=16=

103 17 0
                                    

Po całym treningu ze Slenderem, i wielu historii które dowiedział się Blue Writter musiał on zrobić sobie przerwe przez co poszedł na spotkanie z Ticci Toby. Ten natomiast czekał na niego w lesie dokładnie pod drzewem dębu przy rzece. Gdzie na tym drzewie była jedna z kartek Slenderman oraz znak Proxy. Idąc przez las Writter wsłuchiwał się w odgłosy naturalne tego lasu, był może i bez uczuć oraz nie czół bólu. Lecz potrafił bardzo kochać przyrodę za wszytko co dawała oprócz jednej, jedynej malutkiej rzeczy nie cierpi z przyrody. Nie cierpi tego że stworzyła ona człowieka który potrafi zniszczyć wszystko co dobre. Wkońcu doszedł do Ticci Toby'ego i się z nim przywitał żółwikiem.

-No narescie jesteś Blue gdzie cie wcieło tyle na ciebie czekałem a żadnej żywej duszy nie spotkałem. By zabić lub potorturować. - Wybuchnął śmiechem Ticci Toby.

-Bardzo śmieszne, porstu Slenderman wziął mnie na trening i odwiedziałem się paru historii na temat samego siebie. Więc w sumie nie żałowałem dziśaj niczego. Od dziś będę się starać wypaść jak najlepiej. - Odpowiediałem pajając dumą.

-Wow,wow,wow. Bo zaraz spłoniesz w blasku dumy i co się stało?! Co się stało że mój przyjaciel Blue Writter będzie teraz się starać, bo chyba ja w to nie wierzę. - Zachichotał Ticci Toby.

Na to Blue Writter spojrzał na niego z miną zabójcy ale zrezygnowany z niego spóścił wzrok i również zaczął chichotać.

-No dobra już dobra, chcę poprstu być najlepszy koszmarem dla każdego człowieka, chcę pokazać im jak bardzo ich nienawidzę za to wszystko co robią. - Rzekłem.

-Widzę że bardzo nienawidzisz ludzi ale to zrozumiałe też ich nie cierpię ale że jestem tak w sumie człowiekiem to nic, chyba mnie nie zabijesz co? Jestem twoim przyjacielem od zabijania, śmiania się, wygłupów, i różnych innych rzeczy więc och Blue Writter'ze zlituj się nad swoim przyjacielem. - Odparł ze śmiechem Ticci Toby.

-Proszę cię, za bardzo dziś z ciebie nie mogę przestać się śmiać robisz mi to na złość prawda? - Zapytałem z chichotem w głosie.

-No może troszeczkę. -Odparł ze śmiechem Ticci Toby.

Nagle coś prouszyło się w krzakach. Ticci Toby i Blue Writter staneło szybko koło siebie nie spodziewali się że za krzaków wyjdzie nie kto inny jak Masky, który obserwował już ich od dawna. Następnue poszedł do nich i pokazał że mają spóścić bronię.

-Masky?! Ty nas podsłuchiwałeś?! - Wykrzyczał zdezorientowany Ticci Toby.

-Właśnie umalowany arlekine co tutaj niby miałbyś robić niż tylko podłuchiwać nas. - Rzekłem podejrzliwie.

-Nie mam czasu na takie głupoty jak wy cymbały mamy wracać do naszej kryjówki Slenderman wzywa wszystkich Proxy a wam teraz śmiechy i chihy w głowie ruszcie dupy i idziecie teraz ze mną. - Rozkazał Masky.

-Dobra, dobra nie buzuj się tka bo ci żyłka pęknie zaraz. - Powiedział Ticci Toby.

-Pewnie już mu dawno pękła tylko udaje że nie, bo to jest wielki Masky cały przywódca Proxy i nie możemy się mu sprzeciwić bo będzie kara albo trening-Rzekłem sarkastycznie.

Masky tylko lekko odwrócił głowę spojrzał na mnie kontem oka po czym dalej szliśmy już bez rozmowy aż doszliśmy do kryjówki.

Brat ProxyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz