2.

3.3K 261 43
                                    

Nic tylko zacząć sobie mentalnie klaskać. Brawo Camila. Właśnie wykopałaś sobie grób. Wszyscy mówili, żebym uważała co mówię, to nie. Jak zwykle musiałam zrobić po swojemu.

Idiotka z ciebie Cabello.

-Prze-przepraszam... Ja nie wiedziałam...- przerażona zaczęłam się jąkać.

-Oczywiście, że nie wiedziałaś, bo niby skąd. Ale powiem ci coś w sekrecie- nachyliła się nad moim uchem- Rób tak dalej, a nie dożyjesz poranka.

Potem odsunęła się ode mnie, spojrzała w moje oczy i poszła w kierunku drzwi.

-Lauren! Dalej chcesz zmienić Dinah?- zawołał Chris, zanim zniknęła.

-Nie. Ale jeżeli Hansen znów mnie draśnie, to najwyżej ją w nocy potnę- zaśmiała się ponuro.

-Też cię kocham Lauser- odrzekła sarkastycznie blondynka.

Lauren stała jeszcze chwilę w progu tyłem do nas i nic nie mówiła. Po kilku sekundach wyszła i prawdopodobnie zamknęła się z hukiem w moim pokoju.

-Obudziłaś lwa- zaśmiała się Taylor- Radzę ci się zakluczyć na noc.

-Nic to jej nie da. Przecież Lauren jest najlepszą skrytobójczynią na świecie- zachichotała Dinah.

O chuj.

Jestem martwa.

-Nie martw się Mila. Ona tylko cię najwyżej postraszy- pocieszał mmie Chris, kiedy zobaczył moją przerażoną minę- A wy dwie- wskazał na Dinah i Taylor- Lepiej zajmijcie się czymś pożytecznym. Dinah, idź wyczyścić broń, a ty Tay pomóż jej. Skończę z Milą i zejdziemy na kolację.

Dziewczyny pokiwały głowami i wyszły cicho z pokoju i zamknęły drzwi. Christopher westchnął i oparł się o fotel.

-Przydzieliłem ci prowadzących do każdego bloku ćwiczeń- odrzekł w końcu- Strzelanie masz z Dinah, pierwszą pomoc z Ally, a atak i samoobronę... z Lauren...

-Co? Przecież ona mnie zabije!- spanikowałam

-Spokojnie Mila. Nie pozwolę, żeby coś ci zrobiła. Jeżeli zacznie cię krzywdzić, osobiście się nią zajmę. Tylko pamiętaj, że ona daje wycisk na ćwiczeniach.

-Jeżeli złamie mi ręce, to nie wiem co zrobię.

-Nie złamie. Uspokój się i chodź na kolację. A tu masz rozpiskę zajęć- podał mi kartkę i wstał.

Poszłam w jego ślady i zeszliśmy do jadalni, gdzie przy wielkim stole siedziały wszystkie osoby. Wszystkie oprócz Lauren. Chris zajął miejsce na poczatku stołu, a ja zaraz po jego prawicy, bo Tay odstąpiła mi miejsca, żebym nie czuła się nieswojo.

Zaczęliśmy jeść kolację. Wszyscy wesoło rozmawiali i śmiali się, gdy do jadalni z hukiem weszła Lauren. Wszyscy ucichli, a gdy przechodziła obok stołu wszyscy oprócz mnie, Tay i Chrisa wstali i czekała, aż usiądzie. Jednak to nie nastąpiło. Stanęła przy miejscu naprzeciwko mnie i patrzyła na mnie wyczekująco. Po chwili Chris szturchnął ją łokciem, a ona posłała mu mordercze spojrzenie, ale w końcu usiadła, a za nią cała reszta. Przez całą kolację czułam jej wzrok na sobie, ale nie miałam odwagi na nią spojrzeć. W końcu przemknęłam do pokoju nie spotykając po drodze panny Jauregui. Zakluczyłam się w pokoju, wzięłam z szafy szorty i biała bokserkę, które służyły mi za piżamę i poszłam pod prysznic. Na szczęście łazienka była podłączona do mojego pokoju. Wykąpałam się szybko, przebrałam i położyłam się do mega wygodnego łóżka. Wzięłam pod głowę moją ukochaną poduszkę i przytuliłam się do misia Ted'a. Zamknęłam oczy i zapadłam w sen.

***

Obudziło mnie dziwne uczucie, że ktoś na mnie patrzy. Przekręciłam się na drugi bok, ale to nic nie dało. W końcu podniosłam się na łokciach i zamarłam ze strachu. W kącie stała Lauren. Światło księżyca delikatnie oświetlało jej delikatną twarz. Jej zielone tęczówki mocno błyszczały, gdy się we mnie wpatrywała. Powoli do mnie podeszła, a ja zaczęłam szybko oddychać. Nachyliła się nade mną. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Czułam jej oddech na swoich ustach. Zaczęłam się trząść.

-Shhh- położyła mi palec na ustach- Nie bój się. Nie zabiję cię. Nie dzisiaj.

-Cz-czego chcesz...?

-Porozmawiać.

Nie odezwałam się. Patrzyłam tylko w jej oczy.

-Teraz nie jesteś taka wyszczekana, co skarbie?- uśmiechnęła się.

-J-jak tu weszłaś?

-Musisz wiedzieć jedną rzecz. Przede mną nikt nigdy nie ucieknie. Mam swoje sposoby, żeby kogoś dopaść. Nigdzie się nie schowasz.

Ścisnęłam w dłoniach swojego misia i pisnęłam cicho ze strachu. Lauren założyła mi pasmo włosów za ucho i nachyliła się nad nim.

-Podoba mi się to, jak na mnie reagujesz- pocałowała mnie w policzek, a moje serce stanęło na kilka sekund.

-Podoba ci się to, że się ciebie boję?- wymamrotałam cicho.

-Nie. Podoba mi się to, jak się zawstydzasz. Pragniesz mnie i to widać z daleka- przejechała nosem po mojej szyi.

-N-nie pragnę cię, Lauren.

-Czyżby?

Zielonooka zaczęła składać delikatne pocałunki na mojej szyi, a drugą dłonią muskała mnie po brzuchu.

-Mhmmm- zamruczałam cicho.

Nagle poczułam,  jak Lauren zasysa moją skórę na obojczyku.

Zrobiła mi malinkę! Ja pierdolę!

-Uh... Lauren...- westchnęłam.

-Tak, skarbie?- poczułam język dziewczyny w miejscu ze świeżą malinką, a potem delikatnie przygryzła moją skórę.

-N-nie rób tak...

-Jak? Tak?

Znowu mnie ugryzła. Tym razem mocniej. Wzięłam głęboki oddech i wygięłam plecy w łuk. Jej usta przeniosły się na mój dekolt i tam również zrobiła mi kilka malinek.

-Wkurwiłaś mnie dzisiaj, a to kara. Jeszcze raz mi podpadniesz, to uduszę cię przez sen. Ale najpier odetnę ci ten niewyparzony język.

Odsunęła się ode mnie gwałtownie i spojrzała na mnie z wściekłością w oczach.

-Czemu zrobiłaś mi te malinki...?- zapiszczałam.

-Żebyś pamietała, co ci mówiłam tej nocy. A teraz śpij. Jutro masz pierwszy blok ze mną, a ja nie mam zamiaru dawać ci fory. Zamknij oczy i odlicz do dziesięciu.

Zrobiłam jak kazała, bo bałam się jej sprzeciwić. Westchnęłam i zaczęłam liczyć.

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

Otworzyłam oczy, ale Lauren nigdzie już nie było. Podbiegłam do drzwi i szarpnęłam za klamkę. Zamknięte. Jak do chuja ona tu weszła? Ta dziewczyna to jedna wielka zagadka.

________________________
Drugi rozdział jest o wiele krótszy.
Jakoś mi się tak już nie podoba, jak pierwszy. Ale w każdym razie.

Enjoy

Destroy Me | Camren [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz