Charles:
Nie mogąc się powstrzymać, zaciągnąłem się słodkim zapachem Eileen, niemal natychmiast słysząc, jak jej oddech przyśpiesza, a ona sama drży:
— Wiesz, że nie powinno cię tu być? — zapytałem, mimowolnie chwytając ją w talii.
— Ale jestem — odpowiedziała śmiało, czym mnie mile zaskoczyła, zawsze wydawała się bardzo nieśmiała i skryta, lecz teraz wyczuwałem drobną zmianę w jej zachowaniu. — Nie widuję cię ostatnio — dodała z wahaniem.
— Jestem bardzo zajęty.
—Rachel? — to pytanie mnie zirytowało.
— To nie twoja sprawa.
— Masz rację, nie moja, a jednak mnie to interesuje.
— To niech przestanie.
— Nie chcesz ze mną rozmawiać, nie chcesz mnie widzieć. Nie pozwalasz, bym cię ujrzała, bawisz się ze mną, igrasz, wzywasz tylko po to, by namącić mi w głowie. Powiedz szczerze, po co tu jestem alfo?
— Bo ja tego chcę — odwarkuję zirytowany.
— Mam rodzinę, tęsknię za ojcem i braćmi, nie traktuj mnie jak zabawkę, uwolnij mnie.
— Wiesz, że nie mogę, prosisz o zbyt wiele. Proszę Eileen, wracaj już do haremu.
— Jesteś władcą, możesz wszystko, tylko tego nie chcesz. Odpowiada ci to, że tu jestem, lecz nie patrzysz na to, że to mnie przytłacza, to nie mój świat.
— Twój świat jest tam, gdzie ja — wycedziłem przez zęby, puszczając ją i popychając lekko do przodu, chcąc by odeszła.
— Wiesz, że bym nikomu nie zdradziła, że się znamy. Skłamię, że uciekłam z domu publicznego, nikt nie będzie zadawał zbędnych pytań.
— Jeśli ktokolwiek by się dowiedział o tym, co nas łączy to byłoby źle. Twoja rodzina mogłaby zginąć, naprawdę chcesz ich narażać?
— A, co takiego jest między nami? Nic. Nie ma nas. Jedyne, co nas łączy to fakt, że tu jestem- odparła, po czym po prostu odeszła pozostawiając mnie samego i zmieszanego, z milionem myśli kłębiących się w mojej głowie.
Westchnąłem ciężko i ruszyłem przed siebie, rozmyślając o słowach rudowłosej.
Miała rację, ale musiała zrozumieć, że to był jej nowy dom i czy chciała, czy nie musiała w nim pozostać.
Należała do mnie.
A ja nie miałem zamiaru oddawać swojej własności.
***
W pałacu dało się wyczuć nerwową atmosferę, nadchodząca wojna wprawiała wszystkich w ponury nastrój. Gdyby tego było mało, swoją wizytę zapowiedział syn jednego z gubernatorów prowincji.
Joshua Gosbar miał przywieźć ważne dokumenty od swojego ojca, osobiście lubiłem go, ale jak Bóg mi świadkiem jego siostra doprowadzała mnie do szewskiej pasji.
Młodziutka bliźniaczka Gosbara o wdzięcznym imieniu Isabella była iście piekielną istotą.
Uwielbiała kokietować i uwodzić majętnych mężczyzn, którzy mogliby zagwarantować jej dostatnie życie. Niestety chcąc, nie chcąc ku mojej rozpaczy, ja również znalazłem się na jej celowniku.
To, co potrafiła zrobić, by osiągnąć swój cel, przekraczało wszelkie granice. Pamiętałem chwilę gdy pewnego razu wparowała mi niby przypadkiem do łaźni, gdy zażywałem kąpieli. Była bezwzględna jak modliszka czekająca na swoją ofiarę.
CZYTASZ
Arkana wilczych rodów
WerewolfŚwiat, w którym potwory z koszmarów ujawniają swoje istnienie, zmusza ludzi do życia w strachu i niepewności. Każdy kolejny zachód może stać się ostatnim, tu nie ma wiary, nadziei. Pozostaje tylko błagać, błagać i prosić o łaskę. Eileen Hearst jak k...