10. Charles Marshall

21.5K 1.4K 45
                                    

Eileen:

Pogrążona w ciemności słyszałam stłumione dźwięki kopyt, stukających o podłoże, a moje ciało raz za razem drżało, gdy podłoże na którym leżałam trzęsło się pod wpływem uskoków na drodze. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie się znajduję i nawet mnie to nie interesowało w tamtej chwili. Podobał mi się słodki niebyt w którym się znalazłam, a ja nawet nie miałam siły by unieść powieki.

Zdarzenia dzisiejszego dnia były dla mnie zbyt ciężkie. To był obraz którego nie mogłam wyrzucić ze swojej głowy. To był już drugi raz gdy ktoś zginął na moich oczach, lecz tym razem było to o wiele bardziej makabryczne. Tego co się tam stało, nie dało się wyrazić słowami, nic nie było w stanie opisać pustki jaką miałam w głowie. 

Nie czułam już żalu i strachu.

Czułam pustkę.

Czy właśnie to się działo gdy człowiek widział zbyt wiele zgonów? Czy można było się uodpornić na ten widok? To dlatego zmienni zabijali bez wahania?

Czy naprawdę śmierć mogła stać się czymś obok czego dało się przejść obojętnie?

Uwięziona w ciemności, w lawinie myśli w mojej głowie poczułam frustrację i zapragnęłam wyjść z tego letargu, nie chciałam dłużej myśleć. Im więcej analizowałam tym bardziej czułam zimno w swojej duszy. Jakbym traciła część swojego człowieczeństwa.

Czy to właśnie odporność na widok śmierci sprawiła, że zmienni nas zdominowali?

Czy to ona dała im przewagę i pozwoliła na bestialskie mordy?

W chwili w której te pytania pojawiły się w mojej głowie, rytm mojego serca przyśpieszył, a ja gwałtownie zassałam powietrze do swoich płuc. Mimowolnie gwałtownie uniosłam się na łokciach i otworzyłam oczy jednak wciąż spowijała mnie ciemność.

Brak jakiegokolwiek widoku sprawił, że wpadłam w histerię. Zaczęłam chaotycznie, szybko oddychać i w niekontrolowany sposób dotykać swoje ciało.

Wędrowałam dłońmi po delikatnym materiale otulającym moje ciało, aż dotarłam do szyi i przesunęłam dłonie na twarz, chcąc przetrzeć swoje oczy by znów ujrzeć światło.

Gdy jednak moja dłoń przesunęła się wyżej poczułam miękki i delikatny materiał przesłaniający moje powieki i fragment nosa.

Z mojego gardła wydostał się cichy syk, a ja chwyciłam materiał chcąc się go pozbyć, lecz nim jednak to zrobiłam ktoś chwycił mój nadgarstek i szarpnął nim w bok.

Wiedząc, że nie jestem sama zamarłam w oczekiwaniu na to co się wydarzy.

Charles:

W ciszy i spokoju obserwowałem jak dziewczyna imieniem Eileen nerwowo przebudzała się. Widziałem jak przesuwa dłońmi po swoim ciele i słyszałem szaleńczy rytm jaki obrało jej serce. Gdy jednak dostrzegłem, że chce zerwać z oczu przepaskę powstrzymałem ją, ujmując jej nadgarstek w swoją dłoń.

Za wszelką cenę nie chciałem dopełnić naszej więzi, tak było lepiej, choć moja wilcza strona wyła niezadowolona. Tak bardzo pragnąłem ujrzeć jakiej barwy są jej tęczówki, jednak opierałem się temu- nie mogłem do tego dopuścić. Byłem wilkiem, drapieżnikiem, panem, a ona?

Zwykłym nic niewartym człowiekiem, była słaba i bezbronna. W każdej chwili byłem w stanie skręcić jej kark, a ona nie zdążyłaby nawet mrugnąć. Jednak nie chciałem tego robić, bo mimo że jej nie znałem, to czułem moją rosnącą sympatię, zupełnie tak jakby nieznana siła przyciągała mnie w jej kierunku. Chciałem ją poznać, lecz dla naszego wspólnego dobra wiedziałem, że muszę trzymać się od niej z daleka:

Arkana wilczych rodówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz