nie spotkałem. By zabić lub potorturować. - Wybuchnął śmiechem Ticci Toby.
-Bardzo śmieszne, porstu Slenderman wziął mnie na trening i odwiedziałem się paru historii na temat samego siebie. Więc w sumie nie żałowałem dziśaj niczego. Od dziś będę się starać wypaść jak najlepiej. - Odpowiediałem pajając dumą.
-Wow,wow,wow. Bo zaraz spłoniesz w blasku dumy i co się stało?! Co się stało że mój przyjaciel Blue Writter będzie teraz się starać, bo chyba ja w to nie wierzę. - Zachichotał Ticci Toby.
Na to Blue Writter spojrzał na niego z miną zabójcy ale zrezygnowany z niego spóścił wzrok i również zaczął chichotać.
-No dobra już dobra, chcę poprstu być najlepszy koszmarem dla każdego człowieka, chcę pokazać im jak bardzo ich nienawidzę za to wszystko co robią. - Rzekłem.
-Widzę że bardzo nienawidzisz ludzi ale to zrozumiałe też ich nie cierpię ale że jestem tak w sumie człowiekiem to nic, chyba mnie nie zabijesz co? Jestem twoim przyjacielem od zabijania, śmiania się, wygłupów, i różnych innych rzeczy więc och Blue Writter'ze zlituj się nad swoim przyjacielem. - Odparł ze śmiechem Ticci Toby.
-Proszę cię, za bardzo dziś z ciebie nie mogę przestać się śmiać robisz mi to na złość prawda? - Zapytałem z chichotem w głosie.
-No może troszeczkę. -Odparł ze śmiechem Ticci Toby.
Nagle coś prouszyło się w krzakach. Ticci Toby i Blue Writter staneło szybko koło siebie nie spodziewali się że za krzaków wyjdzie nie kto inny jak Masky, który obserwował już ich od dawna. Następnue poszedł do nich i pokazał że mają spóścić bronię.
-Masky?! Ty nas podsłuchiwałeś?! - Wykrzyczał zdezorientowany Ticci Toby.
-Właśnie umalowany arlekine co tutaj niby miałbyś robić niż tylko podłuchiwać nas. - Rzekłem podejrzliwie.
-Nie mam czasu na takie głupoty jak wy cymbały mamy wracać do naszej kryjówki Slenderman wzywa wszystkich Proxy a wam teraz śmiechy i chihy w głowie ruszcie dupy i idziecie teraz ze mną. - Rozkazał Masky.
-Dobra, dobra nie buzuj się tka bo ci żyłka pęknie zaraz. - Powiedział Ticci Toby.
-Pewnie już mu dawno pękła tylko udaje że nie, bo to jest wielki Masky cały przywódca Proxy i nie możemy się mu sprzeciwić bo będzie kara albo trening-Rzekłem sarkastycznie.
Masky tylko lekko odwrócił głowę spojrzał na mnie kontem oka po czym dalej szliśmy już bez rozmowy aż doszliśmy do kryjówki.
CZYTASZ
Brat Proxy
TerrorCo jeśli jednak okaże się że Slenderman miał syna który sam nie wie kto jest jego ojcem.I specjalnie będzie poszukiwany przez Proxy. to wszystko tylko tutaj się wydarzy. #10-22 lipca 2018 #6-4 stycznia 2019 #1-4 czerwca 2021