Rozdział #9

70 6 0
                                    

  W końcu udało mi się otrząsnąć ze stanu, w jakim się znalazłam przez wpadnięcie na Jacksona. Odsunęłam się od chłopaka, mrucząc pod nosem, że nic mi nie jest. Ten popatrzył na mnie przez kilka chwil. Nie wiem czy gdyby nie moja siostra, która nagle zmaterializowała się obok mnie byłabym w stanie sama wycofać się z sytuacji, w jakiej się znalazłam. Niebieskooka widząc, iż stoję obok gościa, od którego miałam trzymać się z dala chwyciła mnie za rękę, mruknęła coś do Jacksona, po czym pociągnęła mnie w tylko sobie znanym kierunku. Czułam na sobie wzrok brązowookiego, ale nie odważyłam się odwrócić głowy i na niego spojrzeć, gdy moja siostra ciągnęła mnie w kierunku jednej z klas. Po chwili puściła mnie, a jej wzrok wbił się prosto w moje oczy.

– Chyba miałaś z nim nie gadać. – Sarknęła Leah.

– Wpadłam na niego przez przypadek. – Przewróciła oczami, patrząc na siostrę, która najwyraźniej była na mnie dość wkurzona.

– Rozumiem, ale to nie tłumaczy dlaczego stałaś i patrzyłaś na niego, jak zahipnotyzowana.

– Ja... – próbowałam się bronić, ale dotarło do mnie, że sama nie znam przyczyny. – ja sama nie wiem...

Leah najwyraźniej chciała coś jeszcze dodać, lecz właśnie wtedy rozbrzmiał dzwonek zwiastujacy lekcje. Moja siostra wymruczała tylko coś w stylu "porozmawiamy o tym później", po czym ruszyła do klasy za resztą  uczniów. Westchnęłam cicho i poszłam w jej ślady. Po lekcjach i powrocie do domu wraz z siostrą postanowiłyśmy spotkać się z Connorem i Xavierem. Tak więc kilka godzin później byłyśmy już w drodze na miejsce spotkania. Sama nie wiedziałam dlaczego, ale stresowałam się tym spotkaniem. Gdy kilka minut potem znalazłyśmy się na leśnej polanie, na której miałyśmy spotkać się z braćmi mój stres wskoczył na wyższy poziom.

– No i gdzie oni są? – Sarknęła zniecierpliwiona Leah.

Jak na zawołanie z lasu wyłoniły się dwie męskie sylwetki. Xavier jako pierwszy wyszedł nam na przeciw, Connor szedł kilka kroków za bratem.

– Przepraszamy za spóźnienie, ale mieliśmy małą sprzeczkę z rodzicami. – Wyjaśnił Xavier, wtedy też usłyszałam jego szybko bijące serce.

– Małą? – prychnął Connor. – gdybym cie nie wyciągnął z domu, to nie jestem pewien czy byś tam wszystkiego nie zatopił.

– Nie ważne już – szatyn pokręcił głową. – o co chodzi dziewczyny? Raczej bez powodu nie chciałyście się spotkać.

– I masz rację. – Przyznała Leah.

– A więc?

– Chciałybyśmy abyście opowiedzieli nam coś więcej o tych demonach, które potrafią się kamuflować.

Bracia popatrzyli po sobie, lecz obaj przytaknęli, po czym wszyscy usiedliśmy na ziemi. Connor bawił się swoim telefonem, podczas gdy Xavier najpewniej zaczął układać w głowie sensowne zdania. W końcu szatyn zaczął swą opowieść.

– Jak już wcześniej wspominałem, demony, które śmiało można nazwać kameleonami potrafią się bardzo dobrze maskować wśród ludzi.

– Można je jakoś rozpoznać? – Wcięła się Leah.

– Owszem. Po oczach. – Mruknął Connor.

– Co to znaczy?

Xavier poraz kolejny zamyślił się na dłuższą chwilę. Connor również zdawał się szukać w głowie odpowiedzi na zadane pytanie. Domyśliłam się, iż obaj musieli przypomnieć sobie dokładnie tę informację, aby nie wprowadzić nas w błąd.

– Ich spojrzenie zazwyczaj... Wyraża dużo. Kiedy się patrzy w oczy tych kreatur ma się wrażenie, jakby patrzyło się w oczy wściekłemu, dzikiemu zwierzęciu. Słyszałem też o innych przypadkach, lecz zazwyczaj mówi się właśnie o dzikim wzroku.

Po usłyszeniu tych słów cała się spięłam. Przypomniał mi się wzrok chłopaka ze szkoły, tego, z którym się zderzyłam podczas przerwy. Jego wzrok był dziki, a przy tym pożądliwy. Czy to możliwe aby wśród uczniów naszej szkoły czaił się demon? Przez swoje dywagacje nie usłyszałam, iż ktoś mnie woła. Dopiero po kilku sekundach spojrzałam w stronę mojej siostry, która przewróciła na mnie oczami, jak tylko moje spojrzenie skupiło się na jej osobie.

– Pytałam czemu się tak zamyśliłaś. Znowu.

– Wydaje mi się, że w naszej szkole jest ktoś kogo można podejrzewać o... Bycie demonem.

– Co masz na myśli? – Zapytał zaintrygowany Connor.

– Dzisiaj zderzyłam się z pewnym chłopakiem, gdy spojrzałam mu w oczy zobaczyłam w nich te dzikość, o której wspominał Xavier, ale nie jestem pewna czy dobrze to interpretuje.

Bracia popatrzyli po sobie, posyłając sobie porozumiewawcze spojrzenia. Po kilku chwilach obaj spojrzeli na nas. Leah nieco się spięła zapewne wyczuwając, iż coś się święci.

– Do której szkoły chodzicie? – Zapytał nagle Connor. Przytaknął, gdy udzieliłam mu odpowiedzi.

– Zgodzicie się na to, aby jeden z nas przyszedł tam przy najbliższej okazji i obadał sprawę? – Rzucił Xavier.

– Tak, tylko musi być dyskretny, co by nauczyciele się nie przyczepili.

– Bez obaw, przyjrzę się tylko temu chłopakowi, o którym wspominała Kora i sobie pójdę. – Rzekł Connor, na co Leah uniosła brew.

– Czyli ustalone, że to Ty przyjdziesz?

– Tak. Ja mam za dużą kosę z rodzicami i ojciec zapewne nie pozwoli się mi wyrwać z domu przez najbliższe kilka dni. – Wyjaśnił Xavier, przewracając oczami.

– Spokojnie braciszku. Poradzę sobie.

– Tylko w nic się nie wpakuj, jak to masz w zwyczaju. – Skarcił brata Xavier.

– Przepraszam najmocniej, nie pakuję się w kłopoty cały czas w przeciwieństwie do ciebie.

W taki oto sposób bracia rozpoczęli długą dyskusje między sobą, a gdy w końcu przerwali ustaliliśmy, iż Connor odwiedzi naszą szkołę w najbliższą środę, kiedy to ma najkrócej lekcje. Obaj bracia uczęszczali do prywatnej szkoły, gdyż ich ojciec stwierdził, że będzie to dla nich bezpieczniejsze rozwiązanie. Westchnęłam głośno, zastanawiając się czy plan braci wypali, dzięki czemu dowiem się czy moje podejrzenia względem tajemniczego chłopaka są słuszne.

Yin & YangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz