Leah
Nie byłam zbyt przekonana do pomysłu Connora o odwiedzeniu naszej szkoły, lecz wolałam aby sprawdził, czy aby na pewno nie czai się tam żaden demon. Nie widziało mi się próbować powstrzymywać jakiejś szkarady z innego świata, zwłaszcza na oczach ludzi. Kiedy więc nastał środowy poranek, a my z Korą z bólem serc i nieco innych części ciała dotarłyśmy do szkoły rozpoczęło się odliczanie do przybycia czarnowłosego chłopaka. Lekcje mijały szybko, z każdą kolejną czułam coraz większy niepokój. W końcu nastała godzina przybycia jednego z braci. Stałam właśnie pod płotem razem z Marybeth i moją siostrą, gdy w moje nozdrza uderzył zapach Connora. Rozejrzałam się, lecz nie udało mi się nigdzie zobaczyć chłopaka. Wzruszyłam ramiona, może woń była po prostu podobna.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - Usłyszałam nagle za sobą.
Odskoczyłam jak poparzona od płotu, przyciągając tym uwagę Mary i Kory. Za płotem stał nie kto inny, jak Connor, szczerząc zęby w rozbawieniu. Miałam ochotę go zdzielić w twarz i zedrzeć mu ten uśmieszek, ale skutecznie się powstrzymałam. Moja siostra odwróciła się do chłopaka, jak tylko ten zaśmiał się głośno, dostrzegając w jaki sposób na niego patrzę.
- W końcu jesteś. - Rzuciła Kora.
- Wybaczcie za spóźnienie, ale coś mi wypadło. Udało wam się coś zauważyć?
- Nie. - Odpowiedziałam.
- Nic. - Mruknęła moja siostra.
- Dobra - chłopak klasnął w dłonie, po czym zwrócił wzrok na sporą grupę uczniów stłoczoną przy wejściu do budynku szkoły. Zauważyłam, iż jego oczy błysnęły nieznacznie, a brawi się zmarszczyły. - coś mi tu nie pasuje.
- Co masz na myśli? - Rzuciła zaintrygowana Kora, kiedy jednak Connor miał odpowiedzieć odchrząknęłam i ruchem głowy wskazałam Mary, która cały ten czas stała obok. Co prawda zbyt zajęta telefonem, by zwracać uwagę na otoczenie.
Czarnowłosy popatrzył na Marybeth, a potem przywołał mnie i Korę bliżej siebie ruchem dłoni. Podeszłyśmy więc bliżej, a Connor nachylił się do nas. Na szczęście dla nas miałyśmy bardziej wyczulony słuch, więc chłopak mógł spokojnie mówić szeptem.
- Czuję tam coś, ale za cholerę nie mogę tego zidentyfikować.
- Czyli co? Nic nie sprawdzisz?
- Spokojnie. - Mruknął Connor, uśmiechając się zawadiacko.
Skrzyżowałam ramiona na piersi, obserwując poczynania chłopaka. Czarnowłosy zamknął oczy na kilka sekund, a gdy je ponownie otworzył połyskiwały nienaturalnym światłem, ich kolor jednak nie uległ zmianie. Patrzyłam na to nieco zaskoczona. Patrzyłam jak bez mrugania wpatruje się w stojącą nieopodal grupkę nastolatków, a blask jego oczu staje się coraz bardziej intensywny. W końcu czarnowłosy potrząsnął głową, a blask przygasł, wtedy też zobaczyłam, jak wyraz jego twarzy radykalnie się zmienia, z zawadiackiego uśmiechu na dziwną powagę, której nie potrafiłam zrozumieć za nic w świecie. Kora najwyraźniej również to zauważając posłała chłopakowi zdziwione spojrzenie.
- Wszystko... Dobrze? - Mruknęłam niepewnie, patrząc na czarnowłosego.
- Wiem, że często o to prosimy, ale przyjdzie po szkole do parku, raczej wiecie, który mam na myśli. Wtedy wam wszystko wyjaśnię. - Odpowiedział Connor.
Chciałam już w jakiś sposób skomentować zachowanie Connora, lecz moja siostra przytaknęła tylko na jego słowa, a ten oddalił się bez słowa. Uniosłam brew, zastanawiało mnie, co konkretnie zobaczył tam Connor, ale najwyraźniej póki co miało to pozostać dla mnie tajemnicą, niezwykle frustrującą tajemnicą. Kora westchnęła, po czym spojrzała na mnie.
- No nic, chodźmy na lekcje. - Mruknęła, przytaknęłam.
- Przydałoby się.
- Coś mnie ominęło? - Wtrąciła nagle Mary, odrywając wzrok od telefonu.
Ja i Kora skierowałyśmy wzrok na dziewczynę, po czym spojrzałyśmy na siebie. Mary patrzyła na nas zdziwiona, gdy w jednym momencie wybuchnęłyśmy niekontrolowanym śmiechem.
CZYTASZ
Yin & Yang
WerewolfWielu sądziło, że stara legenda popadła już w niepamięć. Równie wielu nigdy nie przestało wierzyć w jej słowa, ci nie zwątpili w magię symbolu Yin Yang. Wilki nim naznaczone rodziły się obdarzone niezwykłymi zdolnościami. Jednymi z takich wilków są...