Rozdział #5

117 7 0
                                    

Następnego dnia w szkole starałam się nie myśleć o sytuacji z dnia poprzedniego. Pomyślałam tylko, że to pewnie jednorazowa sytuacja, a powiadomiony o wszystkim alfa podejmie odpowiednie kroki, co by takie sytuacje już się nie powtarzały. Jedynie moja siostra snuła dziwne teorie na temat tych wilków. Kora od zawsze była nieco paranoiczna, przejmowała się wszystkim nie potrzebnie. W tym przypadku nie było inaczej. Mówiła o tych wilkach, jak gdyby były nie wiadomo czym. Na jednej z przerw Kora klasycznie stała pogrążona w myślach, ja natomiast zajęłam się rozmową z Mary. Nagle dostrzegłam, że moja siostra zerka w stronę tego nowego chłopaka, o którym dzień wcześniej wspomniał Victor.

- Kora? Co ty? Zakochałaś się czy jak? - Zaśmiała się Mary.

- Co? Nie!

- Czemu więc tak się przyglądasz temu chłopakowi?

- Coś mi w nim nie pasuje, to wszystko. - Mruknęła Kora.

Przewróciłam na to oczami i sprawdziłam godzinę w telefonie, sapnęłam zirytowana, gdy uświadomiłam sobie ile jeszcze będę zmuszona siedzieć w tej szkole. Lekcje mijały dość szybko, jednak i tak zdążyłam się wynudzić za pięciu. Na szczęście po powrocie do domu nikt nie zagonił nas na trening czy na przykład do sprzątania, mogłyśmy więc zająć się sobą. Siedziałam spokojnie w pokoju, czytając się książkę. Gdy przeczytałam w niej fragment o tym, iż ktoś za pomocą żywiołu wody zatopił wioskę zerknęłam na szklankę, w której miałam właśnie wodę. Skupiłam przez chwilę wzrok na cieczy, by potem unieść rękę, co poskutkowało tym, że uformowana w kule woda podniosła się ponad naczynie. Uśmiechnęłam się lekko i opuściłam wodę z powrotem do szklanki. Jeśli chodziło o moją moc, to w kierunku władania wodą póki co nie zrobiłam dużych postępów i uniesienie wody ze szklanki było wszystkim, co jak dotąd umiałam.

Wieczorem wraz z Korą i rodzicami wybraliśmy się nad jezioro. Mama usiadła na rozłożonym wcześniej przez ojca kocu i zajęła się czytaniem książki, w czym nawet wszechobecne komary jej nie przeszkadzały, podczas gdy ja wraz z siostrą miałyśmy ochotę wskoczyć do wody, by choć na chwilę te małe cholerstwa się od nas odczepiły. Tacie również komary zdawały się nieco przeszkadzać, ale nie udawał upośledzonej małpy, jak ja i Kora, gdy starałyśmy się odpędzić od siebie te natrętne owady. Ojciec patrzył przez chwilę na tafle wody, jednak potem jego wzrok padł na mnie. Dostrzegłam delikatny błysk w jego zielonych oczach. Wzrok taty po chwili padł na moją siostrę, Kora była jednak zbyt zajęta komarami, by to zauważyć.

– Kora – odezwał się nagle tata, na co wzrok mojej siostry padł na niego – spróbuj rozpalić tam ogień.

Tata wskazał miejsce, gdzie ziemia był już wypalona od poprzednich ognisk. Kora przytaknęła ojcu i spojrzała na wcześniej wspomniane miejsce. Czarnowłosa wzięła głęboki wdech i skupiła wzrok na spopielonym podłożu. Po kilku sekundach ogień w końcu zaczął się tlić, nagle pojawił się spory płomień. Tata popatrzył na to, potem jednak jego wzrok padł na moją siostrę. Ja sama również wpatrywałam się w płomień, który... Zaczął się gwałtownie powiększać. Odwróciłam się szybko w stronę mojej siostry, która próbowała opanować płomień, jednak z marnym skutkiem.

– Leah ugaś to. – Rzucił szybko ojciec, w którego głosie można było doszukać się paniki.

Bez zawahania przy pomocy mocy uniosłam trochę wody z jeziora i spuściłam ją wprost na ogień, gasząc go. Kora patrzyła na to, po czym przetarła twarz dłońmi. Tata sapnął tylko i zerknął na swoją starszą córkę.

– Będziecie musiały jeszcze trochę popracować nad waszymi mocami, zwłaszcza ty Kora. – Rzekł ojciec.

Kora tylko westchnęła ciężko i przytaknęła mu. Mnie natomiast zaczęło zastanawiać skąd u mojej siostry tak nagła utrata kontroli. Nigdy wcześniej jej się to nie zdarzało, jednak teraz czuć było, iż była spięta.

Yin & YangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz