Wedle słów taty następne dni wraz z siostrą spędziłyśmy na ćwiczeniu naszych dziwnych zdolności. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego tak bardzo różniłyśmy się od innych wilków w naszym wieku. Znałam ich sporo, jednak żaden z nich nie miał mocy tak jak ja i moja siostra. Gdy byłyśmy mniejsze rodzice często mówili nam, że urodziłyśmy się inne, wyjątkowe. Szkoda tylko, iż nigdy nie wyjaśnili o co z tym dokładnie chodzi. Stałam na brzegu rzeki, bawiąc się strumieniem wody, poprzez formowanie go w róże dziwne kształty. Zerknęłam na Kore, która siedziałam na kamieniu nieopodal mnie i czytała. Uśmiechnęłam się złośliwie pod nosem i posłałam strumień wody wprost na siostrę, gdy tylko ciecz zetknęła się z jej twarzą ta krzyknęła zdezorientowana i wstała szybko. Wybuchnęłam śmiechem, gdy czarnowłosa posłała mi nienawistne spojrzenie.
- Takie to zabawne? - Mruknęła, wycierając twarz.
- Bardziej niż sądzisz. - Rzuciłam nadal rozbawiona.
- Chyba miałyśmy trenować, a nie używać mocy przeciwko sobie.
- Po pierwsze: to ty siedzisz i czytasz zamiast ćwiczyć, a po drugie: to woda, a nie kwas. Nic ci nie będzie. - Zaśmiałam się.
Kora jedynie przewróciła oczami i odłożywszy wcześniej książkę wróciła do ćwiczeń. Ćwiczyłyśmy tak już dobre kilka godzin, przez co powoli zaczynałam mieć dość. Wbrew pozorom takie ćwiczenia męczyły o wiele bardziej niż te skupione na walce. Do tej pory nie wiedziałam też po co tak właściwie kazano nam ćwiczyć używanie mocy. Nie sądziłam by kiedykolwiek nam się to przydało, a mimo to kazano nam to robić. To tylko bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, iż ci, którzy byli dookoła nas nie mówili nam wszystkiego i wciąż wiele przed nami ukrywali.
Po godzinie spędzonej na ćwiczeniach w końcu postanowiłam zrobić sobie przerwę. Sapnęłam zmęczona i usiadłam na pniu powalonego, najpewniej przez wiatr, drzewa. Spojrzałam w stronę Kory, która skupiona na wznieconym przez nią płomieniu, o mało nie potknęła się o spory kamień i nie zafundowała sobie kąpieli w rzece. Prychnęłam cicho rozbawiona, słysząc przekleństwo, dobiegające od Kory. Zamknęłam oczy i zaczęłam wsłuchiwać się w szum wody. Nagle do moich uszu doszedł dźwięk, który nie przypominał w niczym tych słyszanych do tej pory. Wstałam więc szybko z pnia, na którym do tej pory siedziałam i rozejrzałam się dookoła siebie.
- Leah? - usłyszałam głos siostry - co jest?
Nie musiałam wcale odpowiadać, dźwięk rozległ się ponownie, jednak o wiele głośniej niż przedtem. Kora podeszła bliżej mnie i stanęła tak, że zetknęłyśmy się plecami, zerknęłam na nią. Obrała dobrą strategię, na wypadek gdyby ktoś postanowił nas zaatakować mogłyśmy się skuteczniej bronić. Czułam jak serce zaczyna mi mocniej bić. Tajemnicze odgłosy stawały się coraz głośniejsze, ktoś krążył wokół nas. W końcu udało mi się namierzyć, z której strony dźwięk był słyszalny najbardziej i w tę właśnie stronę posłałam strumień wody. Jakież było moje zdziwienie, gdy z krzaków wyszli dwaj młodzi mężczyźni, a jeden z nich bawił się strumieniem, który chwilę temu wysłałam. Kora popatrzyła na nowoprzybyłych i otworzyła szerzej oczy.
- Ładnie to tak atakować ludzi, którzy spokojne spacerują po lesie? - Rzucił jeden z chłopaków, miał on czarne włosy i brązowe oczy, charakterystyczny był też tatuaż wilczej łapy, widniejący na grzbiecie jego lewej dłoni.
Patrzyłam na nieznajomych zdezorientowana. Czarnowłosy patrzył na nas nieco rozbawiony, jednak chyba tylko jemu było wtedy do śmiechu. Drugi z nich, szatyn o niebieskich oczach, przyglądał się całej sytuacji, wciąż bawiąc się strumieniem wody. Po chwili jednak sprawił, iż woda wróciła do koryta rzecznego.
- Wybaczcie, że was przestraszyliśmy - odezwał się szatyn, również nieco rozbawiony - nie mamy złych zamiarów. Jestem Xavier, a ten cwaniaczek to mój brat, Connor.
- Jestem Kora - rzuciła nieco nieufnie moja starsza siostra - a to Leah.
Patrzyłam już dłuższą chwilę na nowo poznanych jegomości i z każdą sekundą ich twarze wydawały mi się coraz bardziej znajome. Byłam niemal pewna, że gdzieś ich widziałam. Jednak jeszcze większe zdziwienie wywoływał u mnie fakt, iż jeden z nich potrafi władać żywiołem wody, po czym łatwo było się domyślić, że drugi z braci potrafi to samo z ogniem.
– Czy to na pewno bezpieczne? Używanie mocy w środku lasu? – Zapytał czarnowłosy chłopak, uśmiechając się drwiąco.
– A co się może stać? I tak nikogo tu nie ma. – Rzuciłam, wzruszając ramionami.
– Nie wiem czy panoszące się wokół demony to jest coś, co można od tak olać. – Tym razem odezwał się drugi z braci.
Kora popatrzyła na braci jednocześnie zdziwiona i zaniepokojona, ja jedynie unioslam brew. O czym on do cholery mówił? Widząc nasze zakłopotanie bracia spoważnieli i popatrzyli na siebie, po czym ponownie zwrócili głowy w naszym kierunku.
– A więc wy nie wiecie? – Mruknął chłopak znany jako Xavier.
– O czym niby?
Poważne spojrzenie obu braci dało mi do zrozumienia, iż coś faktycznie było na rzeczy i zapewne niedługo dowiemy się co konkretnie.
CZYTASZ
Yin & Yang
WerewolfWielu sądziło, że stara legenda popadła już w niepamięć. Równie wielu nigdy nie przestało wierzyć w jej słowa, ci nie zwątpili w magię symbolu Yin Yang. Wilki nim naznaczone rodziły się obdarzone niezwykłymi zdolnościami. Jednymi z takich wilków są...