39. Kochałeś moją matkę?

12.4K 995 170
                                    

Richard Griffin:

Wpatrując się w twarz mojej nieprzytomnej córki, czułem ulgę, że w końcu ją znalazłem, ale również niepokój spowodowany jej stanem. Czułem wyrzuty sumienia, obwiniałem się, że z mojej winy moje dziecko cierpi.

Było mi wstyd.

-Dlaczego ona się nie budzi?- wyszeptałem, spoglądając na Thomasa.

Był on moim wiernym przyjacielem i pałacowym medykiem. Jego brązowe oczy widziały niemalże całe moje życie. Doskonale wiedział, jak bardzo cierpiałem po stracie Nory i martwił się gdy widział, jak odchodzę od zmysłów, siedząc przy łożu Eileen.

-Bardzo duże przeżyła, musisz być cierpliwy - odparł spokojnym tonem.

-Minęło tyle dni - jęknąłem. - To wszystko moja wina. Nie powinienem był wydawać rozkazu zabicia więźniów. Powinienem był pójść do nich, sprawdzić, zobaczyć, cokolwiek.

-To nie twoja wina ojcze - wtrącił Marcus.- Skąd mogłeś wiedzieć, że moja siostra tam jest?

-Powinienem ją wyczuć. Jest zupełnie jak twoja matka, nawet zapach mają identyczny, tam na dole, przez chwilę myślałem, że to ona. Byłem pewien, że patrzę w twarz mojej kochanej Nory.

-Nie możesz się obwiniać, ja spędziłem z nią wiele czasu w pałacu Marshalla. Kilkukrotnie z nią rozmawiałem, raz nawet groziłem, a jednak nie wyczułem, że jest moją siostrą - wyznał, a ja zerwałem się i spojrzałem na niego:

-Groziłeś jej? - syknąłem, a on posłał mi przepraszające spojrzenie.

-Skąd mogłem wiedzieć, że to moja siostra? Myślałem, że to kolejna dziwka Marshalla, że kolejna chce dać mu gromadkę dzieci. Starałem się, jak mogłem, by żadna nie weszła do jego sypialni, tylko Rachel na to pozwalałem. Robiłem wszystko, by ją pokochał.

-Dlaczego? Przecież była twoją siostrą! Chciałeś ją oddać w ramiona wroga? Mordercy twojej matki? - żachnąłem się, kompletnie nie rozumiejąc postępowania syna.

-Po pierwsze ojcze to nie wiedziałem, że moją matką jest inna kobieta, a po drugie to Rachel nigdy nie była moją siostrą...

-Ale tak ją traktowałeś - wtrąciłem, ponownie przysiadając obok Eileen.

-To bez znaczenia, po prostu chciałem mieć blisko Marshalla kogoś, kogo łatwo mi było kontrolować. Kogoś, kto zrobiłby dla mnie wszystko.

-Sprytne - stwierdziłem, po chwili namysłu.

-Wiem - odparł, uśmiechając się dumnie.

-Marcusie? - wyszeptałem cicho, wpatrując się w pogrążoną we śnie rudowłosą.

-Tak ojcze?

-Czy ona tam była? - zapytałem drżącym głosem.- Czy była w łożu Marshalla?

-Nie wiem - wyznał cicho.- Od pewnego czasu Charles stał się bardzo skryty. Nie chciał dzielić się swoimi sprawami.

-Jeśli on ją skrzywdził -zacisnąłem pięści.- Zabije go, zatłukę jak świnię.

-On i tak zginie, jego era musi się skończyć.

-Nie tylko jego synu, nasza również.

-Co masz na myśli?

Wzruszyłem ramionami, wzdychając głośno.

-Popatrz, do czego doprowadziły rządy zmiennych. Twoja matka, moja piękna Nora nie żyje. Odebrali mi ją, była taka cudowna, pełna pasji, życia, ale zabrali mi ją. Wyrwali serce z mojej piersi dla głupiej zemsty.

Arkana wilczych rodówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz