Camila POV
Ze spokojnego snu wybudził mnie hałas otwieranych drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam Dinah, która stanęła w progu i gapiła się na nas wielkimi oczami. Lo tylko coś mruknęła i bardziej wtuliła się w moją klatkę piersiową.
-O kurwa. To grubo było w nocy- blondynka podparła się o biodro i uśmiechnęła pod nosem.
-Ciszej Dinah. Daj jej jeszcze pospać- pogłaskałam Lauren po włosach, a ona uśmiechnęła się przez sen. To było urocze.
-Spokojnie. Nie mam zamiaru jej budzić. Jest do zniesienia tylko, gdy śpi.
Cicho zachichotałam na słowa Hansen i spojrzałam znowu na brunetkę. Wydawała się być tak spokojna. Jakby wszystkie jej troski i zmartwienia po prostu odeszły. Jednak wiedziałam, że każda osoba, która wstaje rano musi znowu zmierzyć się z rzeczywistością.
Dinah podeszła cicho do łóżka i usiadła na jego skraju. Spojrzała na mnie, a ja dalej nie odrywałam wzroku od Michelle.
-Kochasz ją- usłyszałam.
-Co?
-Kochasz Lauren. Widać po twoich oczach, gdy na nią patrzysz.
-Jest momentami strasznie opryskliwa i agresywna- zauważyłam.
-Tak. Ale to nie zmienia faktu, że coś do niej czujesz, Mila. Chcesz oszukać sama siebie- Dinah pogłaskała mnie po ramieniu.
-Nie wiem sama Dinah. Nie jest mi obojętna, ale przeraża mnie fakt, że im bliżej mnie jest, tym jestem szczęśliwsza- westchnęłam.
-Miłość Chancho. Tylko pamiętaj, że do niej trzeba cierpliwości i dystansu. Ale mimo, że Lauren jest jaka jest, to jeżeli kogoś kocha, to oddaje mu całe swoje serce.
Wplotłam palce we włosy śpiącej dziewczyny i delikatnie je rozczesałam. Jej klatka piersiowa spokojnie się unosiła i opadała, co oznaczało, że jest pogrążona w beztroskim śnie.
-Nie daj jej się zdominować Camila. Ale jednocześnie nie oczekuj, że Laur od razu będzie idealna. Jednak potrzebuje miłości i kogoś, kto ją poprowadzi. Wierzę, że ty dasz radę.
-Dzięki Dinah- posłałam jej uśmiech.
-Nie ma sprawy. Jak coś, to śmiało wal do mnie. Ciocia Dinah zawsze służy dobrą radą. Potrzebujesz czegoś?
-Mogłabyś przynieść z dołu tabletkę przeciwbólową i wodę? Lo wczoraj spadła z Calevo i pewnie będzie marudzić, że ją wszystko boli- zaśmiałam się cicho.
-Jasne. Zaraz wracam.
Hansen podniosła tyłek z łóżka i cicho wyszła z pokoju. Po kilku minutach przyszła z rzeczami, o które ją prosiłam i zostawiła nas znowu same, a ja zaczęłam zastanawiać się nad jej słowami. Czy kochałam Lauren? Chyba tak. Znaczy była wkurzająca i wulgarna, ale dała mi więcej ciepła, niż ktokolwiek inny.
Moje rozmyślanie przerwała brunetka, która zaczęła składać, delikatne jak piórko, pocałunki na mojej szyi.
-Dzień dobry- mruknęłam.
-Dzień dobry kochanie. Długo już nie śpisz?- spojrzała mi w oczy.
-Nie. Jakieś piętnaście minut. Jak się czujesz po upadku?
-Dupa mnie boli. I plecy. I ręka. I wszystko- zachichotała.
-Poprosiłam Dinah, żeby przyniosła ci coś na ból- podałam jej tabletkę.
Dziewczyna szybko to łyknęła i popiła wodą, po czym zawisła nade mną.
-Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś piękna z rana?- spojrzała na mnie z czułością.
CZYTASZ
Destroy Me | Camren [PL]
FanficCzy miłość zniszczy potwora siedzącego w zagubionej dziewczynie?